poniedziałek, 29 lipca 2013

3."Przyjaźń" (Część druga)

7 czerwca 2013 rok.
            Ciepły wiatr rozwiewał moje blond włosy i delikatnie muskał skórę. Dzisiejsza pogoda była wspaniała. Słońce świeciło jasno i dawało dużo ciepła. Na niebie widniały puszyste chmury, które przyjmowały różne kształty. Lubiłam patrzeć na nie. Były piękne.
- Tutaj jesteś.
Obróciłam głowę do tyłu słysząc melodyjny głos mojej cioci Iris. Miała czterdzieści dwa lata, a wyglądała jakby miała dopiero trzydziestkę. Jej kasztanowe włosy opadały kaskadami na ramiona. Była piękna, naprawdę. Zazdrościłam jej urody.
Kobieta usiadła obok mnie na schodach. Lubiłam siedzieć przed domem. Dzielnica, na której mieszkałam była bardzo cicha i spokojna. Rzadko przejeżdżały tędy samochody, a moim sąsiadami byli zazwyczaj emeryci, którzy marzyli tylko i wyłącznie o spokoju.
- Może poszłybyśmy dzisiaj na zakupy, co? - Iris uśmiechnęła się do mnie pocieszająco. Wiedziała, że wciąż przeżywam rozpad mojej przyjaźni z Nao.
- Nie mam ochoty, przepraszam - zacisnęłam usta w wąską linijkę.
- Nie przepraszaj - powiedziała łagodnie. - Rozumiem.
Ciocia objęła mnie, a ja położyłam swoją głowę na jej ramię. Od dłuższego czasu moje dni właśnie tak wyglądały. Siadałam na ganku i patrzyłam w niebo wspominając dawne czasy. Było mi przykro, że nasza historia dobiegła końca. Dziesięć lat odeszło.
- Ja po prostu tęsknię, wiesz? - wyszeptałam.
- Wiem, Kochanie - pogłaskała mnie po włosach.
- Dlaczego wszyscy mnie zostawiają? - nie mogłam opanować łez, które spływały po moich bladych policzkach.
Nie tylko Naomi mnie zostawiła. Moi rodzice również. Mój ojciec uciekł, kiedy dowiedział się, że moja matka jest w ciąży. Nigdy go nie poznałam i już pogodziłam się z tym, że nigdy go nie poznam. Za to moja matka wyjechała cztery lata temu do Niemiec i oddała prawa rodzicielskie dla mojej cioci. Iris zaopiekowała się mną i z ręką na sercu mogę powiedzieć, że wychowała mnie lepiej niż mama.
- Nie musisz odpowiadać - wiedziałam, że Iris nie wie, co powiedzieć. Nie potrzebowałam odpowiedzi na to pytanie, bo znałam na nie odpowiedź. Nie byłam dla nich wystarczająco dobra.
- A co jeśli Naomi by wróciła do ciebie? - spytała. Wpatrywałam się w swoje bose stopy, a łzy przestały już wypływać z moich oczu. Za dużo płakałam.
- Byłabym najszczęśliwszą osobą na Ziemi - uśmiechnęłam się delikatnie. - Ale to się nie stanie.
- Naprawdę? Czasami warto wierzyć w lepsze jutro - pocałowała mnie we włosy. - Spójrz, kto tu jest, Skarbie.
Zmarszczyłam brwi i podniosłam głowę do góry. Moje serce zabiło szybciej, kiedy zobaczyłam Nao, która stała przede mną. Wyglądała prześlicznie. Biała koszulka włożona była w szorty z wysokim stanem. Na jej prostych włosach założona była czerwona czapka. Wyglądała idealnie.
- Zostawię Was - Iris uśmiechnęła się do nas ciepło, po czym weszła do domu.
- Co ty tutaj robisz? - spytałam.
- Ja.. - zamilkła na chwilę. - Bardzo za tobą tęsknię Pinky. I cholernie żałuję, że to wszystko zakończyłam. Jesteś połową mojego serca i to się nigdy nie zmieni. Jesteś, to znaczy mam nadzieję, że jesteś moją najlepszą przyjaciółką. Kocham Cię.
Moje oczy zaszkliły się, kiedy usłyszałam jej słowa. Uśmiech pojawił się na moich ustach i nawet nie zorientowałam się, kiedy byłam w jej ramionach. Mocno przytulałam się do jej drobnego ciała. Tęskniłam za nią tak bardzo, że codziennie patrzyłam na jej profil na Twitterze. Czytałam o niej plotki i oglądałam filmy z jej koncertów. Byłam tak jakby nawiedzoną fanką.
- Ja Ciebie też kocham - wyszeptałam - Jesteś moją przyjaciółką i zawsze nią będziesz.
- Dziękuję.
Po dłuższej chwili odsunęłyśmy się od siebie. Blondynka przegryzła dolną wargę i spojrzała na mnie niepewnie. Chciała mnie o coś spytać, ale bała się konsekwencji.
- Pinky czy ty wciąż... um, mnie.. - nie mogła się wysłowić.
- Jest już w porządku - zaśmiałam się widząc, że była zestresowana. – Odkochałam się.
Naomi odetchnęła z ulgą i uśmiechnęła się szeroko. Ja również byłam szczęśliwa z tego powodu. Nie chciałam jej stracić ponownie. Przez moje głupie uczucia zniszczyłam naszą przyjaźń. Na szczęście los dał nam kolejną szansę. Nie chciałam jej zaprzepaścić po raz drugi.
- Co ty na to abyśmy odwiedziły chłopaków? – spytała Nao.
Uśmiechnęłam się szeroko i skinęłam głową. Kiedy Naomi wyjechała zaczęłam spędzać z nimi dużo czasu. Najbardziej z nich wszystkich polubiłam Nialla. Był dla mnie bardzo miły i wyrozumiały. Pocieszał mnie, kiedy byłam załamana. Nie ukrywał tego, że nienawidzi mojej przyjaciółki z dobrze znanego przez wszystkich powodu. Ale mimo wszystko wydaje mi się, że on wciąż coś do niej czuje. Nie miałam mu tego za złe. Chciałam, aby znowu byli przyjaciółmi.
- Yeah, to dobry pomysł.
Zaśmiałam się, gdy blondynka zarzuciła swoją rękę na moje ramię. Stare czasy powróciły.
                                                             *
Światło fleszy raniło moje oczy, a krzyki niszczyły moje bębenki. Fani oraz paparazzi okrążyli nas i za nic nie chcieli wypuścić ze swojej pułapki. Pomachałam do tłumu ludzi uśmiechają się szeroko. Byłam zła, że nie miałam teraz prywatności, ale nie mogłam tego pokazać. Nauczyłam się, że kiedy jesteś sławny automatycznie stajesz się aktorem. Jesteś taki, jaki ludzie chcą abyś był. To głupie, ale tak właśnie działa show biznes.
Pinky ciasno trzymała moje ramię, kiedy przeciskałyśmy się przez tłum. Ludzie zadawali nam mnóstwo pytań, które były zbyt głupie, aby na nie odpowiadać. Dam sobie rękę uciąć, że niedługo pojawią się plotki, że zostawiłam Harry’ego Stylesa dla tajemniczej blondynki. Żenujące. Cały czas ignorowałam wścibskich fotografów, ale za to, co chwila zatrzymywałam się po to, aby rozdać parę autografów albo zrobić sobie zdjęcia z fanami. Nie mogłam ignorować moich fanów. Kochałam ich, naprawdę. Zawdzięczałam im wiele i nigdy nie mogłabym o nich zapomnieć. Byli dla mnie bardzo ważni.
- Boże, ta sytuacji cholernie przypomina nasze pierwsze spotkanie.
Zaśmiałam się słysząc Pinky, która mamrotała pod nosem. Jak na zawołanie w mojej głowie pojawił się przebłysk tego pamiętnego zdarzenia.

Podekscytowana rozglądałam się dookoła. Jasno brązowe ściany, na których wisiały przeróżne gitary, duża lada, na której stała kasa fiskalna oraz pudełko z kostkami do gry, regały z płytami różnych wykonawców i wiele innych instrumentów. Było tam tak pięknie, że nie mogłam oderwać wzroku od całego wystroju. Moje usta miały kształt litery „o”, a oczy, w których tańczyły wesołe iskierki były szeroko otwarte. Byłam wniebowzięta.
Ludzie przechodzili obok mnie nawet nie zwracając na mnie uwagi. Z resztą, kto przejąłby się ośmiolatką, która stała na środku sklepu podziwiając wszystko dookoła?
Moje serce zabiło szybciej, gdy zobaczyłam najpiękniejszą gitarę, jaką kiedykolwiek widziałam. Była cała czarna. Przyozdabiał ją złoty napis „Believe”. W jednej chwili zapragnęłam ją bardziej niż cokolwiek innego.
Ostrożnie przejechałam opuszkiem palca po złotym napisie. Obawiałam się, że przez mój dotyk może się połamać. Była taka piękna.
- Ja na twoim miejscu wzięłabym tą różową. Jest odlotowa.
Spojrzałam w bok słysząc czyjś piskliwy głos. Obok mnie stała mała dziewczynka z dwoma blond warkoczykami. Jej różowa sukienka sięgała za jej kolana, a na stopach miała różowe sandały. Była za bardzo różowa. Przy niej wyglądałam jak bezdomna. Na sobie miałam czarną koszulkę i ogrodniczki. Yeah, wyglądałam jak bezdomna.
- Nie lubię różowego – skrzywiłam się.
- Oh, szkoda, bo ja naprawdę go lubię – uśmiechnęła się szeroko – Jestem Ellie, a ty?
- Naomi – odpowiedziałam jej grzecznie. Rodzice zawsze mi powtarzali, że trzeba być uprzejmym dla wszystkich.
- Co się stało z twoim kolanem? – dziewczynka wskazała na moje kolano, na którym była zaschnięta krew.
- Niedawno wywróciłam się na chodniku i zdarłam sobie skórę – zaśmiałam się. – To nic takiego.
- Naprawdę? Wiesz, jesteś bardzo dzielna.
Uśmiechnęłam się z wyższością słysząc komplement. Lubiłam, kiedy ktoś mnie komplementował.
- Chcesz iść do mnie do domu? Mam ciastka z lukrem – Ellie pisnęła z radością.
- Jasne, Pinky – chwyciłam ją za rękę i zaczęłam ciągnąć w stronę wyjścia ze sklepu.
- Czekaj! – nagle się zatrzymała. – Dlaczego nazwałaś mnie „Pinky”?
- Ponieważ ubierasz się na różowo – uśmiechnęłam się szeroko. – Od dziś będę Cię tak nazywać.
- Yey! Uwielbiam to! – Pinky ruszyła przed siebie.
Ostatni raz spojrzałam rozmarzona na gitarę i opuściłam sklep muzyczny „For music”.
                                                                      
*
            Zaczęłam denerwować się, kiedy znalazłyśmy się pod pokojem, w którym nagrywali chłopaki. Bałam się, że przestali mnie lubić. Najbardziej bałam się spotkania z Horanem.
- Coś się stało? – spytała Pinky widząc moją przerażoną minę.
- Nie, wszystko jest w porządku – uśmiechnęłam się sztucznie.
Blondynka pokiwałam głową i otworzyła drzwi. Nagle do moich uszu dobiegł głośny śmiech Liama i Zayna. Obydwoje wpatrzeni byli w telefon Payne’a. Na fotelu siedział Niall, który grał coś na gitarze, a obok niego stał Louis i Harry, którzy pogrążeni byli w rozmowie.
- Cześć – powiedziałam głośno.
Chłopacy słysząc mój głos ucichli. Wpatrywali się we mnie i Ellie jak zahipnotyzowani. Odetchnęłam z ulgą widząc, że wszyscy się uśmiechnęli. Nawet Niall posłał mi przyjazny uśmiech.
- Cześć, Nao – Louis przytulił mnie mocno tak samo jak reszta chłopców. –Jak dobrze, że wróciłaś. Miałem już dość Harry’ego – zaśmiał się.
Pokręciłam rozbawiona głową widząc jak Harry próbuje uderzyć Tomlinsona. Zachowywali się jak dzieci, ale lubiłam w nich to. Przynajmniej nie byli sztywni. Mój wzrok zatrzymał się na Horanie, który witał się z Pinky.
Moje źrenice rozszerzyły się do granic możliwości, gdy Niall pocałował ją w policzek. Na policzkach Pinky pojawiły się rumieńce tak samo jak i u Nialla. Czy coś mnie ominęło?
- Hej, piękna – Harry położył swoje dłonie ma mojej tali i przytulił się do moich pleców.
- Cześć – zaśmiałam się cicho, gdy pocałował mnie w szyję. – Widzę, że Niall i Pinky naprawdę się do siebie zbliżyli.
- Chyba nie jesteś zazdrosna? – zaśmiał się cicho.
- Nie, jestem szczęśliwa z tego powodu – kąciki moich ust uniosły się ku górze.
- Niall już Ci wybaczył, wiesz? Tęsknił za tobą, ale nie tak bardzo jak ja.
Obróciłam się przodem do Harry’ego, po czym zarzuciłam ręce na jego szyję. Chłopak uśmiechnął się szeroko ukazując rząd białych zębów.
- Naprawdę? – uniosłam jedną brew do góry. – Bo ja wcale nie tęskniłam za tobą.
- Zapłacisz mi za to.
Szybko odsunęłam się od Stylesa i zaczęłam uciekać. W całym pokoju było słychać nasz śmiech i krzyk. Zapowiadał się ciekawy dzień.

Witajcie! Co u Was słychać? Co uważacie o rozdziale?
Początek rozdziału nawet mi się podoba, ale koniec jest tragiczny. Przepraszam, opuściła mnie wena.
Jak już wiecie postanowiłam zorganizować konkurs. Polega on na tym, że musicie napisać rozdział czwarty na tego bloga. Prace możecie wysyłać na moją pocztę – iza355@onet.eu
I gg-34390
Najlepszy rozdział zostanie opublikowany na moim blogu i w dodatku polecę wszystkie opowiadania tej osoby.
Swoje prace możecie mi przesyłać do 5 sierpnia do godziny 20.00
Mam nadzieję, że ktoś weźmie w nim udział.
Dziękuję za wszystkie komentarze pod ostatnią notką. Jesteście niesamowite. Kocham Was <3
Pozdrawiam <33


poniedziałek, 22 lipca 2013

2. "Deja vu" (Część druga)

                                                                      W tle.
6 czerwca 2013 rok.
- Gdzie idziesz?
Zaklęłam po cichu, kiedy usłyszałam zaspany głos Justina. Odwróciłam się w jego stronę opierając się o drewnianą powłokę drzwi. Jego karmelowe oczy wypalały dziurę w moim ciele. Nie czułam się komfortowo, ponieważ wciąż miałam na sobie wczorajsze ubrania.
Jego potargane włosy sprawiały, że miękły mi nogi. Zaróżowione usta były delikatnie otwarte, a policzki czerwone. Chyba wciąż dochodził do siebie po wczorajszej nocy.
- Do domu - w końcu odpowiedziałam na jego pytanie.
- Myślałem, że obudzimy się obok siebie i będziemy cały dzień wylegiwać się w łóżku - zagryzł nerwowo wargę. - Tak się robi w filmach i robiłem też tak.. - zaciął się. Doskonale zdawałam sobie sprawę z tego, że mówi o swojej byłej dziewczynie. Denerwował mnie fakt, że chciał abym była taka jak ona.
- Jeżeli jeszcze nie zauważyłeś, to dużo brakuje mi do tych rozmarzonych dziewczyn z filmów i do Seleny.
- Nie chcę żebyś była taka jak ona - wyszeptał.
Westchnęłam i powolnym krokiem zbliżyłam się do łóżka. Usiadłam na miękkim materacu tuż obok szatyna. Przejechałam palcami po włosach delikatnie ciągnąc za ich końce. Nic nie czułam do Justina i on również nic do mnie nie czuł. Próbował sobie wmówić, że tak jest, ale prawda była zupełnie inna. Justin wciąż był po uszy zakochany w Gomez.
- Justin, wiem, że wciąż ją kochasz – powiedziałam cicho.
- Podobasz mi się, Naomi – wpatrywał się w moje oczy.
Uśmiechnęłam się delikatnie pieszcząc wierzchem dłoni jego policzek. Zamknął oczy czując mój dotyk na swojej miękkiej skórze.
- Nie okłamuj się – otworzył oczy słysząc moje słowa. – Kochasz ją.
Justin przełknął głośno ślinę i odwrócił wzrok. Nie odezwał się ani słowem. Zakrył twarz dłońmi wzdychając przy tym głośno. Nie mógł zaprzeczyć. Okłamałby wtedy siebie oraz mnie.
- Yeah wciąż ją kocham – wymamrotał niewyraźnie. Miał nadzieję, że tego nie usłyszę.
- Musisz mi jeszcze raz opowiedzieć o waszym związku – położyłam się obok niego.
Justin wziął głęboki wdech i spojrzał na swoje dłonie. Rozumiałam to, że nie chciał mojej pomocy. Tak jak inni faceci uważał, że jeżeli poprosi kogoś o pomoc to będzie się to równało z jego porażką.
- Byliśmy szczęśliwi i zakochani – przegryzł nerwowo dolną wargę. – Planowaliśmy wspólną przyszłość i wszystko było w porządku dopóki nie zacząłem przesadzać. Zacząłem brać narkotyki, a Selena nie mogła tego znieść. Powiedziała mi żebym przestał, ale nie mogłem. Miałem dość tej całej sławy i tego, że wszyscy tylko czekają aż zrobię coś nieodpowiedniego. Nasz związek został zakończony, a ja postanowiłem wyjechać do Londynu, aby się jakoś „cudownie wyleczyć” – prychnął. – Udało mi się, wiesz? Nie biorę już od dwóch miesięcy i tęsknię za nią, ale boję się, że ona już o mnie zapomniała. Chciałbym, aby wszystko było tak jak kiedyś, ale zdaję sobie sprawę z tego, że tak się nie stanie.
Słuchałam go z uwagą. Każde słowo, które wypowiedział raniło go. Selena była dla niego bardzo ważna. Jak dla mnie, to zbyt ważna. Dlatego właśnie nigdy nie chciałam się zakochać. Wiedziałam, że wraz z uczuciem miłości przychodzi cierpienie i ból. Nie przeżyłabym gdyby ktoś znowu mnie opuścił. I tak zbyt dużo straciłam.
- Zrobię wszystko żebyś znowu był szczęśliwy Justy.
                                                                       *
            Wchodząc do domu poczułam euforię, która ogarnęła całe moje ciało. To miłe uczucie, kiedy wchodzisz do swojego domu po dość długim czasie. Okropnie się stęskniłam za całym wystrojem naszego domu. Żaden hotel, w którym nocowałam nie porównywał się do mojego osobistego domu. Czułam się tu bezpieczna niż gdziekolwiek indziej.
- Hej.
Spojrzałam w kierunku schodów słysząc głos Kate. Brunetka usiadła na przedostatnim schodku i zaczęła mi się przyglądać. Jej twarz wyrażała tylko i wyłącznie zmęczenie. Doskonale pamiętam te wszystkie noce, kiedy uspokajałam ją. Przepłakała przez Zayna więcej niż kiedykolwiek wcześniej. Nie mogła się pogodzić z tym, że ich przygoda się zakończyła. Kochała go całym sercem.
- Dlaczego nie wróciłaś na noc? – spytała.
- Po prostu – wzruszyłam ramionami. Nie miałam zamiaru mówić jej o tym, że przespałam się z Justinem. Zabiłaby mnie.
- Będę na górze, jeżeli zdecydujesz powiedzieć mi prawdę, a nie mydlić oczy.
Kate spojrzała na mnie zawiedziona zanim udała się z powrotem na górę. Znowu sprawiła, że poczucie winy zaczęło zżerać mnie od środka. Wiedziała, że to mnie złamie.
            Zdenerwowana przemierzyłam salon i weszłam do swojego pokoju. Moje serce przyspieszyło, kiedy zauważyłam Harry’ego, który spał na moim łóżku. Jak najciszej zamknęłam drzwi i podeszłam do okna. Trzęsącymi dłońmi wyjęłam z paczki, która leżała na parapecie papierosa. Po chwili rozkoszowałam się smakiem nikotyny. Wypuszczając z ust dym patrzyłam na niego jak zaczarowana. Byłam uzależniona, ale nie przeszkadzało mi to. W mojej umyśle toczyła się zaciekła wojna, kiedy wszystkie myśli zlały się ze sobą. Musiałam wymyślić jakiś plan, który sprawiłyby, że Selena i Justin wróciliby do siebie. W dodatku był jeszcze Harry. Musiałam mu wytłumaczyć, że nie może decydować za mnie. Byłam zła, ponieważ pokłóciliśmy się w dzień naszego pierwszego spotkania od dawna. Nie tak to sobie wyobrażałam.
- Franky.
Odwróciłam wzrok od okna i przeniosłam go na leżącego Stylesa. Jego twarz wciśnięta była w poduszki, a oczy spoglądały na mnie niepewnie. W tamtej chwili wyglądał podobnie jak Justin dzisiejszego ranka. Moje serce zabiło mocniej widząc go takiego niewinnego.
- Co tu robisz? – mój głos o wiele milszy niż być powinien.
- Chciałem Cię przeprosić – wstał z łóżka i podszedł do mnie. – Po prostu wkurzyłem się, kiedy ten dzieciak Bieber zaczął z tobą flirtować.
Żołądek wywinął fikołka, gdy usłyszałam jego słowa. Czy on był zazdrosny? Od wczorajszej nocy zaczęłam czuć coś dziwnego. Kiedy go zobaczyłam byłam naprawdę szczęśliwa, a moje ciało eksplodowało. Wciąż nie mogłam zrozumieć, dlaczego będąc z Justinem myślałam o swoim przyjacielu. To było dziwne.
- Nie powinieneś tak się zachowywać – wyrzuciłam przez okno niedopałek papierosa.
- Wiem.

Wpatrywaliśmy się w ciszy w swoje oczy. Zaskakujące było to jak bardzo byliśmy do siebie podobni. Gdybym była brunetką i miała kręcone włosy ludzie zapewne braliby nas za rodzinę. Spotkałam męską wersję siebie i to było naprawdę fajne, ale czy nie byliśmy jednak zbyt podobni? Obydwoje byliśmy uparci, wybuchowi i mieliśmy podobne marzenia.
- Przepraszam, Franky – szepnął w moje usta. Zamknęłam oczy czując jego miękkie wargi na moim policzku. Coś ścisnęło mnie w żołądku.
- Wybaczam Ci – szepnęłam. Nagle w mojej głowie pojawił się jakiś przebłysk, to już się zdarzyło. – Mam deja vu.
- Bo to już się kiedyś zdarzyło – zaśmiał się. – Pamiętasz jak kiedyś przyszedłem do Ciebie, aby przeprosić za tą grę w butelkę?
- Musiałam pocałować Pinky – kąciki moich ust uniosły się ku górze, kiedy przypomniałam sobie moją dawną przyjaciółkę. Zastanawiałam się, co u niej słychać.
- U niej wszystko w porządku – powiedział jakby czytał w moich myślach. – Czasami przychodzi do nas.
- Do was? – zdziwiłam się.
- Bardziej do Nialla, ale i też do nas.
Pokiwałam głową przecierając zmęczoną twarz dłońmi. Potrzebowałam prysznicu i to natychmiast. Wciąż śmierdziałam narkotykami, alkoholem, papierosami i seksem.
- Idę wziąć prysznic – poinformowałam Harry’ego. – Jak chcesz to możesz iść zrobić nam śniadanie. Jestem pewna, że nic dzisiaj nie jadłeś.
- Yeah, przyszedłem do ciebie od razu po imprezie.
- W porządku. Zaraz wracam.
Wyjęłam z szafy ciuchy na dziś i udałam się do łazienki. Potrzebuję relaksu.
                                                                       *
            Nucąc pod nosem piosenkę mojego zespołu smażyłem naleśniki. Ciasto podskakiwało do góry, kiedy je podrzucałem na patelni. Lubiłem gotować w kuchni Franky. Zawsze było w niej czysto i wszystko było na swoim miejscu. Bez problemu znajdowałem wszystkie przeprawy i talerze. Cóż, czułem się jak u siebie.
- Rozmawiałeś już z nią?
Obróciłem się do tyłu, kiedy usłyszałem głos Kate. Wyglądała na zmęczoną. Zmieniła się odkąd widziałem ją po raz ostatni. Schudła, ale wciąż była piękna. Zmartwiało mnie tylko to, że nie była już tak szczęśliwa.
- Tak – położyłem gotowe naleśniki na dużym talerzu i zacząłem je ozdabiać. Miałem bzika na punkcie gotowania. – Przepraszam za to, że tak wcześnie przyszedłem.
- Nie ma problemu – uśmiechnęła się delikatnie. – Nao bardzo za tobą tęskniła i wiem, że żałuje tej kłótni. Nawet nie wiesz jak długo czekała na wasze spotkanie.
- Serio? – moje serce zabiło mocniej.
- Jasne – jej śmiech rozniósł się echem po pomieszczeniu. – Była bardzo podekscytowana spotkaniem z tobą – nie zwróciłem nawet uwagi na to, że Kate w końcu wyglądała jakby była szczęśliwa. Moje wszystkie myśli zajmowała Franky. Była podekscytowana naszym spotkaniem tak bardzo jak ja. Bardzo za nią tęskniłem, kiedy była w trasie. Brakowało mi jej śmiechu, głupich odzywek i wszystkiego, co jest z nią związane. Stała się nieodłączną częścią mojego życia. Każdego dnia o niej myślę i nie mogę wyrzucić jej z moich myśli.
- O czym rozmawiacie?
Spojrzałem na Naomi, która właśnie weszła do kuchni. Ubrana była w za dużą czarną koszulę i rurki w takim samym kolorze. Jej mokre włosy, z których skapywały kropelki wody opadały na jej ramiona. Dla mnie wyglądała jak bogini.
- O naleśnikach – powiedziałem szybko zanim Kate otworzyła usta. Nie chciałem, aby Franky myślała, że rozmawiam o niej z jej siostrą. To byłoby krępujące.
- Okay –zaśmiała się cicho. – Nie macie innych tematów do rozmów?
- Niestety – Kate spojrzała na mnie jak na idiotę. – Idę jeszcze spać, a wy nie zdemolujcie domu.
Usiadłem przy stole, kiedy starsza siostra Elev opuściła kuchnię. Jedząc śniadanie wpatrywałem się w Naomi, która powoli wypijała swoją poranną kawę.
Franky puściła do mnie oko, kiedy zorientowała się, że przypatruję się jej. Wstała z krzesła i z uśmiechem na ustach podeszła do mnie. 

Usiadła na moich kolanach opierając plecy o stół.
Odchyliłem głowę do tyłu patrząc w jej oczy. Moje dłonie znajdowały się na jej biodrach, a ona oplatała swoimi moją szyję. Ułożyła usta w dzióbek przybliżając się do mnie bliżej. Chciałem ją pocałować, ale nie mogłem. Czułem, że to nie będzie już przyjacielski pocałunek. Ostatnio zacząłem czuć do niej coś więcej. Nie potrafiłem sobie wmówić, że wciąż jest tylko moją przyjaciółką, bo nie była. Była kimś o wiele więcej, a ja nie mogłem nic z tym zrobić. 


W końcu jestem po tygodniowej nieobecności. Nie będę Wam mówiła, że ten rozdział jest zły, (bo jest), ponieważ wiem, że nie lubicie jak tak mówię. A więc ja chcąc Was uszczęśliwić muszę przestać tak mówić. W porządku wszystko da się załatwić :)
 Chciałam podziękować Wam za to, że wciąż ze mną jesteście. Zauważyłam, że jest mniej komentarzy i odeszło parę osób, ale jestem szczęśliwa, że są ze mną wciąż inni.
Zastanawiałam się nad konkursem. Polegałby on na tym, że napisałybyście jeden rozdział dotyczący mojego opowiadania. Wysłałybyście mi go na prywatną pocztę albo gg, cokolwiek. Najlepszy rozdział zostanie opublikowany na moim blogu i w dodatku polecę wszystkie opowiadania tej osoby. I co wy na to? Chcielibyście abym zrobiła coś takiego? Napiszcie w komentarzach.
Pamiętajcie, że Was kocham <33

poniedziałek, 15 lipca 2013

1."Zemsta" (Część druga)

                                                                  W tle.
5 czerwca 2013 rok.
           
Z zachwytem wpatrywałam się w ogromną willę, która należała do Justina Biebera. Z wnętrza domu dochodziła głośna muzyka. Byłam coraz bardziej podekscytowana. Desperacko potrzebowałam zabawy. Przez ostatnie cztery miesiące ciężko pracowałam i nie miałam czasu na to, aby włóczyć się po klubach. W dodatku nie wyobrażałam sobie zabawy bez Stylesa.
Idąc po wyłożonej kamieniem dróżce czułam na sobie spojrzenia innych. Przyzwyczaiłam się już do tego, że wiele osób na mnie patrzy. Kiedyś, to lubiłam, ale ostatnio zaczęło mnie to irytować. Byłam obserwowana dwadzieścia cztery godziny na dobę. Moi fani oraz media chcieli wiedzieć, co robię o danej porze.
Ciężki bit uderzył w moje ciało, gdy weszłam do domu. Ludzie z czerwonymi kubkami w dłoniach ruszali się w rytm muzyki. Do sufitu przyczepione były refraktory, które oświetlały parkiet. Pod ścianą stała konsola Dj oraz bar z alkoholem. Raj dla mnie.
Na czerwonych kanapach obściskiwały się napalone pary. Pokręciłam rozbawiona głową, kiedy zauważyłam Ed’a Sheeran'a, który flirtował z długowłosą blondynką. W powietrzu unosił się zapach drogiego alkoholu, potu i jakiejś trawki.
            Ocierając się łokciami o ciała imprezowiczów udałam się do baru. Zamówiłam sobie mocnego drinka, po czym szybko go wypiłam. Moje nogi zaczynały mięknąć, a na ustach pojawił się złowrogi uśmieszek. Czułam euforię, kiedy piłam coraz więcej. Wokół mnie kręciło się mnóstwo facetów, którzy próbowali mnie poderwać. Niestety żadnemu się nie udało.
Znudzona udałam się na parkiet. Palcami przeczesałam swoje włosy w seksowny sposób i zaczęłam powoli ruszać biodrami w rytm piosenki. Kołysałam biodrami utożsamiając się z bitami. Ignorowałam fakt, że pijani ludzie tańczyli wokół mnie. Unosząc ręce w powietrze, pozwoliłam muzyce zapanować nad każdą częścią swojego ciała. Po moim ciele przeszedł dreszcz, kiedy poczułam czyjeś dłonie na mojej tali.

Powoli obróciłam się do tyłu, a na moich ustach pojawił się zadziorny uśmieszek.
- Co taka śliczna dziewczyna robi tu sama? - spytał, a jego dłonie wciąż znajdowały się na moich biodrach.
- Czekam na swojego księcia z bajki - objęłam jego szyję rękoma.
- A czy zamiast tego księcia może być najseksowniejszy chłopak na świecie? - uśmiechnął się zadziornie.
- Marzysz, Styles - zaśmiałam się i wtuliłam w ciało mojego przyjaciela. - Tęskniłam zboczeńcu.
- Ja też wariatko - szepnął mi do ucha i delikatnie musnął jego płatek.
- Jesteś sam? - spytałam odsuwając się od niego.
-Yhym – przytaknął. - Zayn, Louis i Liam są ze swoimi dziewczynami, a Niall nie miał ochoty na imprezowanie – oznajmił.
            Obdarowałam go uśmiechem, po czym pociągnęłam go za rękę na jedną z wolnych sof. Harry zaśmiał się, kiedy zaczęłam poruszać głową w rytm muzyki. Uwielbiałam jego śmiech. Brakowało mi go przez te cztery miesiące, które dla mnie trwały wieczność. Oparłam głowę o jego ramię, a chłopak objął mnie swoim silnym ramieniem i pocałował we włosy. Niektórzy przyglądali się nam i szeptali coś między sobą. Najwidoczniej wierzyli w plotki, które słyszeli o nas. Mimo tych czterech miesięcy wszyscy wciąż uważali, że jesteśmy razem. Zostałam nawet oskarżona o kłamstwo, kiedy powiedziałam w jednym z wywiadów, że mnie i Harry’ego nie łączy nic oprócz przyjaźni. Ludzie uwielbiają mieszać się w życia innych, ponieważ ich własne nie jest zbyt interesujące. Żałosne.
- Co słychać? – spytałam.
- Po staremu. Wywiady, koncerty, fanki..
- Panienki - dokończyłam za niego, na co chłopak roześmiał się głośno.
- Ja tego nie powiedziałem - puścił do mnie oczko.
- Która jest dziś na twoim celowniku?
- Jeszcze nie wiem. –wzruszył ramionami.
Pokiwałam głową i zaczęłam przyglądać się imprezowiczom. Półnagie dziewczyny ocierały się o swoich partnerów. Z jednej strony wyglądało to ohydnie, ale z drugiej naprawdę seksowanie. Kolorowe reflektory muskały ich ciała, a muzyka zmuszała do tańca. Justin wie jak zrobić prawdziwą imprezę.
- Zmieniło się coś, kiedy mnie nie było? – spytałam. Miałam nadzieję, że wszystko było po staremu, ponieważ nienawidziłam zamian. 
- Wydaję mi się, że wszystko jest tak jak było – uśmiechnął się, a ja odetchnęłam z ulgą. – Ale za to Ty się zmieniłaś.
- Ja? – zdziwienie malowało się na mojej twarzy.
- Yeah, wypiękniałaś, jeżeli to w ogóle możliwe.
Zaśmiałam się słysząc jego słowa. Mój śmiech zamilkł, kiedy Harry delikatnie zaczął gładzić mój policzek dłonią. Powoli zbliżał swoją twarz do mojej. Czułam jego miętowy oddech pomieszany z alkoholem i papierosami na moich wygłodniałych wargach. Marzyłam o tym, aby go pocałować. Tęskniłam z jego miękkimi wargami. Zamknęłam oczy czekając na ten moment, kiedy nasze usta się spotkają i zaczną tańczyć swój taniec.
-Jak Wam podoba się impreza?
Gwałtownie odsunęliśmy się od siebie, gdy usłyszeliśmy czyjś głos. Nie mogłam uspokoić mojego serca, które biło niebezpiecznie szybko. Moja skóra paliła się z gorąca i nie mogłam nic na to poradzić.
            Wstałam z czerwonej kanapy, po czym przytuliłam Justina, który wpatrywał się w nas. Bieber odwzajemnił mój uścisk i pocałował delikatnie mój czerwony policzek.
- Świetnie wyglądasz – zwrócił się do mnie. – Jak się bawisz?
- Jest cudownie – uśmiechnęłam się szeroko. – Dzięki za zaproszenie.
- Myślałem, że nie przyjdziesz – podrapał się niezręcznie w kark. – Wiem, że dzisiaj dopiero przyjechałaś do domu i myślałem, że będziesz chciała odpocząć po podróży.
- No i właśnie odpoczywam – zaśmiałam się.
- Nawet nie wiesz jak bardzo się cieszę, że znowu Cię widzę - odwzajemnił mój uśmiech.
Obydwoje spojrzeliśmy na Harry’ego, który zakaszlał, aby zwrócić na siebie uwagę. Patrzył na Justina jak na wroga.
- Oh, Harry witaj! Nie zauważyłem Cię, jak się bawisz? – spytał JB sztucznie przesłodzonym głosem.
- Bywało lepiej – uśmiechnął się sztucznie. Co z nimi jest nie tak?
- Przykro mi, że nie podoba Ci się moja impreza, bracie. – Justin zaczął udawać, że płacze. – Następnym razem zrobię wszystko, abyś bawił się dobrze.
- Mam nadzieję, Bieber.
Zszokowana patrzyłam na nich. Patrzyli na siebie jakby byli wrogami do wieków. Boże, to jest chore! Zachowywali się jak dzieci.
- Nao, napijesz się ze mną?
Spojrzałam na szatyna, który patrzył na mnie błagalnie. Zacisnęłam dłonie w pięści widząc jak Harry kręci głową i patrzy na mnie wymownie. Czy on chciał mną rządzić? Nie wierzę, że on naprawdę uważał, że może decydować za mnie.
- Jasne – spojrzałam pogardliwie na Harry’ego, po czym razem z Justinem udałam się do baru.
Czułam na sobie palące spojrzenie Stylesa. Zdenerwował mnie. Nie powinien tak się zachowywać w stosunku do mojego przyjaciela. Do cholery, przecież on obrażał właściciela domu, w którym był. To jest chore! A może to ja przesadzam?
Justin zamówił nam drinki, które zaczęliśmy pić. Wlewaliśmy w siebie alkohol bez umiaru. Wiedziałam, że to wkurzy Harry’ego. Chciałam mu pokazać, że sama potrafię o siebie zadbać.
Wpatrywałam się w oczy Justina, które miały odcień karmelu. Palcami rysował różnorodne wzory na moim odkrytym udzie. Ciężki bit uderzał w moje ciało jak fala tsunami.
- Pragnę Cię, Nao.
Moje ciało zaczęło palić się jak ogień, kiedy zaczął szeptać mi do ucha. Przegryzałam dolną wargę, gdy zaczął całować moją obnażoną szyję. Wszystko wokoło nas zaczęło wirować.
- Chcę Cię całować.
Jego słowa pobudzały moje zmysły. W jednej chwili zaczęłam pragnąć go jak nikogo innego. Przytrzymując się jego ramion schyliłam się tak, że dotykałam ustami jego szyi. Zostawiłam na jego skórze parę mokrych pocałunków zanim przeniosłam się do jego ucha.
- To zrób to – wyszeptałam zmysłowo.
Justin uśmiechnął się szeroko i chwycił moją dłoń. Szłam za nim, kiedy ciągnął mnie na górę po schodach. 

Spotkałam się z surowym spojrzeniem Harry’ego, gdy odwróciłam głowę do tyłu. Był zły, a jego piękne zielone tęczówki pociemniały. Widziałam jak zaciska dłonie w pięści i ledwo powstrzymuje się przed tym, aby do nas nie podejść.
              Justin otworzył drzwi od swojego pokoju, a następnie je zamknął, kiedy byliśmy już w środku. Dookoła było ciemno, a jedynym źródłem światła był blask księżyca i światło latarni, która stała na zewnątrz.
Szatyn ujął moją twarz w dłonie, po czym zaatakował moje usta swoimi. Jego język miażdżył mój, ale kochałam to. Odsunęłam się od niego i z uśmieszkiem na ustach rozpięłam zamek od mojej czerwonej sukienki, która po chwili znalazła się na podłodze. Patrzyłam jak jego dłonie powędrowały na krawędź koszulki, którą miał na sobie. Materiał został zwinnie przeciągnięty, przez głowę, by zaraz znaleźć się na podłodze. Jęknęłam z zachwytu, gdy zobaczyłam jego umięśniony tors. Opuszkami palców zaczęłam poznawać jego skórę. Justin mruknął z uznaniem zanim ponownie złączył nasze usta. Pozostałe części naszego ubioru lądowały w różnych zakamarkach ciemnego pokoju. 

Całowaliśmy się namiętnie w świetle księżyca i latarni. To było takie fascynujące.
- Nao – jęknął w moje rozchylone usta. – Tak bardzo Cię potrzebuję.
Uśmiechnęłam się widząc jak bardzo był zdesperowany. Chorobliwie mnie potrzebował.
            Moje ciało opadło na miękki materac, kiedy Justin rzucił mnie na ogromne łóżko. Jego nagie ciało przygniatało moje i dawało dużo ciepła. Nagle temperatura w pokoju nieznacznie wzrosła. Moje ciało płonęło niczym ogień.
Z moich ust wydobył się głośny jęk, kiedy poczułam go w sobie. Nie był delikatny. Jego biodra poruszały się bardzo szybko. Nie mogłam powstrzymać się od głośnych westchnięć tak samo jak chłopak. Wydawało mi się, że oszalałam. Alkohol, który krążył w moich żyłach dodawał mi agresywności.
Jego dłonie pieściły moją skórę, kiedy ja wiłam się pod nim. To było coś, czego potrzebowałam od tak dawna. Justin zwolnił na chwilę, aby ponownie przyspieszyć. Był mistrzem w tym, co robił.
Moje ciało wygięło się w łuk, kiedy poczułam znajome uczucie ekstazy. Nie mogłam powstrzymać jęków rozkoszy, które opuszczały moje suche usta. Justin doszedł chwilę po mnie. Upadł na moje ciało ciężko oddychając. Jego usta odnalazły moje, aby złączyć się w romantycznym pocałunku. To była jedyna romantyczna rzecz, którą zrobiliśmy tej nocy razem.
Szatyn zszedł z mojego ciała i położył się obok. Okrył nasze nagie ciała kołdrą zanim przytulił się do mnie.
- To była idealna noc – wyszeptał i zamknął oczy czekając na sen. W ciszy patrzyłam na Justina, który po chwili zasnął. Dlaczego będąc z nim w łóżku myślałam o Harrym?

I jak Wam się podoba? Wiem, że to jest dno i w ogóle nie powinno być tej sceny, ale po prostu coś kazało mi ją napisać. Wiem też, nie jestem dobra w pisaniu właśnie takich scen i bardzo Was za to przepraszam.
Mam nadzieję, że jednak nie zawiodłam Was zbyt bardzo.
Macie jakieś pomysły na następne rozdziały? Z chęcią wysłucham Waszych pomysłów :))
Chciałam Was zaprosić na mojego bloga, którego prowadzę z Olą.
http://lanaandcara.blogspot.com/
Dziękuję za wszystkie komentarze. Jesteście najlepsze <3

Pozdrawiam <33

środa, 10 lipca 2013

Zapraszam!

Chciałabym Was zaprosić na mój nowy blog, który prowadzę wraz z moją przyjaciółką Olą. Zajrzyjcie tam, a dowiecie się o czym jest. :))
Mam nadzieję, że będziecie z nami. <3
http://lanaandcara.blogspot.com/

wtorek, 9 lipca 2013

Epilog

            Wpatrując się w chmury za oknem, wspominałam wczorajszy dzień. Przed oczami wciąż miałam twarz Harry'ego i Pinky. Obydwoje nie chcieli, abym jechała, ale to Pinky najgorzej przeżyła nasze pożegnanie.
- Wyjeżdżam w trasę koncertową na cztery miesiące - powiedziałam cicho.
- Jak to? -zaśmiała się nerwowo. - Nie możesz mnie zostawić.
- Chcę spełniać swoje marzenia, Pinky.
Między nami zapadła krępująca cisza. Słyszałyśmy tylko muzykę dobiegającą z sypialni mojej przyjaciółki. Sama nie wiem, czy jeszcze nią jest. Przecież zerwałam z nią kontakt i właśnie z tego powodu czułam się potwornie.
- Dlaczego nie odpisywałaś na moje wiadomości? - jej głos się załamał. - Dlaczego o mnie zapomniałaś?
- Przepraszam, ja po prostu...- zawahałam się. - Się przestraszyłam. - dokończyłam.
- Czego?
Przełknęłam głośno ślinę. Nie chciałam jej tego mówić. Przede wszystkim nie chciałam zranić ją tymi słowami, które na pewno by ją zabolały. Nie chciałam, ale nie miałam innego wyjścia.
- Bałam się, że mogłaś coś do mnie poczuć. - wyszeptałam.
-Za późno, Nao. - zaśmiała się nerwowo.
- Co? - spytałam zszokowana. Jej słowa spowodowały, że zakręciło mi się w głowie. Ellie nigdy nie miała się we mnie zakochać. Miała być moją najlepszą przyjaciółką.
- To, co słyszałaś. - pokręciła głową. - Nie potrafię nad tym zapanować.
- Przepraszam, ale ja nie potrafię. - moja dolna warga zaczęła się niebezpiecznie trząść. 
-Dlaczego chcesz mnie zostawić? - nie kontrolowała łez, które ciurkiem spływały po jej rumianych policzkach. - Dlaczego?
Nie mogłam patrzeć na nią w takim stanie. Wyglądała jak nie ona. W tym momencie wyglądała jak wrak człowieka, a nie jak piękna i pełna optymizmu dziewczyna. Nie mogłam ją taką oglądać. Po prostu się odwróciłam i odeszłam, tak po prostu.
            Potrząsnęłam głową, aby pozbyć się tych wspomnień. Moje oczy niebezpiecznie się zaszkliły. Nie chciałam być powodem łez Pinky. Zraniłam ją tak bardzo mocno. Odrzuciłam jej uczucia, odrzuciłam jej przyjaźń. Nasza dziesięcioletnia przyjaźń odeszła, a wraz z nią uśmiechnięta twarz Ellie. Tak bardzo chciałabym cofnąć czas i wszystko naprawić. Ale czy mogłabym "naprawić" jej uczucia względem mnie?
            Wzdrygnęłam się czując czyjąś dłoń na moim ramieniu. Spojrzałam w bok i zobaczyłam Kate, która patrzyła na mnie zatroskana. Swoimi długimi palcami delikatnie zaczęła ścierać łzy z moich policzków. Czy ja naprawdę płakałam?
- Dlaczego płaczesz? - spytała.
- To nic takiego. - uśmiechnęłam się sztucznie.
- Czyli teraz dwie siostry są zranione? - zaśmiała się.
- Najwidoczniej.
Położyłam głowę na jej ramieniu i zamknęłam oczy. Mimo moich jak największych chęci nie mogłam zasnąć. Kąciki moich ust mimowolnie uniosły się ku górze, kiedy przypomniałam sobie moje pożegnanie z Harrym.
            - Tylko nie podrywaj żadnych panienek bez mojego nadzoru. - zaśmiałam się.
- Twoje życzenie jest moim rozkazem. - uśmiechnął się zadziornie. - Uważaj na siebie.
- Zawsze uważam.
- Będę za Tobą tęsknił, Franky. - zamknął mnie w szczelnym uścisku. - Nawet nie wiesz jak bardzo.
- Ja też, Styles.- Wtuliłam głowę w jego zagłębienie między szyją, a ramieniem.
- Zawsze możesz do mnie zadzwonić.
- Wiem. - uśmiechnęłam się, chociaż tego nie widział.
- Dla Ciebie jestem zawsze dostępny.
           
Nie mam pojęcia jak wytrzymam te cztery miesiące bez nich. Mam nadzieję, że to nie koniec naszej znajomości. Zależy mi na nich, kocham ich.

I w taki oto sposób zakończyliśmy część pierwszą opowiadania. Przed Wami jeszcze druga część, no chyba, że jej nie chcecie, to trudno. Jak oceniacie pierwszą część? Co powinno stać się w drugiej?
Czekam na Wasze opinie i propozycje.
Dziękuję za komentarze, jesteście najlepsze <33
Kocham Was <33

piątek, 5 lipca 2013

19."On nie jest wart twoich łez."

                                                                 W tle.
2 marca 2013 rok.
Ostatni raz spojrzałam na swoje odbicie w lustrze, które dzisiaj wręcz było moim przyjacielem. Nie da się zliczyć ile raz już dzisiaj w nie spojrzałam. Z uśmiechem na ustach stwierdziłam, że wyglądam dobrze. Normalnie, ale ładnie. Chciałam zrobić wrażenie na Zaynie, który zaproponował mi dziś spotkanie. Delikatnie przejechałam palcem po dotykowym ekranie mojego telefonu, a następnie jeszcze raz przeczytałam naszą rozmowę. Byłam bardzo podekscytowana. Miałam nadzieję, że Zayn w końcu wyzna mi miłość i będziemy prawdziwą parą. 
-Wybierasz się gdzieś?
Włożyłam telefon do mojej ulubionej torebki od Chanel po czym spojrzałam na moją siostrę. Miała na sobie za dużą koszulkę z logo jakiegoś zespołu rockowego, która zakrywała jej pośladki, ale za to odkrywała chude nogi. Naomi była naprawdę piękną i szczupłą dziewczyną.
-Zayn zaproponował mi spotkanie.-Uśmiechnęłam się.
-Tak?-Spytała wyraźnie zaciekawiona.
-Yhym.-Pokiwałam głową.-Wydaję mi się, że chce wyznać mi miłość.
Nao powoli oblizała suche usta i westchnęła cicho. Wydawała się być nieobecna. Wczoraj, kiedy wróciła od chłopaków była poddenerwowana i spięta. Nie chciała ze mną rozmawiać, ale za to patrzyła na mnie ze współczuciem. Nie rozumiałam o co jej chodzi.
-Jesteś tego pewna?-Spytała.
-Oczywiście, że nie, ale czuję, że te spotkanie zmieni moje życie.-Powiedziałam.-Co się stało, Naomi? Jesteś jakaś dziwna.
-Nic się nie stało.-Wzruszyła ramionami.-Po prostu.. Bądź silna.
Zmarszczyłam brwi zdezorientowana. Dlaczego miałam być silna? Zupełnie tego nie rozumiałam. Blondynka poklepała mnie pocieszająco po ramieniu, a następnie wyszła z mojego pokoju zostawiając mnie z milionem pytań.
                                                                                *
Rozglądałam się dookoła szukając sylwetki Zayna. Znajdowałam się pod naszym ulubionym drzewem, które rosło tuż obok rzeki Tamizy. Rzadko kto tutaj przychodził, a więc mieliśmy zapewnioną prywatność. Wciąż nie mogłam uwierzyć, że żaden fotograf nas nie przyłapał.
Uśmiechnęłam się, gdy w oddali zobaczyła Malika. Między jego wargami znajdował się papieros. Pocałowałam go w policzek, kiedy stanął obok mnie. Wydawał się być czymś zestresowany. Dlaczego wszyscy tak dziwnie się dzisiaj zachowywali?
-To co będziemy robić?-Nie mogłam ukryć swojego podekscytowania.
-Muszę Ci coś powiedzieć..-Zaczął niepewnie.
-Wiem.-Uśmiechnęłam się szeroko.-Nie stresuj się, wiem, że to trudne.
-Okay.-Pokiwał niepewnie głową.
To właśnie w tym momencie miał mi powiedzieć, że mnie kocha. Tak długo na to czekałam. Chciałam, aby kochał mnie tak bardzo jak ja kochałam go.
Wdech, wydech, Kate. On zaraz wyzna Ci miłość!
-Jestem z Perrie.
Moje serce przestało bić, kiedy usłyszałam jego słowa. Na początku byłam zszokowana, ale po chwili zszokowanie zmieniło się w smutek i ból. Poczułam ukłucie w serce. To tak jakby ktoś wbił w moje serce milion szpileczek. Mojego nogi zrobiły się jak z waty i bałam się, że za chwilę upadnę. Widziałam w oczach Zayna poczucie winy. Ale co z tego? Zranił mnie.
-Dlaczego?-Wyszeptałam.
-Przepraszam, Kate.-Westchnął.-Jesteś świetną kobietą i na pewno..-Przerwałam mu.
-Dlaczego?!-Krzyknęłam. Chłopak był zdziwiony moim wybuchem gniewu. W jednej minucie znienawidziłam go jak nikogo innego.
-Nigdy Cię nie kochałem i nigdy nie zapewniałem, że będziemy razem. Nawet nie jesteśmy parą.
-Ale spaliśmy ze sobą!-Syknęłam poddenerwowana.-Czy to nic nie znaczy?
-Przykro mi.-Wyszeptał.
-Gówno, a nie przykro.-Walczyłam z łzami, które piekły moje oczy.
-Zostańmy przyjaciółmi.
Zaśmiałam się sztucznie słysząc jego słowa. On naprawdę chciał, abyśmy po tym wszystkim zostali przyjaciółmi? Nie mogłam być jego przyjaciółką. Pragnęłam tylko wymazać go ze swojej pamięci i nigdy więcej go nie zobaczyć. Zamienił moje życie w piekło.
-Popierdoliło Cię, Zayn.-Prychnęłam.-Myślę, że już się nie znamy.
-Chcesz zapomnieć o tym wszystkim?-Spytał zszokowany.
-Chcę zapomnieć o Tobie.
Ostatni raz spojrzałam w jego tęczówki o odcieniu czekolady, które tak kochałam, a potem po prostu odeszłam. Nie wołał, nie gonił, nie zrobił nic. Po prostu wciąż tam stał i patrzył. Nie mogłam się obrócić do tyłu, chociaż tak bardzo chciałam.
Co chwilę wycierałam moje policzki, które były mokre przez słone łzy. Nie mogłam zrozumieć dlaczego właśnie ja musiałam zostać odrzucona. Ludzie od zawsze ode mnie odchodzili. Rodzice, przyjaciele, znajomi, mężczyźni. Miałam tylko Naomi. Tylko ona ze mną została mimo wszystko. Widzę, że czasami ma mnie dość, ale ona i tak zostaje. Jest najważniejszą osobą w moim życiu. Jestem zobowiązana, aby się nią zajmować i dawać jej to co najlepsze. Chcę ją ochronić przed tym okropnym światem.
Nie zorientowałam się, kiedy weszłam do domu. Usiadłam na kanapie w salonie i zaczęłam płakać. Nie mogłam powstrzymać szlochu. Moje ciało drgało. Nie mogłam przestać, a chciałam. Mówią, że nieodwzajemniona miłość boli najbardziej i mają rację. Boli jak cholera.
Zaszlochałam głośniej, kiedy poczułam jak ktoś mnie przytula. Wiedziałam, że to Naomi. Wtuliłam się w jej chude ciało, a ona zaczęła głaskać moje plecy. Nic nie mówiła. Po prostu była, a ja potrzebowałam tego najbardziej. Najgorsze było to, że miałam dziwne wrażenie, że moja siostra wie co się stało. Tylko skąd mogłaby to wiedzieć?
-On nie jest wart twoich łez.-Wyszeptała.-Nikt nie jest ich wart.
-Dlaczego, to właśnie ja nie mam szczęścia?-Wychlipałam.
-Jeszcze spotkasz takiego faceta, który Cię pokocha.
-Obiecujesz?
Spojrzałam na jej twarz. Blondynka uśmiechnęła się pocieszająco i zaczęła wycierać moje łzy. Jej zielone oczy były naprawdę przepiękne. Była bardzo podobna do naszego ojca.
-Obiecuję.-Przycisnęła swoje usta do mojego czoła.
Właśnie w tym momencie poczułam się jak mała dziewczynka. Naomi nie zachowywała się jak młodsza siostra, lecz starsza. Czułam się bezpiecznie w jej ramionach. Miałam wrażenie, że moja siostra uchroni mnie przed całym złem, które tylko czyha na mnie. Była moim obrońcą.
-Wiedziałaś, prawda?-Spytałam drżącym głosem.
-Tak.-Westchnęła.-Dowiedziałam się wczoraj.
Pokiwałam głową i spojrzałam na swoje dłonie. Nie miałam jej za złe, że mi nie powiedziała. Wolałam usłyszeć to od Zayna, a nie od niej. Przynajmniej miał na tyle odwagi, aby powiedzieć mi to w twarz, a nie przez sms-a.
-Oglądniemy jakiś film, zjemy lody?-Spytała.-Albo może chcesz, abym napisała dla Ciebie piosenkę?
Zaśmiałam się przez łzy. Lubiłam, kiedy śpiewała dla mnie. Fascynował mnie jej głos i zamiłowanie do muzyki. Kochała, to robić. Wyrażała poprzez śpiew swoje uczucia. Była naprawdę utalentowana.
-Dziękuję, że jesteś.
-Zawsze będę.-Uśmiechnęła się.
                                                           *
Wpatrywałam się w ekran monitora masując skronie. Dopiero teraz przypomniałam sobie o trasie koncertowej mojej siostry, która miała zacząć się już pojutrze. Zupełnie wyleciało mi to z głowy. To wszystko wina Zayna, który zajmował większość moich myśli. Może dzięki temu, że mnie "rzucił" w końcu zacznę znowu interesować się Nao? Zaniedbałam ją.
Kąciki moich ust uniosły się mimowolnie ku górze, kiedy usłyszałam śpiew Naomi. Najwidoczniej ściany w naszym domu nie były zbyt grube.
                                                      "Pijesz, palisz,
                                        Patrzysz jak przeszłość idzie z dymem,
                                 Udajesz uśmiech, tak, kłamiesz i mówisz, że
                  Masz się lepiej niż kiedykolwiek, i że Twoje życie jest w porządku.
                                                       Cóż, nie jest,
                                           Robisz to wszystko z desperacji,
                                                       ohh, ohh
                                Przechodzisz przez sześć stopni rozstania..."
Wsłuchiwałam się w jej melodyjny głos. Śpiewała jak anioł, a może i nawet lepiej. Miałam wrażenie, że wszystko co opuści jej usta będzie idealne.
                                    "Najpierw, myślisz, że najgorsze to złamane serce
                                             Co Cię zabije jest drugim etapem
                                       A trzeci, to gdy Twój świat łamie się w pół
                                           I czwarty, pomyślisz, że już Ci lepiej
                                             Piąty, zobaczysz go z kimś innym
                      I szósty, jest gdy przyznasz, że może trochę spieprzyłaś..
"
Jej słowa trafiały do mnie jak pociski. W jednej chwili zrozumiałam, że Zayn nie jest wart moich łez. Przecież koniec „związku” to nie od razu koniec świata. Myślę, że to nawet lepiej, że właśnie teraz to zakończyliśmy. Gdybyśmy byli małżeństwem i mieli dzieci wtedy bolałoby to o wiele bardziej niż teraz. Z jednej strony ja także przyczyniłam się do końca naszej przygody. Może gdybym nie mówiła cały czas o naszej wspólnej przyszłości, to nie uciekłby ode mnie. Ale niestety wybrał niejaką Perrie Edwards, którą nawiasem mówiąc już znienawidziłam. Boże, ile ona ma tapety na tej twarzy? Nie wierzę.
-Piękna piosenka.-Powiedziałam, kiedy Nao dołączyła do mnie.
-Dziękuję.-Uśmiechnęła się.-Jedna z moich ulubionych. Lubię ten zespół.
Pokiwałam głową i przegryzałam wargę ze zdenerwowania. Nie wiedziałam jak jej powiedzieć, o tym, że już pojutrze wyjeżdża w trasę koncertową. To wszystko przez ciebie Zayn!
-Muszę Ci coś powiedzieć..-Zaczęłam niepewnie. Blondynka skinęła głową, abym kontynuowała. Wzięłam głęboki wdech.-Pojutrze wyjeżdżasz w mini trasę koncertową.
-Co?!-Dziewczyna patrzyła na mnie zszokowana.-Na ile?
-Cztery miesiące.
-Wow.-Wydusiła z siebie.
-Cieszysz się?-Spytałam zestresowana.
-I to jeszcze jak!-Pisnęła.-A teraz wybacz, ale muszę się spakować.
Zaśmiałam się widząc jak Naomi wręcz skacze z radości. Mój uśmiech znikł, kiedy była już w swoim pokoju. To tak jakby ktoś zabierał moje szczęście, kiedy tylko Naomi zostawiała mnie samą. To było dziwne.
Mój wzrok zatrzymał się na moim zdjęciu z Zaynem. Objęci uśmiechaliśmy się do aparatu. Wyglądaliśmy jak zakochana para, ale prawda była inna. W tej bajce, tylko księżniczka kochała swojego księcia, a książę złą wiedźmę.
Pod wpływem emocji podpaliłam zdjęcie zapalniczką. Jak zaczarowana wpatrywałam się w ogień. Płonęliśmy. Chciałam wymazać z pamięci, te wszystkie pocałunki i okazywanie sobie czułości. Pragnęłam, aby jego piękne czekoladowe oczy zniknęły, a męski, ochrypły głos ucichł.
Zayn Malik musi zniknąć. Giń, Zayn.



Wow..Nawet nie wiecie jaką zrobiliście dla mnie niespodziankę pisząc tak długie komentarze. Wzruszyłam się, naprawdę. Jesteście najlepszymi czytelniczkami na świecie! Kocham Was i nie zapominajcie o tym!
Rozdział nie powala na kolana, wiem. Poprawię się, obiecuję.
Ostatnio pisałam z jedną z Was i muszę powiedzieć, że ta rozmowa bardzo mi pomogła. Dziękuję Ci Kochana!
Aleksia245 w końcu doczekała się rozdziału z perspektywy Kate. I jak wrażenia?
Muszę chyba zacząć dedykować Wam rozdziały, bo nie wiem jak mam Wam się odwdzięczyć za takie wsparcie.
Kocham Was i trzymajcie się! <33

wtorek, 2 lipca 2013

18.„Zawiodłem i przegrałem”

1 marca 2013 rok.
Mruknąłem cicho, gdy poczułem miękkie wargi na moim ramieniu. Kąciki moich ust uniosły się ku górze, ponieważ uwielbiałem być właśnie tak budzony. Odprężyłem się poprzez delikatne muśnięcia na mojej skórze. Pomału otworzyłem powieki, aby jasne promienie słonecznie nie poraziły moich oczu. Uśmiechnąłem się szeroko widząc najpiękniejszą kobietę na całym świecie. Jej szaro-niebieskie tęczówki wpatrywały się we mnie z czułością. Jej włosy były potargane, a moja koszulka, którą miała na sobie okrywała jej nagie ciało.
-W końcu się obudziłeś.-Uśmiechnęła się.
-To była idealna pobudka.
-Wiedziałam, że Ci się spodoba.
-Yhym.-Mruknąłem.
Pociągnąłem ją za rękę przez co dziewczyna upadła na moje ciało. Podniosła głowę, aby spojrzeć w moje oczy, które wręcz prosiły ją o pocałunek. Kciukiem delikatnie przejechałem po jej dolnej wardze powodując, że uśmiechnęła się słodko. Była taka piękna. Po moim ciele przebiegł przyjemny dreszcz, kiedy nasze usta złączyły się w romantycznym pocałunku. Jej język delikatnie pieścił mój. Nie wierzę, że to dzieje się naprawdę.
-To podoba mi się jeszcze bardziej.-Wyszeptałem w jej usta.
-Tak, mi też.-Zaśmiała się i odsunęła ode mnie.
Oparłem się na łokciu i zacząłem przyglądać się Perrie. Dziewczyna podeszła do lustra i zaczęła czesać swoje włosy. Robiła to bardzo dokładnie. Gdy jej włosy były jak zwykle lśniące i wyszczotkowane, zaczęła robić makijaż. Nie mogłem zrozumieć dlaczego to robi. Bez makijażu również była piękna. Niestety Perrie była naprawdę zakompleksiona i chciała chociaż trochę wyglądać ładnie. Nic nie działały moje zapewnienia, że jest piękna i tak mi nie wierzyła.
-Wstawaj Zayn.-Powiedziała.-Zaraz wychodzimy.
-Musimy?-Jęknąłem.
Nie miałem ochoty spotkać się z chłopakami mimo tego, że te całe spotkanie, to był mój pomysł. Chciałem im oficjalnie powiedzieć, że wróciłem do Perrie. Ale teraz marzyłem tylko o tym, aby spędzić ten dzień z moją dziewczyną i nikim innym.
-Zayn.-Moja dziewczyna stanęła przede mną z rękoma założonymi na piersi.-Musimy już iść.
Jęknąłem słysząc jej słowa. Była taka poważna. Czasami naprawdę była przerażająca.
Zaśmiałem się, gdy dziewczyna ułożyła się na moim półnagim ciele i wtuliła się w nie. Nie ma słów, które by opisały jak bardzo ją kocham.
                                                                          *
-Poczekaj!
Perrie chwyciła mnie za ramię, kiedy chciałem wysiąść z samochodu. Spojrzałem na jej twarz, na której widniał grymas. Stresowała się. Delikatnie zacząłem pocierać jej policzek swoją dłonią, aby się zrelaksowała. Nie miała się czym martwić.
-Kochanie, wszystko będzie dobrze.-Uśmiechnąłem się.-Nie stresuj się.
-Słuchaj, a może oni mnie znienawidzili za to, że przedtem z tobą zerwałam?-Przegryzła nerwowo wargę.
-Na pewno nie.-Pokręciłem przecząco głową.-Oni Cię uwielbiają mimo wszystko.
Dziewczyna odetchnęła z ulgą i uśmiechnęła się. Wysiedliśmy z samochodu, a następnie weszliśmy do domu. Przytuliłem ją do swojej piersi zanim udaliśmy się do salonu.
-Jesteśmy!
Chłopacy słysząc mój głos spojrzeli na nas. Ledwo powstrzymałem się od wybuchnięcia śmiechem, kiedy zobaczyłem ich zszokowane miny. Perrie niespokojnie poruszyła się w moich ramionach. Również była rozbawiona ich reakcją na nasz widok.
-Perrie!-Krzyknął uszczęśliwiony Lou.
Szatyn w mgnieniu oka znalazł się przy nas i przycisnął kruche ciało mojej dziewczyny do siebie. Inni podążyli za jego przykładem. Uśmiechali się do niej przyjaźnie i naprawdę cieszyli się, że przyszła. Moi przyjaciele od zawsze lubili Edwards. Uważali, że jest dla mnie stworzona. Ponadto była ich dobrą przyjaciółką. Mieli dobry kontakt.
-Gdzie jest Harry?-Spytała Perrie.
Rozejrzałem się dookoła, ale nigdzie nie zauważyłem Stylesa. Odruchowo zacisnąłem dłonie w pięści. Nie lubiłem, kiedy ktoś mnie ignorował, a Hazza, to zrobił. Przecież mówiłem im wczoraj, że przyjdę ze swoją dziewczyną.
-Wyszedł do Naomi z samego rana i jeszcze nie wrócił.-Poinformował nas Liam.
-Zayn, bądź tak miły i przynieś piwo.
Spojrzałem gniewnie na Nialla, który wydał mi rozkaz. Uśmiechnął się do mnie szeroko i odpędził dłonią w kierunku kuchni. Zostawiając moją dziewczynę na pastwę losu, udałem się do obszernej kuchni. Utrzymana była w odcieniu vintage. Oczywiście było w niej czysto, ponieważ było to królestwo Harry’ego. Styles uwielbiał gotować.
-Dlaczego przyszedłeś z Perrie?
Spojrzałem pytająco na Louisa, który wszedł do kuchni. Tomlinson usiadł na wysokim krześle barowym i spojrzał na mnie wyczekująco. Nie rozumiałem jego pytania. Z kim innym miałem przyjść niż z Perrie?
-Nie rozumiem.-Oparłem się o blat.
-Przecież byłeś z Kate.
-To skomplikowane, Lou.-Westchnąłem.
-To mi wytłumacz.
Nerwowo przegryzłem dolną wargę wiedząc, że będę musiał być z nim szczery. Od dawna zbierałem się na to, aby im wszystko powiedzieć, ale tchórzyłem. Byłem tchórzem, ale dziś chciałem pokonać mój strach. Przede wszystkim strach przed niezrozumieniem.
-Kiedy Perrie ze mną zerwała mój świat się zawalił. Czułem jakby ktoś zabrał mi cząstkę mnie. Z dnia na dzień przestałem wierzyć w miłość. Kiedy poznałem Kate znowu poczułem się ważny. Gdy się z nią kochałem zapominałem o wszystkim. Czułem, że mogę jej ufać, bo ona ufała mi bezgranicznie. Jej wiek nie miał znaczenia dopóki nie zaczęła wyobrażać sobie naszej wspólnej przyszłości. Wiesz, dziecko, dom, pies i te inne sprawy. Właśnie wtedy zacząłem się bać, chciałem się wycofać. Potem znowu wróciła Perrie, a ja grałem na dwa fronty. Pamiętam, że Kate była wściekła, kiedy nie poświęciłem jej swojego czas w walentynki. Powiedziałem jej wtedy, że byłem z wami, a tak naprawdę byłem z Perrie. Wróciliśmy do siebie i było lepiej niż kiedykolwiek.
Louis patrzył na mnie z wyraźnym zaskoczeniem, nie spodziewał się tego po mnie. Czułem, że go zawiodłem. Poczucie winy zżerało mnie od środka. Ojciec od dziecka mi powtarzał, abym szanował kobiety, najwyraźniej nie udało mi się.
-Teraz już wszystko rozumiem.-Westchnął.-Cieszę się, że jesteś Perrie, naprawdę.
Uśmiechnąłem się szeroko słysząc jego słowa. Uszczęśliwił mnie fakt, że nie miał nic przeciwko naszemu związkowi. Potrzebowałem wsparcia przyjaciół.
Biorąc wcześniej piwo obydwoje wróciliśmy do salonu. Postawiłem piwa na szklanym stoliku po czym usiadłem obok mojej dziewczyny na kanapie. Chłopacy cały czas rozbawiali Perrie i nie mogli się powstrzymać przed tym, aby mnie upokorzyć. Prawdziwi przyjaciele, akurat.
-Kiedy wasz związek się zakończył, nasz smutas był totalnie zdołowany. Chodził dookoła i gadał jakie to życie jest okrutne, a miłość nie istnieje, blablabla..-Liam zaczął robić dziwne miny, na co wszyscy parsknęli śmiechem. Rzecz jasna oprócz mnie. Byłem zażenowany ich zachowaniem.
-Zamknij się.-Syknąłem, a moje policzki zaczęły piec z zawstydzenia.
-Oh, to takie słodkie.-Perrie uśmiechnęła się słodko.-Kochanie, gdybym wiedziała, że przeżywasz, to tak mocno, to bym szybciej Ci wybaczyła.
-Wszędzie miłość, nie wierzę.
Wszyscy spojrzeli na Horana, który opróżnił już drugą puszkę piwa. Zachowywał się jak naburmuszony nastolatek, któremu rodzice nie pozwolili iść na imprezę.
-Co się stało?-Spytała troskliwie Perrie.
Nie lubiła patrzeć na smutek innych i za wszelką cenę chciała każdego uszczęśliwić. Czasami zapominała o swoim szczęściu. Wierzyła, że Bóg wynagrodzi jej, to w niebie.
-Jestem naiwny, to się stało.-Mruknął.
-Zakochał się w Naomi, ale ona woli Harry’ego.-Wyjaśnił Louis.
-Kto, to Naomi?-Perrie zmarszczyła brwi.
-Przyjaciółka.-Powiedział Liam.-Naomi Elev, może znasz?
-To ona śpiewa tą piosenkę „Catch My Breath”?-Spytała podekscytowana.
-Yeah.-Odezwałem się.
-Jestem uzależniona od tej piosenki! Kocham ją.
-Nie wierzę.-Niall pokręcił niedowierzająco głową.
-Witajcie wszyscy i… Perrie?
Moje serce przestało bić, kiedy zobaczyłem Harry’ego i na moje nieszczęście Naomi. Obydwoje zszokowani wpatrywali się we mnie i moją dziewczynę. Czułem, że dzisiaj umrę. Naomi mnie zabije!
-Harold!-Krzyknęła Pezz.
-Farbowana!-Harry zaśmiał się zanim Perrie nie przytuliła go mocno.
Harry uwielbiał wymyślać jej różne przezwiska, a ze względu na to, że Perrie lubiła eksperymentować ze swoimi włosami nadał jej ksywkę „Farbowana”. Oryginalne, nie ma co.
-Harry!-Dziewczyna uderzyła go żartobliwie w ramię.-Wiesz, że nie lubię jak tak do mnie mówisz.
-Jasne, jasne.-Zaśmiał się.-A tak w ogóle, to poznaj Naomi.
Pezz z uśmiechem na ustach wysunęła w jej stronę dłoń, którą siostra Kate bez wahania uścisnęła. Zdziwiłem się, kiedy na ustach Elev pojawił się przyjazny uśmiech.
-Miło mi Cię poznać.-Powiedziała Nao.
-Mi również.
-Więc, jesteś dziewczyną Zayna, tak?-Spytała. Proszę, nie.
-Owszem.-Perrie uśmiechnęła się do mnie co od razu odwzajemniłem.
Blondynka pokiwała głową, a następnie spojrzała na mnie zabójczym wzrokiem. Znienawidziła mnie w jednej chwili. Szkoda, bo naprawdę ją lubiłem. Perrie wraz z Harrym i Naomi zajęli wolne miejsca na sofie. Przez chwilę panowała głucha cisza, którą po chwili przerwała Naomi.
-Jak długo jesteście razem?
-Byliśmy parą przez dwa lata, ale zerwaliśmy miesiąc temu. Na szczęście parę dni przed walentynkami znowu do siebie wróciliśmy.
Naomi słysząc słowa Pezz rozszerzyła oczy do granic możliwości. Przekląłem w duchu, gdy zauważyłem, że zaciska swoje dłonie w pięści. Po chwili spojrzała na mnie z obrzydzeniem. Bałem się, że może powiedzieć Perrie o Kate, ale nic takiego się nie stało. Widziałem jak walczyła ze sobą, aby mnie nie zabić w tej chwili.
-A ty, od jak dawna jesteś z Harrym?
Naomi zaśmiała się słodko i spojrzała na Edwards łagodnie. Wydawało mi się, że ją polubiła.
-Ja i Harry nie jesteśmy razem.-Pokręciła rozbawiona głowa.-Jesteśmy przyjaciółmi.
-Oczywiście.-Prychnął Niall.
Nao przymknęła powieki jakby zabolał ją komentarz Niall i wzięła głęboki wdech. Powoli otworzyła oczy i uśmiechnęła się sztucznie. Wydawało mi się, że cierpiała z jakiegoś powodu.
-Jesteś naprawdę miłą i piękną dziewczyną.
Perrie uśmiechnęła się ukazując swoje słodkie dołeczki i rząd białych zębów. Jej policzki przebrały czerwoną barwę, a w oczach błysnęły iskierki szczęścia. Słowa Naomi sprawiły, że poczuła się dowartościowana. Nao miała stuprocentową rację co do mojej dziewczyny. Była ideałem.
                                                              
*
-Jak długo zamierzałeś oszukiwać moją siostrę?
Wzdrygnąłem się słysząc głos Naomi. Patrzyła na mnie wyczekująco, a między jej brwiami uformowała się zmarszczka. Byłem jej wdzięczny, że postanowiła porozmawiać ze mną na osobności, a nie przy wszystkich.
-Nie wiem.-Westchnąłem.-Nie chciałem jej ranić.
-I tak to zrobisz.
Spojrzałem na nią zszokowany. Jej twarz była pozbawiona uczuć. Po moich plecach przebiegł nieprzyjemny dreszcz.
-Jak to?
-Masz czas do jutra, aby jej to powiedzieć. Jeżeli tego nie zrobisz, to sama jej powiem. Tyle, że jeżeli dowie się tego ode mnie, to masz pewność, że Kate zniszczy Ci życie.
Byłem zszokowany jej słowami. Patrzyła na mnie surowo. Zwiodłem ją. Przez moje błędy straciłem ważne dla mnie osoby. Zawiodłem i przegrałem.



Jestem wcześniej niż zwykle. Rozdziały mogą pojawiać się częściej niż zwykle, ale nie muszą. Wiem, że ten rozdział jest do bani. Pisało mi się go bardzo ciężko. W głowie mam już całą akcję, ale teraz przecież muszę ją opisać, prawda? To może być trudne, ale mam nadzieję, że dam radę.
Spodziewaliście się tego po Zaynie? Zaskoczyłam choć trochę?
Jak mijają Wam wakacje? Ja osobiście wcale ich nie czuję. Macie świadectwo z czerwonym paskiem? Chwalcie się, bo uwielbiam Was słuchać (czytać).
Pozdrawiam Wszystkich i dziękuję za to, że jesteście. Kocham Was, Kochani! <33

PS Przepraszam za utrudnienia z czcionką, ale coś mi się zwaliło. -.-

Czytelnicy