czwartek, 30 maja 2013

12."Boże ratuj, aby nie były jakimiś pustymi laskami, bo zabiję się własną pięścią."

23 luty 2013 rok.
Siedziałam w kuchni, jedząc śniadanie w postaci omletów. Z radia wydobywała się przyjemna dla ucha muzyka, która jeszcze bardziej poprawiała mi humor. Dzisiejszy dzień zapowiadał się obiecująco. Energia tryskała ode mnie na kilometr i nic ani nikt nie mógł popsuć mojego humor. Przynajmniej tak mi się wydawało. Kate już z samego rana pojechała załatwiać sprawy związane z moją karierą. Cały czas nie mogę uwierzyć, że mam tyle fanów. Niektórzy piszą mi, że nie mogą doczekać się mojego pierwszego koncertu, który podobno ma być już niedługo. Stresuję się, ale myślę, że to normalne. Poszłam otworzyć drzwi, gdy do moich uszu dobiegł dźwięk dzwonka. Pociągnęłam za klamkę, a moim oczom ukazała się Pinky.
Zaśmiałam się, kiedy dziewczyna zaczęła poruszać się jak modelka.
-Hej.-Blondynka przytuliła mnie.
Od razu poszłyśmy do mojego pokoju. Stanęłam przy oknie i odpaliłam papierosa, zaś Ellie zaczęła przeszukiwać moją szafę. Co chwilę z jej ust wydobywały jęki zirytowania. Cóż w mojej szafie nie było zbyt dużo ciuchów w odcieniu różu, a to był ulubiony kolor mojej przyjaciółki. Ellie była moim zdaniem zbyt pozytywnie nastawiona do życia. Oczywiście miewała takie dni, kiedy mówiła, że jest beznadziejna i nie ma po co żyć, ale to zdarzało się bardzo rzadko. Zazwyczaj mówiła tak, kiedy nie mogła znaleźć odpowiedniej dziewczyny, która byłaby dla niej idealna. Pinky była perfekcjonistką. Wszystko musiało iść po jej myśli i wpadała w furię, kiedy coś szło nie tak.
-Zgaś to ohydztwo i przymierz to, Nao.
Jęknęłam, słysząc głos dziewczyny. Zgasiłam papierosa i zaczęłam nakładać na siebie cichy, które wybrała Ellie.
Co chwilę przymierzałam inne zestawy ubrań. Byłam już podirytowana tym całym obracaniem się i chodzeniem po pokoju jak modelka. Niestety Pinky była zbyt uparta. Zawsze wyglądała nienagannie i ubierała się zgodnie z trendami. Ja preferowałam wygodę niż wygląd.
-Byłoby o wiele prościej gdybyś miała w szafie coś przyzwoitego.-Mruknęła blondynka.
-Oh, przestań.-Wzniosłam oczy do nieba.-Przecież nie idę na jakąś galę czy inne gówno, tylko spotykam się ze znajomymi.
-Jesteś teraz osobą publiczną i nie możesz wyglądać jak wieśniak.
-Nie ubieram się jak wieśniak.-Oburzyłam się.
-Zamilcz i nałóż to.-Wskazała na ubrania, które wisiały na wieszaku.
Szybko włożyłam na siebie czarne rurki i łososiową koszulę, a na nogi wsunęłam czarne vansy. Ellie pisnęła ze szczęścia i zaczęła poprawiać moją koszulę.
-Wyglądasz odlotowo.-Uśmiechnęła się szeroko.
-Dziękuję.-Pocałowałam ją w policzek.
Opadłam na łóżko, wzdychając głośno. Cisza jaka ogarniała cały dom była dla mnie wprost jak najpiękniejsza muzyka. Czasami potrzebowałam chwili spokoju. 
-Myślisz, że mnie polubią?-Spytała.
-Na pewno Cię polubią.-Uśmiechnęłam się.
-Nie jestem tego taka pewna. Wiesz, mogą nie zaakceptować tego, że interesują mnie dziewczyny.-Westchnęła.
-Gdzie się podział twój optymizm?
-Myślmy realnie, Nao.-Wywróciła oczami.
-Oczywiście będzie im przykro, że taka dupa jak ty woli dziewczyny, ale nie będą Cię osądzać, zobaczysz.
Blondynka zaśmiała się, zasłaniając dłonią czerwone policzki. Byłam zadowolona z siebie, że udało mi się ją pocieszyć. Ja też zastawiałam się jaka będzie reakcja chłopaków. W sumie nie muszą wiedzieć, że Pinky jest lesbijką. Przecież to jej prywatna sprawa i nie musi mówić o tym wszystkim napotkanym na ulicy ludziom. Mam zaufanie do Harry'ego i dlatego powiedziałam mu o orientacji dziewczyny. 
-A co z tobą i Harrym?-Poruszyła znacząco brwiami.
-A jak ma być?
-Oh, przestań mnie zbywać i zacznij się spowiadać.
-Zabrał mnie na zlot miłośników rocka co nawiasem mówiąc było odlotowe.-Uśmiechnęłam się na samo wspomnienie tego dnia.-Spaliśmy w jego samochodzie, a następnego dnia wróciliśmy do Londynu i oglądaliśmy filmy w moim salonie.
-Jesteście tacy słodcy.-Pisnęła.
-Słodcy?-Spojrzałam na nią jak na kretynkę.-Słodki może być cukierek.
-Możesz przestać?-Wywróciła oczami.-Próbuje Ci powiedzieć, że pasujecie do siebie.
-Jesteś chora?-Położyłam dłoń na jej czole.
-Oh, daj spokój.-Strąciła moją dłoń.-Czuję się dobrze, a ty po prostu  nie potrafisz przyznać mi racji.
Nie odezwałam się. Co miałam powiedzieć? To prawda. Ja i Harry pasowaliśmy do siebie aż za bardzo dlatego nigdy by nam się nie udało. Był moim przyjacielem. Nie czułam do niego nic oprócz przyjacielskiej miłości i pożądania. To wprost niemożliwe, że jesteśmy tacy sami. Praktycznie niczym się nie różnimy. Nigdy nie poznałam takiej osoby, która chociaż trochę by mnie przypominała. Aczkolwiek cieszę się, że Styles stanął na mej drodze. Cieszę się, że poszłam wtedy do tego klubu i go poznałam. 
-Wiesz, praktycznie całą noc spędziłam na czytaniu o One Direction.-Zaśmiała się.
-Serio?-Pokręciłam rozbawiona głową.
-Yhym.-Przytaknęła.-Ich fanki są całkiem w porządku, aczkolwiek niektóre są jakieś dziwne.
Zmarszczyłam brwi nie widząc o co jej chodzi. Jak to są dziwne? Pinky najwyraźniej zauważyła moje nie zrozumieniem, bo po chwili zaczęła mi wszystko tłumaczyć:
-Mówią, że to ich mężowie i takie inne dziwne rzeczy.

-Przestać Pinky.-Zaśmiałam się.-Po prostu kochają ich. Wiesz moi fani też piszą mi, że mnie kochają. Chociaż nie mogę porównywać się z zespołem chłopaków.
-Oczywiście, że możesz.-Prychnęła.-Nie wiem czy masz czas aby zobaczyć, że praktycznie każda strona plotkarska pisze o tobie.
Na moich policzkach pojawiły się rumieńce. Lubiłam być w centrum uwagi, a w dodatku uwielbiałam być doceniana i podziwiana. Uśmiechnęłam się szeroko, ukazują swoje dołeczki, kiedy Pinky położyła swoje dłonie na moich policzkach. Cieszyłam się, że jest ze mną. 
                                                                        *

Masywne drzwi otworzyły się, a moim oczom ukazał się Zayn. Mulat uśmiechnął się na nasz widok i wpuścił do mieszkania. Przedstawił się mojej przyjaciółce po czym powiedział jej aby poszła do salonu gdzie jest reszta. Byliśmy sami. Jego czekoladowe tęczówki wpatrywały się w moje zielone. Wydawał się być spięty 
-Rozmawiałeś z Kate?-Spytałam.
Chłopak westchnął i pokręcił przecząco głową. Współczułam mu. Mimo, że nie kochał mojej siostry, to na pewno mu na niej zależało.
-Wiem, że przeze mnie się pokłóciłyście.-Włożył ręce do kieszeni spodni.-Spróbuję to naprawić, obiecuję.
-Nie obiecuj, Zayn.-Położyłam dłoń na jego ramieniu.-To tylko i wyłącznie wina Kate. Mogła ze mną pogadać, a nie wyciągać pochopne wnioski.
-Czuję się cholernie winny temu wszystkiemu.
-Nie potrzebnie.-Uśmiechnęłam się.
Wyminęłam chłopaka i udałam się do salonu, gdzie byli już wszyscy. Przywitałam się z każdym z nich przyjacielskim uściskiem. Na koniec został mi Harry, który wpatrywał się we mnie z zadziornym uśmieszkiem. Pewnym krokiem podeszłam do niego i wpadłam w jego ramiona. Styles przyciskał moje ciało do swojego przez co na moich ustach pojawił się szeroki uśmiech.
-Zaraz rzygnę.-Zaśmiał się Liam.-Nie będziecie miały nam za złe, kiedy wpadną jeszcze nasze dziewczyny?
-Kogo dziewczyny?-Spytała Pinky.
-Moja i Louisa.-Uśmiechnął się Payne.
-Świetnie z chęcią je poznamy.-Usiadłam obok Nialla.
Irlandczyk uśmiechnął się do mnie nieśmiało, a następnie zaczął przyglądać się swoim  palcom. Był skrępowany tak samo jak ja. Nie wiedziałam jak mam zachowywać się w stosunku do niego. 
-Niall?-Szepnęłam do niego cicho.
-Tak?-Chłopak podniósł głowę i spojrzał na mnie.
-Zgadzam się na tą randkę.-Uśmiechnęłam się niepewnie. Wciąż nie byłam pewna czy dobrze robię. Nic do niego nie czułam, ale postanowiłam posłuchać Harry'ego.
-Serio?-W jego oczach błysnęły iskierki szczęścia.
-Oh, w sumie chyba się rozmyśliłam.-Zaczęłam się z nim droczyć.
-Nie!-Zaprotestował szybko.-Jutro o piętnastej?
-Będę na Ciebie czekała.
Blondyn uśmiechnął się do mnie szeroko po czym zaczął rozmawiać z Pinky i Liamem. Dyskutowali o jakimś filmie, który nie dawno wszedł do kina. Najwyraźniej cała trójka go oglądała bo  wyraźnym podekscytowaniem komentowali sceny, które ukazały się w filmie. Zayn i Louis przygotowywali przekąski oraz napoje na dzisiejszy wieczór więc co chwila chodzili do kuchni. Mój wzrok zatrzymał się na Harrym, który patrzył na mnie. W jego oczach było pełno troski, smutku i innych uczuć, których nie mogłam odgadnąć. Ale przede wszystkim patrzył na mnie z troską. Uśmiechnął się do mnie delikatnie, wzdychając przy tym cicho. Nie rozumiałam jego zachowania. Wydawał się być pogrążony w swoich myślach. Moje rozmyślenia przerwał dzwonek do drzwi.
Boże ratuj, aby nie były jakimiś pustymi laskami bo zabiję się własną pięścią. 


Witajcie! Przybywam do Was z dwunastką. Mam nadzieję, że się Wam spodoba.
Zdaje mi się, że nie ma sensu prowadzić już tego opowiadania. Czytelnicy mnie opuszczają. To już nie to samo co wcześniej. Wydaję mi się, że znowu Was zawiodłam. Może nie powinnam pchać się do pisania skoro nie potrafię tego robić? Kurde, naprawdę nie chciałam Was po raz kolejny zawieść, a niestety znowu to się stało.
Przepraszam Was! Proszę również o głosy w ankiecie.
Kocham Was <3

piątek, 24 maja 2013

11.„Właśnie w tym momencie rozpętałaś wojnę.”

22 luty 2013 rok.
Promienie słoneczne delikatnie muskały nasze twarze. Rozmawiałem z Paulem, który był wokalistą jednego z zespołów, które mają dziś wystąpić. Jednak co chwilę zerkałem na Franky, która pochłonięta była rozmową z dwiema włoszkami. Wiatr rozwiewał jej długie włosy. Wyglądała prześlicznie.
-Jesteście razem?-Z moich rozmyślań wyrwał mnie głos Paula.
-Kto?-Zmarszczyłem brwi.
-Ty i Naomi.
-Nie.-Zaprotestowałem szybko.-Jesteśmy przyjaciółmi.
-Zachowujecie się jak para.-Zauważył.
-Możliwe ale nią nie jesteśmy.
Czarnowłosy tylko przytaknął głową i wlepił swój wzrok w blondynkę. Naprawdę zachowujemy się jak para? Byłem tylko raz poważnie zakochany ale miałem wtedy tylko szesnaście lat i nie rozumiałem co to miłość. Zresztą teraz też nie rozumiem. Chciałbym kiedyś spotkać taką osobę, którą pokocham jak nikogo innego. Chciałbym zaznać uczucia tak silnego jak miłość. Oczywiście nie mam na myśli rodzinnej miłości bądź przyjacielskiej- nie. Mam na myśli miłość pomiędzy kobietą i mężczyzną. Te same uczucie, które łączy Louisa i Eleanor oraz Liama i Danielle.
-Nad czym tak dumasz?-Spytała Franky.
-Nad niczym ważnymi.-Uśmiechnąłem się i objąłem ją ramieniem.-Jakie plany na dziś?
-Zjadłabym jakiegoś fast-fooda i oglądnęła horror.
- McDonald's może być?
-Jak najbardziej. A film jaki proponujesz?-Spytała.
-Nad tym jeszcze pomyślę.-Powiedziałem.
-Tylko nie Bambi, Harry.
 Udałem obrażonego, kiedy dziewczyna wybuchła niekontrolowanym śmiechem. Wyglądała jakby miała za chwile umrzeć ze śmiechu. W jej zielonych oczach błysnęły iskierki szczęścia, a dołeczki w policzkach, sprawiły, że wyglądała bardzo uroczo. Pożegnaliśmy się z wcześniej poznanymi ludźmi po czym wsiedliśmy do mojego samochodu. Odpaliłem silnik i ruszyłem w stronę Londynu. Kąciki moich ust uniosły się do góry, gdy do moich uszu dobiegł śpiew dziewczyny. Po chwili przyłączyłem się do niej. Wprost wykrzykiwaliśmy słowa piosenki „Scream and Shout”
- Britney, bitch!-Krzyknęliśmy równocześnie.
Wnętrze samochodu wypełnił nasz głośny śmiech. Przez całą drogę śpiewaliśmy różne piosenki. Z Franky nie da się nudzić. Zaraża mnie swoją pozytywną energią. Przy niej czuję się tak samo jak przy chłopakach. Wiem, że mogę wszystko jej powiedzieć, a ona mnie zrozumie.
                                                     *
Siedzieliśmy przy stoliku zajadając się niezdrowym jedzeniem. W powietrzu unosił się zapach frytek i hamburgerów. Pokręciłem rozbawiony głową widząc zadowoloną minę Franky. Miała wręcz idealną figurę więc bardzo się zdziwiłem, kiedy powiedziała mi, że często jada takie rzeczy. Poczułem również ulgę słysząc jej słowa. Nie chciałbym aby głodziła się po to aby być „idealną”. Świetną atmosferę, która panowała w słynnym barze psuły fanki, które podchodziły prosząc nas o autograf.
-Widzę śliniące się fanki na dwunastej.
Zaśmiałem się cicho słysząc słowa mojej przyjaciółki. Zagryzłem wargę aby nie roześmiać się jeszcze głośniej, kiedy blondynka zaczęła wpychać do buzi hamburgera. Wyglądała jak mały pączek.
-Wiesz, że wiele ludzi uważa, że jesteśmy parą?-Spytałem. Byłem ciekawy jaka będzie jej reakcja. Zdziwiłem się, kiedy na jej ustach pojawił się szeroki uśmiech.
-To jak kochanie, kiedy idziemy na zakupy?-Zaśmiała się.-Żartowałam, czubku.-Uderzyła mnie żartobliwie w ramię.
-Serio? A już się napaliłem na te zakupy.-Zrobiłem smutną minę, na co dziewczyna ponownie wybuchła śmiechem.
-Zaraz nas stąd wyrzucą.-Mrugnęła do mnie.
-Pójdziesz na tą randkę z Niallem?
-Możemy o tym nie gadać?-Spojrzała na mnie błagalnie.
-Jak chcesz.-Westchnąłem.
Wciąż zastanawiałem się jak mogłem nie zauważyć, że Niall ma coś do Franky. Dlaczego nam o tym nie powiedział? Zawsze z chłopakami mówimy sobie takie rzeczy. Jesteśmy jak bracia i nie mamy przed sobą tajemnic, przynajmniej tak mi się wydawało.
-Harry wszystko okey? Jesteś dziś jakiś nieprzytomny.
Spojrzałem w zielone oczy dziewczyny. To takie dziwne, że jesteśmy do siebie tak bardzo podobni. Obydwoje mamy zielone oczy i dołeczki w policzkach. Ale przede wszystkim mamy takie same charaktery.
-Harry!-Otrząsnąłem się ze swoich myśli. Dziewczyna była podirytowana moim zachowaniem.
-N.. Nie mogę zrozumieć dlaczego nam nie powiedział.-Zająkałem się.
-Może chciał wam powiedzieć ale go wyprzedziłam?-Zamknąłem oczy, kiedy dziewczyna położyła swoją dłoń na moją.
-Nie wiem, Franky.-Westchnąłem.
Jej zimna dłoń oziębiała moją ciepłą. Lubiłem czuć jej dotyk. Dział na mnie uspakajająco. W tak niedługim czasie stała się dla mnie bardzo ważna. Nie wyobrażam sobie życia bez niej. Uzależniłem się od niej i jest mi z tym dobrze.
                                                           *
-Harry!-Usłyszałem krzyk blondynki.-Harry, co chcesz do picia?
-Obojętnie!-Powiedziałem tak głośno aby mnie usłyszała.
Rozłożyłem się na kanapie w salonie i czekałem na Franky, która miała zająć się przekąskami na seans filmowy. Zastanawiałem się co robią chłopacy. Ostatnio nie spędzaliśmy razem dużo czasu. Moi przyjaciele lubię Franky i nie mają nic przeciwko naszym spotkaniom. Aczkolwiek zdaję sobie sprawę z tego, że ostatnio trochę ich zaniedbałem.
-Co tym razem?
Spojrzałem na blondynkę, która usiadła obok mnie. Na stoliku postawiła miskę z popcornem, chipsami, szklanki oraz butelkę coli.
-Może przyszłabyś do nas jutro?-Spytałem niepewnie.
-Jasne.-Uśmiechnęła się ukazując swoje urocze dołeczki.-To co oglądamy?
-Krzyk 4?
Dziewczyna pokiwała głową po czym włączyła film. Na ekranie plazmowego telewizora pojawiły się napisy. Obydwoje w skupieniu oglądaliśmy film. Był on bardzo ciekawy. Franky była wręcz fanką filmów takiego typu. Widok krwi czy tym podobnych rzeczy nie robił na niej zbyt wielkiego wrażenia. Czasami nawet wybuchała śmiechem i mówiła jacy to żałośni są bohaterowie tego filmu.
-Najlepszy film ever.-Powiedziała, kiedy film już się zakończył.-A Emma Roberts jest świetną aktorką. Jestem jej fanką.
Zaśmiałem się, słysząc jej podekscytowany głos. W jej oczach świeciły iskierki szczęścia i podniecenia. Już wiem co zrobić aby była szczęśliwa-kupić fast foody i oglądnąć z nią dobry horror.
-Tak to było dobre.-Przyznałem.-Myślałem, że seryjnym zabójcą będzie Judy, a nie Jill.
-To się nazywa aktorstwo, Harry. A Emma jest świetną aktorką.
Blondynka wyjęła z kieszeni spodni dotykowy telefon i zaczęła odczytywać wiadomość, którą dostała aby po chwili na nią odpisać. Jej zmarszczone brwi nie były dobrym znakiem. Często marszczyła brwi, kiedy się denerwowała.
-Co się stało?-Spytałem.
-Pinky jest na mnie zła bo nie poświęcam jej tyle czasu co kiedyś.-Westchnęła.
-To może przyjdziesz z nią jutro do nas?-Zaproponowałem.-Chciałbym ją poznać.
-Jesteś tego pewny? Pinky jest trochę dziwna..
-A ty jesteś normalna?-Uniosłem jedną brew do góry.
-Przegiąłeś.-Zaśmiała się po czym uderzyła mnie poduszką w twarz.
-Właśnie w tym momencie rozpętałaś wojnę.
Nie minęła minuta, a my okładaliśmy się poduszkami. Cały czas śmieliśmy się i krzyczeliśmy. Dobrze, że Kate nie było w domu bo na pewno nie byłaby zadowolona z tego co robiliśmy. Pragnąłem aby ten dzień nigdy się nie skończył.

Ten rozdział dedykuję Klaudii Styles, która ma dzisiaj urodziny! Wszystkiego najlepszego kochana! Zdrowia, szczęścia, pomyślności, miłości i wspaniałych przyjaciół. Naprawdę bardzo cieszę się, że ze mną jesteś. Każdy Twój komentarz jest taki motywujący, że ojej. Jeszcze raz wszystkiego najlepszego ;*

czwartek, 16 maja 2013

10.„Miłośnicy rocka”

                                                              W tle.

21 luty 2013 rok.


Ciepłe powietrze uderzało w moją twarz. Siedziałam na mace samochodu Stylesa, czekając aż ten przygłup wyjdzie z domu. Zadzwonił do mnie o piątej nad ranem, że ma dla mnie niespodziankę, a teraz ja mam na niego czekać? Dobry, żart. W końcu zauważyłam bruneta, który truchtem biegł w moją stronę.
-Hej, Franky.-Pocałował mnie w policzek.
-Dłużej się nie dało?-Spytałam sarkastycznie.
-Jak chcesz mogę wrócić do domu.-Zaśmiał się na co ja wzniosłam oczy do nieba.
Wsiedliśmy do czarnego samochodu po czym odjechaliśmy. Próbowałam wyciągnąć od chłopaka gdzie jedziemy ale niestety był nieugięty. Cały czas powtarzał, że to niespodzianka. Opowiedziałam mu o Horanie i jego propozycji, na co zareagował wielkim zdziwieniem. Mówił, że zawsze z chłopakami mówią sobie wszystko, a Niall nic im nie mówił. Sama nie wiedziałam co o tym myśleć. Niall mi się nie podoba. Owszem, lubię go ale jak przyjaciela, którym chciałabym aby został. Nie spodziewałam się, że może coś do mnie czuć. Po dwugodzinnej jeździe znajdowaliśmy się na parkingu, gdzie było mnóstwo samochodów. Wysiedliśmy z auta po czym ruszyliśmy w stronę „obozowiska”. 

-Co to ma być?-Spytałam.
-Dzisiaj występują tu amatorskie kapele rockowe.
Słysząc jego słowa, uśmiechnęłam się szeroko. Pod wpływem emocji przytuliłam go mocno. Kiedy tylko się od siebie odsunęliśmy chłopak wskazał palcem na swój policzek.
Powoli zbliżałam swoją twarz. W ostatniej chwili Harry obrócił głowę tak, że dotknęłam ustami jego ust. Delikatnie musnął moje wargi po czym odsunęliśmy się od siebie. Na moich ustach zagościł uśmiech tak samo jak na jego.
-Jak zobaczą nas twoje fanki to będziemy mieć przerąbane.-Zaśmiałam się.
-A jak nas zobaczą twoi fani to co zrobimy?-Podniósł jedną brew do góry.
-Powiemy, że jesteśmy klonami i dlatego wyglądamy jak my.
Chłopak słysząc moją odpowiedź zaczął się histerycznie śmiać. Po chwili również do niego dołączyłam. Z Harrym nie mogłam się nudzić. Był bardzo zabawny. W jego towarzystwie czułam się idealnie. Brunet objął mnie ramieniem po czym podeszliśmy do sporej grupki osób. Rozmawialiśmy na wszelkie tematy z miłośnikami rocka. Praktycznie, każdy trzymał w dłoniach flagę swojego państwa. Rozpoznałam Irlandię, Czechy, Niemcy, Norwegię, Amerykę, Szwecję i wiele innych. Dużo ludzi nas rozpoznało aczkolwiek nie prosili nas o autografy. Wiedzieli, że przyjechaliśmy tutaj aby dobrze się bawić, a nie pracować. Poznałam wielu fajnych ludzi.
-Nie mogę się już doczekać!-Pisnęła Mila. Była to dwudziestoletnia Amerykanka. Miała ciemną cerę i brązowe oczy. Jej czerwone włosy spięte były w wysokiego kucyka.
-Zaraz się zacznie.-Uśmiechnął się jej chłopak, który miał na imię Dan.
-Zrobisz nam zdjęcie?-Skierował swoje pytanie Harry do blondynki, która stała obok niego.
 Objął mnie w pasie, a ja zarzuciłam mu rękę na ramię. Uśmiechnęliśmy się do obiektywu robiąc znak pokoju. Po chwili obydwoje przyglądaliśmy się zdjęciu. Śmiejąc się podeszliśmy praktycznie pod samą scenę. Kiedy tylko pierwsza kapela zaczęła grać, porwał nas wir zabawy. Wydzieraliśmy się w niebogłosy i skakaliśmy w rytm muzyki. Czułam się wolna. Co chwila wybuchaliśmy niekontrolowanym śmiechem. Nic nie było w stanie nas zatrzymać. Zachowywaliśmy się jak dzikie zwierzęta, które ktoś wypuścił z klatki. Deszcz, który zaczął padać ochładzał nasze rozgrzane ciała. Setki ludzi ruszało się w rytm rockowej muzyki. Kapele popisywały się swoimi umiejętnościami. Wszystko było na swoim miejscu. A ja zapomniałam o Kate, Niallu i wszystkim innym. Przed sobą widziałam tylko Harry’ego, który tańcząc, robił śmieszne miny. 
Jego poczynania sprawiały, że śmiałam się jeszcze głośniej. Krople deszczu spływały po mojej twarzy dając mi ukojenie. To tak jakby zmywały ze mnie cały stres. Moje ciuchy były całe mokre tak samo jak włosy. Słońce powoli znikało za horyzontem, a na niebie pojawił się księżyc. Milion gwiazd zdobiło ciemne niebo. To był piękny widok. Na ogromnej polanie gdzie urządzony był zlot miłośników rocka, ludzie rozstawiali namioty. Koncerty miały jeszcze trwać przez parę dni.
-Gdzie będziemy spać?-Krzyknęłam do Harry’ego tak aby usłyszał.
-Śpimy w samochodzie.-Podniósł mnie do góry.
Zaczęłam się śmiać, kiedy zaczął okręcać mnie dookoła. Jego roześmiane, zielone tęczówki wpatrywały się w moje. Byłam tylko ja i on. Przyjaciel i przyjaciółka. Brat i siostra. Właśnie tym dla siebie byliśmy, rodzeństwem. To nic, że nie znamy się długo. Ważne jest to, że nie potrafi wytrzymać bez siebie nawet jednego dnia. Przyznaję się bez bicia, że uzależniałam się od niego. Ale czy rodzeństwo jest ze sobą tak blisko jak ja z Harrym? Oczywiście zdarza nam się pocałować ale nie robimy tego z miłości. Pożądamy siebie i dlatego to robimy. Około drugiej w nocy wszyscy udali się do namiotów i samochodów. Harry położył się na tylnym siedzeniu, a ja ułożyłam się na jego ciele. Bicie jego serca działo nam mnie jak kołysanka. Czując jego dłoń, która delikatnie gładzi mnie po włosach jeszcze bardziej się odprężyłam.
-Myślę, że powinnaś umówić się z Niallem.
Westchnęłam, kiedy usłyszałam jego cichy szept. Może miał racje? Może warto spróbować? Przecież nic nie stracę.
-Dobranoc, Harry.-Wyszeptałam w jego koszulkę, przy okazji zaciągając się jego zapachem.
-Dobranoc, Franky.

Tak, wiem, że to jest zbyt krótkie i okropne i bardzo Was za to przepraszam. Nie udało mi się, wiem. Jak pisałam ten rozdział wydawał się być naprawdę długi, a tu okazuje się, że jest krótki. Jestem zła na siebie. Dziesiątkę dodaję w wolnej chwili. Jestem u siostry i ciężko mi ogarnąć wszystko związane z Waszymi blogami. Obiecuję, że skomentuję wszystkie do jutra bądź soboty. Za każdy komentarz na moim blogu zawsze się odwdzięczam.
Pozdrawiam Goferkowaa <3

Czytelnicy