Otworzyłam powoli oczy. Uśmiech od razu pojawił się na moich ustach. Leżałam na ogromnym
łóżku, które było moje i Harry'ego. Miejsce obok mnie było puste. Z łazienki dochodziły odgłosy prysznica. Był tu. Przeciągnęłam się jak kotka, po czym zsunęłam się z łóżka. Na krześle wisiała koszula mojego kochanka. Nałożyłam ją na nagą skórę. Byłam tylko w jego koszuli i figach. Pachniałam nim. Nagle drzwi się otworzyły, a do sypialni wszedł Styles. Był całkowicie ubrany, a jego włosy były jeszcze mokre.
- Dzień dobry, Franky - uśmiechnął się szeroko, siadając na łóżku.
Nie marnując czasu podeszłam do niego i stanęłam między jego nogami. Przytuliłam się do jego ciała. Pachniał żelem pod prysznic i perfumami, które były jak środek odurzający.
- Pięknie wyglądasz w mojej koszuli.
- Wiem – uśmiechnęłam się. – Wybierasz się gdzieś?
- Mam zamiar zrobić nam pyszne śniadanie i pomyślałem, że możemy zaprosić na wieczór parę osób. Taka mini impreza, co ty na to?
- Cudownie.
- Jak się czujesz po wczorajszym? Wyspałaś się? – spytał.
- Wczoraj miałam bardzo ekscytujący wieczór. Nie ma mowy, abym czuła się źle.
- To dobrze, bo ja też czuję się dobrze.
- Co mi ugotujesz? – uśmiechnęłam się najsłodziej jak potrafiłam.
- A na co miałabyś ochotę?
- Na jajka i bekon – oblizałam usta na samo wyobrażenie sobie tych pyszności.
- Już się robi.
Harry uśmiechnął się i klepnął mnie w tyłek. Pocałowałam go delikatnie w czoło, po czym opadłam na łóżko, a mój chłopak opuścił pokój. Położyłam na kolanach laptopa i włączyłam go. Byłam ciekawa, co się dzieje na świecie. Ostatnio rzadko buszowałam po Internecie. Nie chciałam ponownie czytać gróźb ze strony antyfanów. Jednak szybko pożałowałam tego, że w ogóle postanowiłam włączyć urządzenie. Wszędzie były artykuły o mnie i o tym jak zła jestem. Wszędzie były zdjęcia z wczorajszej nocy. Byłam pijana i Harry też. Posądzano mnie o zdemoralizowanie go. Płakałam. Zrobili ze mnie potwora. Wszyscy mnie nienawidzili. Z płaczem uciekłam do łazienki. Zamknęłam drzwi, po czym oparłam się o umywalkę. Nie chciałam tak żyć. Dlaczego oni tak bardzo mnie nienawidzili? Przecież ja go nie zmieniłam. Prawda? Uczucie bezradności i poczucia winy niszczyło mnie od środka. Chciałam jakoś złagodzić mój ból w sercu. Drżącymi dłońmi wyjęłam z szafki żyletkę. Obracałam ją w palcach, patrząc na jej blask. Czy mogłam okaleczyć swoje ciało, tylko po to, aby załagodzić ból psychiczny?
Przyłożyłam ją do skóry, szlochając. Przegryzłam
mocno wargę, aby się uciszyć. Harry nie mógł mnie usłyszeć. Bałam się
przycisnąć ostrzę do skóry. Bałam się tego. Stchórzyłam.
*
Trzymając w dłoni puszkę piwa, śmiałem się z żartów Liama. Moi przyjaciele odwiedzili nas wraz ze swoimi dziewczynami. Jak na razie wszystko szło idealnie. Śmieliśmy się, piliśmy piwo i zachowywaliśmy się jak normalni, wkraczający w dorosłość mężczyźni.
- Kochanie, dlaczego nie poszłaś z dziewczynami? – spytał Liam.
- Ponieważ nie chcę – odpowiedziała Danielle tuląc się do jego boku.
- Może jednak?
- Przeszkadzam Ci? – uniosła jedną brew. Wiedziałem jak to się skończy. Liam zaprzeczy i powie jak bardzo ją kocha. Tak było zawsze.
- Oczywiście, że nie. Wiesz, że cię kocham – a nie mówiłem?
- Tak myślę – delikatnie pocałowała jego policzek. – Muszę skorzystać z toalety. Gdzie jest?
- Obok kuchni. Pierwsze drzwi na prawo – odpowiedziałem.
Dziewczyna uśmiechnęła się szeroko, po czym nas opuściła. Czułem się o wiele lepiej, gdy nie było jej w pobliżu. To nie tak, że jej nie lubiłem, po prostu była jak wrzód na dupie. Wszystko chciała wiedzieć i próbowała decydować za Liama. Zastanawiałem się jak on może z nią wytrzymywać.
- Rozmawiałem z Paulem. Podobno szykuje się nowa trasa – ogłosił Niall.
- Kiedy? – spytałem. Już sobie wyobrażałem jak zareaguje na to Naomi.
- Poda nam dokładne terminy za dwa tygodnie.
- Nie mam na to ochoty – westchnąłem.
- Jak to możliwe? Zawsze uwielbiałeś być w trasie – Zayn zmrużył oczy.
- Bo tak było, ale teraz jestem zajęty i wiesz…
- Naomi musi trzymać cię krótko – zaśmiał się Louis.
- Nie? – spojrzałem na niego spod byka.
- Skoro tak mówisz – uniósł ręce w geście obronnym.
- Widzieliście może Kate? – spytał Malik.
Pokiwałem przecząco głową, bowiem nie widziałem już od dawna siostry mojej dziewczyny. Tak jakby zniknęła z powierzchni Ziemi.
- Ja też jej nie widziałem – Niall podrapał się w kark. – Może gdzieś wyjechała?
- To jest bardzo możliwe – mulat prychnął pod nosem. – Masz jeszcze? – spytał, podnosząc pustą puszkę piwa.
Skinąłem głową, wstając z miejsca. Zostawiłem moich przyjaciół i udałem się do kuchni. Wyjąłem z lodówki parę piw, a następnie ustawiłem je na blacie. Zamruczałem zadowolony, gdy poczułem jak ktoś obejmuje mnie od tyłu.
- Mamy gości, Franky – zamknąłem oczy.
- Poczekają.
Otworzyłem szeroko oczy, wstrzymując oddech, gdy usłyszałem głos. Niestety nie był to głos Naomi. Szybko obróciłem się do tyłu i stanąłem twarzą w twarz z Danielle.
- Co do cholery? – syknąłem.
- Musimy poważnie porozmawiać, Harry – uśmiechnęła się zadziornie.
- O czym? Chyba wyjaśniliśmy sobie
wszystko dawno temu.
-Musisz zerwać z tą dziewuchą, rozumiesz?
- Słucham? O co ty w ogóle mnie prosisz? Jesteś chora, Danielle! – mój gniew rósł z minuty na minutę.
- Ona nie jest dobra dla ciebie! Nie widzisz, że tylko wszystko niszczy?!
- Jak nie ona, to, kto jest dla mnie dobry? Ty?! – zacisnąłem dłonie w pięści.
- Zrobisz to Harry! – chwyciła mocno moją dłoń, wbijając mi paznokcie w skórę.
- A jeżeli nie, to, co?
- To powiem jej, że kiedyś lubiłeś mnie regularnie posuwać.
Zbladłem jak ściana. Nie mogła tego zrobić! To by zniszczyło mi związek. Z resztą ona tego chciała. Tylko, jakie miałaby z tego korzyści?
-Musisz zerwać z tą dziewuchą, rozumiesz?
- Słucham? O co ty w ogóle mnie prosisz? Jesteś chora, Danielle! – mój gniew rósł z minuty na minutę.
- Ona nie jest dobra dla ciebie! Nie widzisz, że tylko wszystko niszczy?!
- Jak nie ona, to, kto jest dla mnie dobry? Ty?! – zacisnąłem dłonie w pięści.
- Zrobisz to Harry! – chwyciła mocno moją dłoń, wbijając mi paznokcie w skórę.
- A jeżeli nie, to, co?
- To powiem jej, że kiedyś lubiłeś mnie regularnie posuwać.
Zbladłem jak ściana. Nie mogła tego zrobić! To by zniszczyło mi związek. Z resztą ona tego chciała. Tylko, jakie miałaby z tego korzyści?
*
Mój
smutek znikł jak za dotknięciem czarodziejskiej różdżki. Czułam się dobrze w
towarzystwie najbliższych dla mnie osób. Może nie licząc Danielle, która
patrzyła na mnie wilkiem. Dłoń Harry’ego kurczowo trzymała moją. Co chwila
delikatnie całował mnie w czoło. Nigdy tak się nie zachowywał. Wydawał się być
czymś przejęty i przygnębiony. W tamtej chwili chciałam czytać w myślach.
Eleanor przytulona do boku Louisa zawzięcie dyskutowała z Zaynem i Perrie na
jakiś temat. Reszta grała w karty na pieniądze. Jak na razie Niall ogrywał
wszystkich. - Wiesz, że Cię kocham, prawda? – wyszeptał cicho Harry.
- Ja też Cię kocham – pogładziłam kciukiem jego policzek. – Co się stało?
- Nie się nie stało – uśmiechnął się smutno. – Po prostu cieszę się, że jesteś ze mną.
- Ja też się cieszę, Styles – zaśmiałam się cicho. – Wygraj dla mnie.
- Ty jesteś moją najlepszą wygraną.
Jego usta naparły na moje. Zamknęłam oczy, oddając się słodkiemu pocałunkowi. Moje serce biło tak szybko, że bałam się, iż wyskoczy z piersi. Kochałam tego mężczyznę jak wariatka. Bałam się tylko tego, że potem będę cierpieć właśnie przez niego. Stałam się bezbronna.
- Ew, jesteście obrzydliwi – Perrie zmarszczyła żartobliwie nos.
Zaśmiałam się i odsunęłam od miłości mojego życia. Wciąż czułam smak jego ust i mimo, że chciałam wciąż go całować, to wiedziałam, że nie powinnam, bowiem nie byliśmy sami.
- Naomi, mogłabyś mi pomóc to zanieść?
Danielle nie czekała na moją reakcję. Chwyciła mnie za rękę i zaczęła ciągnąć w stronę korytarza. Gdy tylko zniknęłyśmy z zasięgu wzroku naszych przyjaciół, wyrwałam rękę z jej uścisku.
- Czego tak naprawdę chcesz? – spojrzałam na nią znudzona. Wiedziałam, że chciała czegoś więcej niż pomocy.
- Ostrzegałam cię żebyś zostawiła moich przyjaciół w spokoju. Jakiego słowa nie rozumiesz? Jesteś aż tak głupia?
- Daj spokój, Danielle. To są również i moi przyjaciele! Nie rozumiem, o co ci chodzi.
- Jesteś dziwką, Naomi. Czego tu nie rozumiesz? Byłaś nią i zawsze będziesz. Więc zostaw to wszystko zanim jeszcze bardziej ich zranisz. Harry i tak się już stoczył przez Ciebie. Nie pozwolę, aby spotkało to resztę – warknęła.
- To nie ja ich krzywdę tylko ty. Daj mi spokój. Nie zostawię ich. Zbyt bardzo mi na nich zależy.
Wyminęłam ją i zostawiłam samą. Było mi ciężko i smutno. Chciałam wybuchnąć, ale wiedziałam, że to niczego nie zmieni. Dlaczego ona mnie tak nienawidziła?
Od autorki:
Przepraszam, przepraszam, przepraszam!