środa, 25 września 2013

10."Decyzje" (Część druga)

12 czerwca 2013 rok.
            Światło wypełniło pokój, sprowadzając mnie ze snu na jawę. Powoli otworzyłam oczy i zamrugałam parokrotnie, aby przystosować się do światła. Wciąż byłam wtulona w ciało Harry'ego, który smacznie spał. Jego usta były lekko rozchylone, a klatka piersiowa delikatnie unosiła się i opadała. Był taki piękny. Nie mogąc się powstrzymać delikatnie przejechałam palcem wskazującym po jego czerwonym policzku. Jego skóra była taka miękka i nieskazitelna. Spojrzałam w stronę drzwi słysząc ciche skrzypnięcie.
 Uśmiechnęłam się szeroko widząc Lux, która była w samej pieluszce. W jednej dłoni trzymała małego misia, a w drugiej kawałek czekolady. Była cała wymazana czekoladą, wyglądała uroczo. Dziewczynka widząc mnie szybko opuściła misia i podbiegła do łóżka. Wdrapała się na łóżko i usiadła obok mnie wycierając przy tym swoje brudne łapki o białą pościel.
- Cześć, malutka - wyszeptałam całując ją w czoło. - Skąd masz czekoladę?
Blondyneczka wskazała palcem na drzwi, a ja domyśliłam się, że wzięła ją z pokoju Horana.
- Obudzimy wujka? - mocniej otuliłam się kołdrą, aby zasłonić swoje nagie ciało.
Lux zaczęła ciągnąć Harry'ego za włosy, które mówiły "właśnie uprawiałem seks".
Bo uprawiał - moje podświadomość zaczęła nabijać się z mojej głupoty, a ja zaczerwieniłam się.
Styles otworzył szeroko oczy krzywiąc się z bólu. Najwyraźniej nie takiej pobudki oczekiwał.
- Lux? - jego głos był ochrypły. - Czemu jesteś brudna?
Dziewczynka zachichotała i zaczęła skakać po łóżku. Z jakiegoś powodu była bardzo szczęśliwa. Harry chwycił jej małe ciałko i ułożył na poduszkach. Do moich uszu dobiegł jej śmiech, kiedy mój kochanek zaczął ja gilgotać. Mój kochanek czy to nie brzmi pięknie? Moja głowa opadła na miękką poduszkę, a oczy zamknęły się. Cały czas żyłam wczorajszą nocą. Dla mnie czas się zatrzymał. Chciałam zostać na zawsze w tym łóżku z Harrym u boku. Czy tak właśnie wygląda szczęście? Czułam euforię, która rozsadzała mnie od środka. Moje serce biło szybciej, a w brzuchu czułam dziwny uścisk i to wszystko dzięki chłopakowi w kręconych włosach. Zawładnął moim sercem jak nikt inny wcześniej.
Otworzyłam oczy czując ciepłe wargi na moim ramieniu. Uśmiechnęłam się leniwie do Harry’ego, który patrzył na mnie z dołu wciąż całując moją skórę.
- Pięknie wyglądasz – powiedział.
- Dziękuję – zaśmiałam się cicho. – Gdzie jest Lux? – spytałam, nie widząc nigdzie dziewczynki.
- Poszła się pobawić. Za to ja idę zrobić śniadanie. Masz jakieś specjalne życzenie?
- Zdam się na Ciebie, mistrzu.
- W takim razie czekaj tu grzecznie na mnie – pocałował mnie delikatnie w usta, po czym zszedł z łóżka.
Podziwiałam jego nagie pośladki, kiedy szedł do szafy, która stała naprzeciwko łoża. Nałożył na siebie czarne bokserki, które doskonale podkreślały jego atuty. Cholera, jest seksowny.
- A zapomniałby – spojrzał na mnie figlarnie. – Twój tatuaż bardzo mi się podoba. Te usta są bardzo seksowne, ale wolę twoje własne. W każdym razie możesz być pewna, że z chęcią lepiej zapoznam się z twoim nowym nabytkiem.
Zasłoniłam twarz poduszką i zaczęłam się śmiać. Był taki zboczony i nienasycony. Ale podobało mi się. W końcu byłam taka sama. Pierwszy raz zaczęłam cieszyć się, że tyle nas łączy. Myślałam, że to spowoduje, że będziemy niepokonani. Chciałabym, aby nam się udało. Kochałam go.
                                                                       *
           
Miałam złe przeczucia. Czułam, że stanie się coś złego. Nie pytaj mnie skąd, to wiedziałam po prostu tak było. Ściskając w dłoniach kubek z zimną kawą, patrzyłam na Blake’a, który siedział naprzeciwko mnie. Beztrosko jadł chińskie jedzenie, które zamówiliśmy. Jego usta poruszały się i byłam pewna, że coś mi opowiada, ale nie słyszałam go. Wyłączyłam się. Toczyłam wewnętrzną walkę z moim umysłem. Przed oczami miała twarz Perrie, którą nieźle zmasakrowałam. Ale nie żałowałam. Jeżeli miałabym taką okazję, to zrobiłabym, to jeszcze raz. Chociaż z drugiej strony nie byłam pewna czy zniosłabym po raz kolejny ból, jaki zadała mi Naomi. Wiedziałam, że ją zraniłam, ale nie mogłam się powstrzymać. Perrie Edwards była dla mnie suką, która zabrała mi chłopaka, którego kochałam. Oczywiście los wynagrodził mi to wszystko i postawił Blake na mojej drodze, ale wciąż chciałam się zemścić. Nienawidziłam Zayna i Perrie. Pragnęłam, aby smażyli się w piekle.

- Słuchasz mnie? – otrząsnęłam się ze swoich myśli. Mężczyzna patrzył na mnie troskliwie. Nie chciałam, aby tak na mnie patrzył.
- Przepraszam – powiedziałam ze skruchą.
- W porządku. Nie przejmuj się tą całą sytuacją z tą dziewczyną. Spróbuj zapomnieć.
- To nie takie łatwe – westchnęłam. – Nie jest mi przykro, po prostu pokłóciłam się z Naomi. Zawiodłam się na niej. Powinna trzymać moją stronę, a nie tej suki.
Podskoczyłam na krześle, kiedy ktoś trzasnął z całej siły drzwiami. Wstałam na równe nogi, kiedy w kuchni pojawił się Zayn Malik. Jego mina wskazywała na to, że był zły. Dłonie miał zaciśnięte w pięści, a jego oczy mnie zabijały.
- Co ty tu robisz? – warknęłam.
- Jak mogłaś ją uderzyć? Za kogo ty się uważasz? Jesteś zdzirą! Nic nie wartą zdzirą, wiesz? Brzydzę się tobą. Jak teraz pomyślę, że Cię dotykałem chce mi się rzygać!
Otworzyłam szeroko usta, słysząc słowa Malika. Brzydził się mną. A ja go kochałam. Głupia, głupia, głupia!
- Przystosuj trochę – odezwał się Blake, stając naprzeciwko złego mulata. Jego sylwetka mnie osłaniała. Bałam się jak cholera.
- Jesteś jej nowym fagasem? Jak miło. Uważaj na nią. Za tydzień będzie chciała już mieć z tobą dzieci – splunął, a w oczach stanęły mi łzy.
- Wyjdź. Teraz – Lanter był stanowczy i wściekły.
- Jeszcze nie teraz. Najpierw policzę się z tą suką.
I nagle wszystko ucichło, a czas zwolnił. Blake zamachnął się i wymierzył cios w twarz dla mulata. Zayn zachwiał się, ale po chwili odzyskał równowagę. Zaczęli się bić. To było straszne. Nie chciałam, aby doszło do rękoczynów. A to wszystko przeze mnie. Krzyczałam, ale oni wcale mnie nie słuchali. Chwyciłam kubek i rzuciłam go na podłogę. Huk sprowadził ich na ziemię. Patrzyli na mnie i na szkło. Czułam się strasznie.
- Policzmy się jeszcze, Kate. Od dziś śpij z otwartymi oczami – Zayn zagroził mi, po czym opuścił mój dom.
Usiadłam na krześle, bowiem czułam, że zaraz upadnę. Schowałam twarz w dłonie, szlochając cicho. Moja samoocena spadła na samo dno. Zayn mnie nienawidził i chciał zniszczyć. Chciał, abym była nikim i pożałowała tego wszystkiego. Ale to była jego wina!
- Nie płacz. Jestem przy tobie. Zawsze będę.
*
- Nie! Odżyj! Odżyj, słyszysz! Wstawiaj, lelaku!
Machałam dżojstikiem na wszystkie strony świata, myśląc, że to sprawi, że moja postać odżyje. Grałam z Niallem w jedną z gier i cóż, ograł mnie. Byłam zła, ponieważ wygrał już piąty raz z rzędu. Byłam mistrzynią w tej grze póki Niall nie zaczął ze mną grać. Zawsze wygrywałam z Nao i Iris.
- To są jakieś żarty! Jesteś czarnoksiężnikiem! – popchnęłam lekko Horana.
Chłopak zaczął się śmiać tak głośno, że moja ciotka przyszła do salonu zaniepokojona, że coś nam się stało. Jęknęłam głośno, uderzając głową o kanapę.
- Szkoda, że to nie ściana – Niall od samego rana dokuczał mi. Lubił się ze mnie nabijać. – Aww, znowu jesteś czerwona ze złości.
Zła wstałam z podłogi i zaczęłam kierować się w stronę schodów. Wciągnęłam gwałtownie powietrze, gdy Niall chwycił mnie za ramię, tym samym zatrzymując.
- Czego? – warknęłam. Uwielbiałam Nialla, ale złościłam się, kiedy robił sobie ze mnie żarty. Lubiłam, kiedy się śmiał, ale nie chciałam być ofiarą jego żartów. Może i zachowywałam się jak obrażalska, pusta blondynka bez dystansu do siebie, ale nigdy nie pozowałam ludziom się ze mnie nabijać.
- Przepraszam, Ellie – spojrzał w moje oczy. – To nie moja wina, że wyglądasz śmiesznie, kiedy się złościsz.
- Boże! Jesteś okropny! Przychodzisz do mnie, nocujesz u mnie, flirtujesz z moją ciotką, ogry..
Niedane było mi dokończyć, ponieważ popchnął mnie na ścianę i przycisnął swoje wargi do moich. Moje usta pozostawały bez ruchu, kiedy on próbował mnie całować. Byłam zbyt oszołomiona, aby oddać ten pocałunek. Lecz po chwili niepewnie zaczęłam oddawać pocałunek. Jego usta były inne niż do tej pory całowałam. Były to męskie usta. Wahając się położyłam dłonie na jego policzkach. Poczułam jego delikatny zarost, który był niewidoczny dla ludzkiego oka. Nigdy wcześniej nie całowałam się z chłopakiem. Motyle tańczyły swój taniec w moim brzuchu, a ja cała rozpływałam się jak masło. Byłam szczęśliwa.
- Przeprosiłem już – wyszeptał wciąż trzymając usta przy moich.
- Przyjmuję przeprosiny.
Uśmiechnął się szeroko, a w jego niebieskich oczach błysnęły iskierki. Ponownie złączył nasze usta w całość. Z zapałem oddawałam pocałunek. Irlandzki chłopak całował Brytyjską lesbijkę, która już nie do końca była lesbijką. W takim razie, kim byłam? I co czułam do tego farbowanego Irlandczyka. Bo zdecydowanie zawładną moim sercem.
                                                                       *
            Siedząc na masce samochodu, wpatrywałam się w gwieździste niebo. Ramiona Harry’ego czule mnie obejmowały. Czułam się przy nim bezpieczna. Na chwilę szalona Naomi „poszła” do innego pokoju, a jej miejsce zastąpiła moja romantyczna strona. Nie wiedziałam nawet, że takową posiadam. Dopiero, kiedy pokochałam kogoś po raz pierwszy, poczułam to, czego nie czułam nigdy wcześniej. Chciałam poświęcić swoje całe życie tylko i wyłącznie dla niego. Byłam w stanie zrezygnować ze wszystkiego. Dla niego.
- Nigdy nie patrzyłam na gwiazdy z takim zafascynowaniem – powiedziałam.
- Naprawdę? Dlaczego? – spytał, pocierając moje ramiona dłońmi.
- Nie wiem – wzruszyłam ramionami. – Po prostu nigdy chyba nie miałam na to czasu, a one nie miały dla mnie znaczenia.
- A teraz mają?
- Przez Ciebie stałam się głupią romantyczką – zaśmiałam się.
- To słodkie – wyszeptał do mojego ucha.
- Nie chcę być słodka – skrzywiłam się. Kto normalny mając osiemnaście lat, chce być słodki? – Chcę być seksowna.
- Jesteś seksowna – jego nos delikatnie, ale zmysłowo pocierał mój policzek.
Położyłam zimne dłonie na jego rozgrzanych policzkach i mocno pocałowałam. Stanął między moimi nogami, a ja położyłam się na masce samochodu. Nasz pocałunek był zmysłowo-romantyczny. Były w nim nasze wszystkie uczucia. Miłość, pasja, pożądanie i uwielbienie. Mieszanka, która sprawiała, że płonęliśmy.
- Na Ziemi, jak i w niebie, na zawsze pozostanę twój.
Uśmiechnęłam się szeroko słysząc jego słowa. Moje serce biło zbyt szybko. Te słowa były obietnicą. Obiecał mi, że na zawsze pozostaniemy razem. Że nic nas nie rozdzieli. Nic nas nie poróżni. I może to śmieszne, ale wierzyłam mu. Możesz powiedzieć, że miłość jest ślepa, a on kłamie, ale ja tak nie uważałam. Może jeszcze parę miesięcy temu zgodziłabym się z tymi słowami, ale to się zmieniło. Ja się zmieniłam. Nie wiedziałam czy na lepsze czy gorsze. W każdym razie było mi dobrze. Chciałam podbijać świat z moich kochankiem. 

Witam! Przebyłam do Was z nowym rozdziałem! :D Jest beznadziejny i wgl. Przepraszam. Chciałabym, abyście wyraziły swoją opinię, ponieważ to wiele dla mnie znaczy. Podobno komentuje to dwadzieścia dwie osoby. Nie widać tego. Po prostu chcę wiedzieć czego ode mnie oczekujecie. Może macie jakieś pomysły, które mi pomogą. Liczę na Was.
Kocham Was, mocno <3

czwartek, 19 września 2013

9."Kocham Cię" (Część druga)

11 czerwca 2013 rok.

Niepewność. Tylko, to czułem czekając na Franky, która lada chwila miała zjawić się w moim domu. Chłopacy wyjechali do swoich rodzin, a Niall postanowił odwiedzić Ellie. Byłem tylko z Lux, która smacznie spała w pokoju Horana. Moje dłonie trzęsły się, a żołądek skręcał się ze strasu. Cholera, miałem coraz więcej wątpliwości. A co jeśli ona mnie wyśmieje? Co jeśli nie odwzajemnia mojego uczucia? Te pytania nękały mnie jak najgorszy koszmar. Bałem się odrzucenia, nie chciałem jej stracić. Była dla mnie najważniejsza. Przeniósłbym góry gdyby mnie o to poprosiła. Byłem w stanie poświęcić dla niej wszystko.
Moje ciało zamarło, a serce zaczęło bić szybciej, kiedy usłyszałem pukanie do drzwi. Moje nogi były jak z waty, kiedy szedłem, aby wpuścić dziewczynę. Niepewnie otworzyłem drzwi, a moim oczom ukazała się blondynka. Jej mina świadczyła o tym, że nie jest w najlepszym humorze. Nagle zapragnąłem ją przytulić albo pocieszyć. Mogłem być nawet jej workiem treningowym, na którym miała się wyżyć. Po prostu chciałem być przy niej.
- Cześć – uśmiechnęła się do mnie smutno, a mnie od razu skręciło w żołądku.
- Co się dzieje? – spytałem wpuszczając ją do środka.
- To nic takiego – widziałem jak walczy ze łzami. Nigdy nie widziałem jej w takim stanie. Ona nigdy nie płakała!
- Shh, chodź do mnie.
Dziewczyna wpadła w moje ramiona i zaczęła szlochać. Delikatnie rysowałem na jej plecach kółka, głupio wierząc, że to ją uspokoi. Byłem rozdarty. Była smutna, a ja nie chciałem żeby i przez moje wyznanie płakała. Wciąż trzymając ją w ramionach udałem się do salonu. Usiadłem na kanapie, a dziewczyna od razu wdrapała się na moje kolana. Była lekka. Kiedy dotykałem jej pleców, które okryte były bluzą czułem jej wystające kości. Była okropnie chuda.
- Co się stało? – spytałem cicho nosem trącając jej policzek.
Naomi westchnęła cicho i zeszła z moich kolan. Jęknąłem chcąc ją przyciągnąć do siebie ponownie, na co dziewczyna zachichotała. Uśmiechnąłem się widząc, że chociaż trochę poprawiłem jej humor.
- Gdzie są chłopacy? – spytała siadając obok mnie.
- Nie ma ich i nie wrócą do jutra – wzruszyłem ramionami. – A teraz powiedz, co się stało. 

- Miałam dzisiaj spędzić „babski dzień” z Perrie i Pinky. Nachlałyśmy się trochę i zaczęłyśmy się bawić. Po pewnym czasie do domu wróciła Kate. Oczywiście moja siostra od razu zaczęła się awanturować, że w jej domu znajduje się nie, kto inny jak Perrie Edwards. Katherine rzuciła się na Pezz z pięściami i mocno ją poturbowała. Nawrzeszczałam na nią i powiedziałam wszystko, co myślę – opowiadała, a ja byłem coraz bardziej zszokowany. – Skończyło się na tym, że Perrie ma parę zadrapań na twarzy, wszędzie siniaki i straciła garść włosów.
- Zawsze chciałem zobaczyć jak dziewczyny się biją, ale to przechodzi ludzkie pojęcie. Przepraszam, że pytam, ale czy Kate jest opętana?
- Nie wiem – zachichotała, a ja mentalnie przybiłem sobie piątkę, że udało mi się jej przywrócić dobry humor. – Więc, jesteś sam?
- Lux śpi na górze – uśmiechnąłem się. – Masz ochotę się czegoś napić?
- Z chęcią – uśmiechnęła się, a mi zmiękły nogi. Boże, ona jest taka cudowna.
Chwyciłem ją za rękę i pociągnąłem w kierunku kuchni. Blondynka usiadła na blacie, kiedy ja nalewałem do kieliszków czerwone wino. Tak, chciałem być romantyczny. Podałem dla dziewczyny kieliszek, a ona podziękowała mi skinieniem głowy. Zamruczałem cicho, kiedy poczułem słodki smak. To może głupie, ale uwielbiałem wino, szczególnie czerwone. Zawsze pociągał mnie ten kolor. To działało na mnie jak płachta na byka.
- Dlaczego wino? – spytała miękko.
- Nie wiem, po prostu pomyślałem, że to.. – nie dokończyłem.
- Romantyczne? – zagryzła dolną wargę, na co mentalnie jęknąłem. To ja chciałem przegryzać jej wargę.
Nagle wszystko do mnie wróciło. Jej zachowanie na imprezach. Jak polowała na facetów i upiła się. Jej usta napierające na moje. Jej miękka skóra pod moim opuszkami placów, drżący oddech i te oczy, w których byłem zakochany. Pragnąłem mieć ją tylko dla siebie. Chciałem budzić się codziennie obok niej i podziwiać jej piękno. Była moją muzą.
- Harry, o co chodzi? – spytała cicho.
Musiałem to powiedzieć. Nie mogłem dłużej czekać. Spojrzałem w jej oczy, w których widoczna była troska. Spuściłem wzrok na kieliszek, który trzymałem w dłoni, ponieważ nie mogłem znieść jej spojrzenia.


- Kocham Cię – powiedziałem cicho wciąż na nią nie patrząc.
Nie widziałem jej twarzy. Bałem się. Czułem, że mnie odrzuci. Zapanowała głucha cisza. Nie było słychać nic oprócz naszych ciężkich oddechów. To była dla mnie męczarnia. Wzdrygnąłem się, kiedy delikatnie zaczęła pocierać swoją dłonią mój policzek. Niepewnie na nią spojrzałem. W jej oczach lśniły łzy, ale na jej ustach widniał szczery uśmiech. Nie wiedziałem jak mam to odebrać.
- Ja Ciebie też, Hazz.
Moje serce zabiło szybciej, kiedy usłyszałem jej słowa. Powiedzenie, że byłem szczęśliwy było niedopowiedzeniem. Byłem w stanie euforii. Pochyliła się nade mną, a po chwili jej usta znajdowały się na moich wygłodniałych. Delikatnie przejechała językiem po moich wargach prosząc od dostęp do wnętrza moich ust. Ułożyłem dłonie na jej tali i jęknąłem cicho, gdy nasze języki zaczęły ocierać się o siebie. Mocno zacisnąłem palce na jej skórze, a ona owinęła nogami moje biodra. Czułem przyjemność, która zaczęła buzować w moich żyłach. Byłem coraz bardziej podniecony. Z nią obwiniętą na moich biodrach ruszyłem schodami na górę. Kopnąłem drzwi od mojego pokoju, po czym je zamknąłem przyciskając jej gorące ciało do powłoki drewna. Marzyłem o jej ciele od pierwszego dnia naszej znajomości.
- Zdajesz sobie sprawę z tego jak bardzo Cię pragnę? – szeptałem całując jej policzki. Jej odpowiedzią na moje słowa był nierówny i płytki oddech.
Moje męskość wręcz dusiła się w moich bokserkach oraz spodniach. Byłem tak podniecony, że aż to bolało, ale to był słodki ból. Lubiłem go.
- Mam zamiar się z tobą kochać, mocno – oderwałem jej ciało od drzwi, po czym rzuciłem na łóżko. Boże.
                            *
Byłam zahipnotyzowana spojrzeniem zielonych oczu, wpatrujących się we mnie z pożądaniem. Moje mięśnie napięły się, kiedy zaczęłam wyobrażać sobie, co mi zrobi. Harry pochylił się i pocałował mnie. Jego usta były doskonale dopasowane do moich. Tak jakby zostały stworzone do całowania tylko i wyłącznie mnie. Zdjął mi bluzę oraz koszulkę zostawiając mnie w samym czarnym staniku. 

Westchnęłam, gdy zaczął składać na mojej obnażonej skórze czułe pocałunki. Szyja, ramiona, obojczyki, zagłębienie między piersiami, brzuch i pępek. Rany.
Nagle coś zaświtało w mojej głowie. Jakaś czerwona lampka. Niezdarnie odepchnęłam od siebie chłopaka i podniosłam się do pozycji siedzącej.
- Co jest? – jego głos był nieregularny.
- To będziemy mój pierwszy raz – szepnęłam.
- Co? Jesteś dziewicą? Jakim sposobem, przecież ty.. – nie pozwoliłam mu dokończyć.
- Nie jestem dziewicą – wywróciłam oczami. – Chodzi mi o to, że to będzie pierwszy raz, który będzie coś dla mnie znaczył, rozumiesz?
- Z miłości – wyszeptał jakby do siebie.
- Dokładnie.
Zielonooki ujął moją twarz w swoje dłonie i spojrzał czule w moje oczy. Na jego ustach widniał prawdziwy uśmiech. Nie ten zadziorny czy typu „tej nocy będziesz krzyczała moje imię jak modlitwę”. To był uśmiech, który chciałam widzieć codziennie.
- Nie przejmuj się tym, Skarbie. To też będzie mój taki pierwszy raz. I wiesz, co? Jestem tym bardzo podekscytowany – kciukiem delikatnie gładził mój policzek. – Kocham Cię.
Nie zdążyłam mu odpowiedzieć, bowiem jego usta zaatakowały moje. Jego pocałunek był pożądliwy, a język i wargi wysłały mnie do innego świata. Moje ciało ponownie opadało na miękki materac. Siłowałam się z jego koszulką, kiedy on zdejmował mi spodnie. Po chwili oboje byliśmy w samej bieliźnie. Jego dłoń wędrowała w dół mojego kręgosłupa do mojej talii, a później do mojego pośladka, który ścisnął. Przysunął mnie mocniej do swoich bioder, a ja poczułam jego erekcję. Jęknęłam w jego usta czując rozkosz, która zaczęła buzować w moich dolnych partiach ciała. Wplotłam palce w jego miękkie, kręcone włosy. Cholera, dlaczego jego włosy mnie podniecają?
Jęknęłam, gdy jego usta zaczęły obsypywać pocałunkami moje piersi. Kciukiem wolno pocierał czubek mojego sutka sprawiając, że byłam jeszcze bardziej wilgotna.
- Proszę – szepnęłam błagalnie nie potrafiąc wytrzymać tej rozkoszy.
- Błagaj mnie – te słowa ledwo opuściły jego usta. Był tak samo rozpalony jak ja.
- Proszę, Harry – błagam. – Kochanie.
Nagle zdjął moje majtki oraz stanik i sam pozbył się swoich bokserek. Mój puls przyśpieszył, gdy zobaczyłam jak na swoją pokaźną erekcję nakłada prezerwatywę. Rozsunął moje uda, po czym wszedł we mnie, a ja jęknęłam z rozkoszy. Moje dłonie zacisnęły się na prześcieradle, bowiem moje ciało zaczęło trząść się z podniecenia.

Harry oparł swoje czoło o moje, a nasze usta dotykały się, lecz się nie całowaliśmy. Patrzyliśmy w swoje oczy jak zahipnotyzowani. W jego oczach widziałam miłość, której nigdy wcześniej nie doznałam. Byłam pewna, że ten chłopak z przepięknymi oczami kocha mnie. Wciąż poruszał się we mnie. Był szybki, ale lubiłam właśnie taki seks. Szybki i przyjemny. Ale ten był inny niż wszystkie. Był przepełniony bezgraniczną miłością. Coś zaczęło we mnie narastać. Moje nogi zaczęły sztywnieć, kiedy Harry coraz bardziej zwiększał tempo. Moje ciało zaczęło drżeć i wyginać się. Krzyknęłam imię mojego kochanka, kiedy osiągnęłam swoje spełnienie. Po chwili i Harry doszedł we mnie. Dyszeliśmy próbując spowolnić oddech. O Mój Boże.
- Kocham Cię – szepnął całując mnie lekko i wyszedł ze mnie.
Bez niego we mnie czułam się dziwnie. Jakby moje ciało tęskniło za jego ciałem.
Przytuliłam się do niego, kładąc głowę na jego torsie, który lśnił od potu. Jego tatuaże były przepiękne i doskonale prezentowały się w świetle lampki, która stała na stoliku nocnym obok łóżka. Podniosłam głowę do góry, słysząc jego cichy chichot. Spojrzałam na niego pytająco, na co on od razu udzielił mi odpowiedzi :
- Totalnie zapomniałem o Lux, która śpi w pokoju Nialla.
Szeroko otworzyłam usta. Cholera, a jeżeli ją obudziliśmy?
- Nie przejmuj się – delikatnie pogładził mnie po włosach. – Ten diabełek ma twardy sen. Co za szczęście.
- Tak, mamy szczęście – przegryzłam dolną wargę.
Ponownie ułożyłam się na jego piersi. Zaczęłam wsłuchiwać się w rytm jego serca. Wow. Czułam się przy nim bezpieczna i, że znalazłam swoje miejsce na Ziemi. Nie musiałam już szukać. Chciałam tylko mojego kochanka i jego miłości.
- Chciałabym z Tobą zamieszkać.


Cześć i czołem! I co myślicie o rozdziale? Mi osobiście jedynie podoba się połowa jego. Podoba, to znaczy da się przeżyć rzecz jasna. W każdym razie nastąpił przełomowy moment w życiu Harry’ego i Naomi. Powiedzieli sobie „Kocham Cię”, a tłum szaleje! Hahahaha. Nieważne. Mogę wam powiedzieć, że w następnym rozdziale dowiecie się, jaki tatuaż ma Nao. Dziękuję za wszystkie komentarze.
Kocham Was bardzo mocno <33

czwartek, 12 września 2013

8."Wyznania" (Część druga)

MUSIC ON



11 czerwca 2013 rok.
Czasami zastanawiam się czy moje spotkanie z Harrym było przypadkowe. Zastanawiam się czy rodzice są ze mnie dumni, a Kate jest szczęśliwa, że mnie ma. Jestem też ciekawa czy Niall naprawdę mi wybaczył i co czuje Pinky. Wszyscy dookoła są dla mnie zagadką. Chciałabym czytać w myślach, to by mi bardzo pomogło. Kiedy wczoraj przyznałam się sama przed sobą, że zakochałam się w najlepszym przyjacielu coś we mnie pękło. To na pewno był ten mur obojętności, który sama zbudowałam. Wiedziałam, że uczucie, którym go darzę jest złe. Przyjaciele nie powinni się w sobie zakochiwać, a ja złamałam tą zasadę. Harry zwiałby gdyby dowiedział się o moich uczuciach. Nie rozumiałam tylko, po co zapraszał mnie na te randki. Może po prostu eksperymentował na mnie, aby potem zrobić to samo z dziewczyną, którą pokocha? To na pewno to.
Beznamiętnie wpatrywałam się w telefon, który leżał na moich kolanach. Od samego rana czekałam, na chociaż jeden sms od niego; nie napisał żadnego. Smutna melodia wydobywała się z głośników i wypełniała ciszę, która panowała w domu. Nigdy tak się nie zachowywałam. Nigdy nie użalałam się nad sobą i nie miałam słabości. Od niedawna moją słabością stał się Harry. Nie mogłam uwierzyć w to, że taka osoba pozbawiona uczuć jak ja zakochała się. Nie chciałam tego uczucia. Było okropnie bolesne, ponieważ wiedziałam, że jest nieodwzajemnione.
Wplotłam palce we włosy i przeczesałam je ciągnąc za końce. Byłam smutna, zbulwersowana, zraniona i już nie silna. Cała ta obojętność, którą budowałam tak długo zniknęła jak za dotykiem czarodziejskiej różdżki.
- Czemu w powietrzu unosi się smutna atmosfera?! – krzyknęła Perrie rzucając się na kanapę.
- Czy ty jesteś smutna? – spytała zdziwiona Pinky.
Mentalnie uderzyłam się w twarz. Po co w ogóle zapraszałam je na babski dzień? Co mi strzeliło do tego głupiego łba? Byłam głupia, bo teraz dziewczyny zaczną wypytywać mnie o wszystko, a ja nie potrafiłam przyznać się do moich uczuć.
- Nao, nie daj się prosić – zawyła Pezz. – Mów, o co chodzi!
- Przepraszam po prostu martwię się, bo nie mogę napisać piosenki – skłamałam.
- Nie kłam – syknęła Ellie.
Ukryłam twarz w dłoniach i zacisnęłam mocno powieki. Zachciało mi się płakać. Czułam się okropnie. Wydawało mi się, że zakochanie się w Harrym było moją porażką i było. Dlaczego, to właśnie mnie dopadło to uczucie? Wolałam przez całe życie bawić się, koncertować i być niezależna, ale to wszystko szlag trafił.
- Mała, co się dzieje? – szepnęła Perrie.

Obydwie przytuliły mnie, a ich uścisk wzmocnił się, kiedy usłyszały mój szloch. Ostatni raz płakałam, kiedy moi rodzice zginęli. To było cztery lata temu.
- Chodzi o Harry’ego? – spytała dziewczyna Zayna.
- Tak – westchnęłam. – Ja się w nim zakochałam.
- To dobrze, dlaczego płaczesz z tego powodu? – Perrie była zdziwiona.
- Bo nigdy nie czułaś tego i nie chcesz tego, prawda? – Pinky wiedziała o mnie wszystko.
- Tak – wytarłam łzy z moich policzków. – Nie potrzebuję tego.
- Każdy potrzebuje miłości, Naomi – westchnęła Edwards. – Każdy przez to kiedyś przechodził.
- Ja chyba jestem w tym mistrzynią – zaśmiała się przez łzy Pinky. Nie miałam pojęcia, dlaczego płacze.
- To miał być dzień zabawy, a my płaczemy – Perrie zaczęła wycierać łzy. Cholera, dlaczego one płaczą?
- Muszę wam coś powiedzieć – powiedziała cicho Ellie obejmując swoje kolana. – Chyba zakochałam się w Niallu.
Otworzyłam szeroko usta słysząc słowa mojej przyjaciółki. Nigdy bym nie pomyślała, że może pokochać chłopaka. Przecież ona wolała dziewczyny.
- Nie mogę zrozumieć jak, to możliwe – ciągnęła dalej. – Nigdy nie podobał mi się żaden facet. Były tylko dziewczyny. Pamiętam jak jeszcze niedawno spotykałam się z Lucy i myślałam, że będziemy razem na zawsze.
- Miłość jest trudna i nie do pojęcia. Ciężko ją zrozumieć, ale jeszcze ciężej jest się jej pozbyć – powiedziała Perrie. – Jeszcze nie tak dawno między mną, a Zaynem było źle i robię wszystko, aby to się nie powtórzyło, ale boję się.
- Nie masz, czego się bać – uśmiechnęłam się do niej. – Zayn kocha Cię całym sercem.
- Wiem, o twojej siostrze – przełknęła głośno ślinę. – Parę tygodni temu Zayn napił się ze starym przyjacielem i po pijaku wszystko mi wyznał.
- Powinnaś cieszyć się, że jej tu nie ma – zaśmiałam się cicho.
- Zastanawiam się, czemu mnie lubisz, przecież przeze mnie cierpiała twoja siostra.
- To nie twoja wina – wzruszyłam ramionami. – Jesteś cudowna tak samo jak Pinky i kurwa kocham Was – nigdy nie byłam tak otwarta, jeżeli chodzi o uczucia.
- Mogę Wam zaufać? – spytała cicho Pezz.
- Oczywiście – odparła Ellie, a ja skinęłam głową.
- Byłam w ciąży z Zaynem, ale poroniłam – wybuchała płaczem. – Zabiłam własne dziecko.
Przytuliłam Perrie do swojego ciała, a Pinky siedziała wpatrzona w jeden punk na ścianie nie mogąc uwierzyć w to, co się działo. Było mi ich żal. Dlaczego tak świetne dziewczyny jak one musiały cierpieć? Nie mogłam wyobrazić sobie bólu Perrie i Zayna.
MUSIC ON.
- Wiecie, co? – zagadnęła dziewczyna Malika. – Nie powinnyśmy się mazać. Bawmy się póki jesteśmy młode.
Wszystkie zaśmiałyśmy się wycierając wszystkie oznaki tego, że płakałyśmy.
- Mam wino! – Perrie uniosła butelkę czerwonego wina do góry. – Ellie włóż proszę tą płytę.
Perrie zaczęła nalewać do kieliszków wino, a Bein włożyła płytę do odtwarzacza. Po chwili ruszałyśmy się do piosenki „All star”, a w dłoniach trzymałyśmy kieliszki. Weszłam na stół i zaczęłam kręcić swoimi biodrami.
Pinky skakała jak szalona po kanapie, a Perrie śpiewała słowa piosenki udając, że butelka, to mikrofon. Zachowywałyśmy się jak trzynastolatki, które miały swoją piżamową imprezę tyle, że bez piżam. Jak to możliwie, że w jednej chwili jestem smutna, a w drugiej tryskam szczęściem? To tak jakbym była w ciąży.
- O mój Boże, kocham tą piosenkę! – Perrie krzyknęła tak głośno, że jestem pewna, że słyszała nas cała dzielnica.
- Tak, jest taka niesamowita! Przypomina mi bajkę „Shrek” – zaśmiała się Pinky. Jej różowa sukienka w groszki odsłaniała jej zgrabny tyłek, kiedy zaczęła skakać jeszcze wyżej.
- Jesteście szalone! – wybuchałam śmiechem.
- Hey now, you're an All Star, get your game on and go play, hey now, you're a Rock Star, get the show on and get paid! – Perrie śpiewała wraz z Stevenem Harwellem. Miała przepiękny i mocny głos.
- Cholera! – krzyknęłam próbując zachować równowagę.
Jęknęłam z bólu, gdy spadłam ze stolika i wylądowałam tyłkiem na twardej podłodze. Do moich uszu dobiegł dziki śmiech dziewczyn. Czy po jednym kieliszku były już wystawione? Prawdziwe kobiety.
- Nao? Żyjesz? – Pinky chichrała jak idiotka. – Rany, to było odlotowe.
- Jeszcze żyję – zaśmiałam się z ich stanu. – Czy wy jesteście pijane?
- Może troszkę? – Perrie zaczęła machać rękoma. – Gdyby Zayn mnie zobaczył, to byłoby straszne.
- Tak! Myślę, że dostałby zawału! – Ellie zaczęła pić wino z butelki ruszając przy tym głową w rytm piosenki.
- Albo by się podniecił – Pezz zachichotała, a ja pokręciłam rozbawiona głową.
- Nie wierzę, że to powiedziałaś! – krzyknęłam udając obrzydzenie.
- Nie udawaj takiej świętoszki, Skarbie – pstryknęła mnie w nos. – Kto wie, co wy robicie z Harrym.
Moje policzki zaróżowiły się, gdy usłyszałam jej słowa. Boże, ta miłość nie jest korzystna dla mnie. Chcę z powrotem dawną Naomi. Tak byłoby najlepiej.
- Nie robimy nic – wzruszyłam ramionami. – Chciałabym, aby wszystko było tak jak dawniej.
                        *
Uczucie ulgi przeszło przez moje ciało, kiedy weszłam do domu. Byłam zmęczona. Moja praca czasami mnie wykańcza, ale lubię pomagać mojej siostrze w związku z jej karierą. Zmarszczyłam brwi słysząc śmiechy z salonu. Rzuciłam swoją torebkę na podłogę, po czym udałam się do pomieszczenia skąd dochodziły odgłosy rozmów. Na kanapie siedziała Naomi, Pinky i najokropniejsza dziewczyna na tym świecie – Perrie Edwards. Ich śmiechy ucichły, gdy mnie zobaczyły. Moje dłonie zacisnęły się w pięści. Miałam ochotę zabić tą jędzę. To przez nią Zayn ze mną skończył. To ona to wszystko zepsuła!
- Co ty tu robisz? – syknęłam do dziewczyny Malika.
- Przyszła do mnie, Kate. Uspokój się – odezwała się Nao, ale miałam ją gdzieś.
- Jak ty możesz się z nią zadawać? – krzyknęłam. – Przecież ta suka zniszczyła mi życie!
- Słucham? – tleniona małpa wstała z kanapy. – Nie obrażaj mnie. Wcale mnie nie znasz!
- Oh, oczywiście, że Cię znam – splunęłam. – Jesteś suką, która zabiera zajętych chłopaków.
- Chyba czegoś nie wiesz – wyśmiała mnie. – Zayn od zawsze był mój.
- Zaraz Ci pokaże gdzie twoje miejsce! – krzyknęłam.
Rzuciłam się na dziewczynę, która upadła na panele. Chwyciłam w garść jej włosy i zaczęłam ciągnąć z całej siły. Perrie krzyczała i próbowała wbić mi paznokcie w twarz, ale nie dałam jej na to szans. Z całej siły uderzyłam ją w policzek, który od razu zrobił się czerwony. Nie interesowało mnie to, że robię jej krzywdę. Chciałam ją zabić.
- Kate! – krzyknęła Naomi próbując mnie odciągnąć od dziewczyny. – Puść ją!
Przycisnęłam paznokieć do jej czoła robiąc przy tym ranę, z której zaczęła sączyć się krew. Nagle moje ciało upadło do tyłu. Moje ramiona były przyciśnięte do podłogi przez moją siostrę.
- Pinky zabierz Perrie do mojego pokoju – powiedziała blondynka patrząc w moje oczy.
- Nic Ci nie jest? – spytała cicho Ellie.
Nie usłyszałam odpowiedzi. Po chwili zostałam sam na sam z Nao. Dziewczyna puściła mnie, a ja wstałam rozmasowując bolące ramię.
- Ile ty masz lat? – krzyknęła, a ja zadrżałam. Nigdy na mnie nie krzyczała. – Czy ty myślisz? Mogłaś zrobić jej poważną krzywdę! Nie mogę uwierzyć, że jesteś tak kurwa głupia!
- A ty jak możesz się z nią przyjaźnić?! – moje oczy zaszkliły się. Zawsze płacze, kiedy jestem zła.
- Przynajmniej ja mam jakichś przyjaciół, Kate! Gdzie są twoi przyjaciele? Dlaczego nigdy się nie starasz? Myślisz, że każdy będzie Ci się kłaniał, a przyjaciele przyjdą do ciebie sami? Mylisz się. Jesteś tak zajęta sobą i twoimi uczuciami do Zayna, że nie zauważasz tego, że Cię potrzebuję. Gdzie jest moja siostra? – pokręciła zrezygnowana głową. – Nie waż się przychodzić do mojego pokoju.
Patrzyłam jak moja siostra odchodzi i znika za drzwiami. Łzy spływały po moich policzkach niczym strumienie. Byłam załamana. Nienawidziłam wszystkiego, co mnie otacza. Chciałam po prostu zapomnieć.
                                                                                   *
Pragnąłem być dzieckiem. Chciałem żyć beztrosko bez tych wszystkich uczuć, które sprowadzały mnie na dno. Z dnia na dzień robiłem się coraz słabszy. Moje serce biło szybciej, kiedy przed moim oczami stawał jej obraz. Długie, blond włosy, zielone oczy, które hipnotyzowały, dołeczki w policzkach i usta, które sprawiały, że chciałem ją całować. Franky była moją odskocznią od codzienności. Była czarną otchłanią w biały dzień. Nie była dla mnie dobra, a uczucie, którym ją darzyłem zabijało mnie wewnętrznie.
- Co się dzieje? – spytałem cicho Lux, która wierciła się na moich kolanach.
Lou poprosiła mnie, aby zajął się nią, kiedy ona i Tom będą spędzać ze sobą wieczór. Oczywiście zgodziłem się. Lux była dla mnie bardzo ważna.
- Co się z tobą dzieje?
Spojrzałem na Nialla, który usiadł obok mnie. Uśmiechnąłem się delikatnie widząc jak Lux próbuje zabrać mu paczkę chipsów, którą trzymał w dłoniach.
- Chyba czuję coś do Nao – wyszeptałem.
- Wiem, to widać – uśmiechnął się szeroko. – Ona też coś do ciebie czuje. Jesteście tacy skomplikowani. Dlaczego nie możecie być razem? Zazwyczaj, kiedy ludzie się kochają, to są razem, nie?
- Gdyby coś do mnie czuła, to by mi to powiedziała.
- Ty na serio nic nie wiesz o kobietach – westchnął. – One chcą, aby to mężczyzna zrobił pierwszy krok.
- Walcz.
I to właśnie miałem zamiar zrobić. Miałem zamiar powiedzieć dla Franky jak bardzo ją kocham. Nie będę przejmował się konsekwencjami. Zapomnę o zasadach i zacznę okazywać uczucia. Nigdy nie zaznałem miłość i dopiero po tylu latach zakochałem się w Naomi Elev. Mam zamiar walczyć i nie przegrać. Harry Styles nie przegrywa. NIGDY. 


Także doszliśmy już do ósmego rozdziału. Nie jestem z niego zbyt dumna. Jest poplątany i głupi. Nao nie zachowuje się jak Nao i wszystko jest do chrzanu. Ale zrobię wszystko, aby dawna Nao wróciła i znowu będziemy prowadzić rozrywkowy tryb życia. Jak myślicie, co wydarzy się w następnych rozdziałach? Nie wiem czy w następnym tygodniu coś dodam, ponieważ mam mnóstwo rzeczy do zrobienie. Na wszelki wypadek chcę Was poinformować.
Jesteście niesamowici i cholernie mocno Was kocham <3
Proszę o wasze opinie, bo to jest dla mnie bardzo ważne.

czwartek, 5 września 2013

7."Miłość" (Część druga)

10 czerwca 2013 rok.
Wiesz, co to jest miłość? Miłość, to uczucie, które potęguje nad wszystkimi innymi. Kim byśmy byli bez miłości? Na kim nam by zależało? Nie ma słów, które opisałyby jak bardzo kocham Naomi. Oddałabym za nią życie gdyby była taka potrzeba. Mimo wszystko chciałabym pokochać kogoś jeszcze, ale inną miłością. Znaleźć mężczyznę, który pokochałby mnie taką, jaką jestem. Chciałabym się w końcu ustatkować. Nie mam już dwudziestu lat i potrzebuje kogoś, kto się mną zaopiekuje. Czy wymagam aż tak dużo?
Trzymając w dłoniach kubek z gorącą herbatą wpatrywałam się w ciemność za oknem. Czułam się samotna, mimo, że Nao była w swoim pokoju. Nie chciałam zawracać jej głowy. Wiedziałam, że jej stosunki z Harrym coraz bardziej były poważniejsze. Czy tylko ja widziałam tą miłość między nimi? Zdecydowanie powinni być razem.
Zdziwiłam się widząc, że ktoś zaparkował przed naszym domem. Kąciki moich ust uniosły się ku górze, kiedy z samochodu wysiadł Harry Styles. Oparł się o maskę i zaczął coś do siebie szeptać. Muszę przyznać, że wyglądał seksowanie. Moja siostra była taką szczęściarą.
- Na co patrzysz?
Spojrzałam na blondynkę, która weszła do kuchni. Miała na sobie czarną skórzaną kurtkę, białą bokserkę, która włożona była w spódnicę i botki. Wyglądała pięknie.
- Harry przyjechał - uśmiechnęłam się.
- Świetnie - odwzajemniła mój uśmiech. - Nie wiem, kiedy wrócę, więc nie czekaj na mnie.
- W porządku - skinęłam głową. - Idziecie na randkę? - spytałam, a Nao zaczerwieniła się. Boże, ona nigdy się nie czerwieni.
- Tak - przegryzła dolną wargę. - Muszę już iść, miłego wieczoru!
- Tobie również! - krzyknęłam, ale dziewczyna wyszła już z domu.
Nie mogłam przestać patrzeć na tą dwójkę. Wyglądali razem naprawdę uroczo. Chciałabym, aby byli razem. Może wtedy Naomi porzuciłaby swój imprezowy styl życia?
Odłożyłam pusty kubek do zmywarki, po czym udałam się na taras. Zimne powietrze rozwiewało moje włosy i chłodziło ciepłą skórę. Przegryzłam wargę widząc Zayna w oknie. Co chwila zaciągał się papierosem, który miał między wargami. Był bez koszulki, więc mogłam bez karnie podziwiać jego umięśniony abs i tatuaże. Wciąż nie mogłam zrozumieć, dlaczego mnie wykorzystał. To było okropne. Potraktował mnie jak nic nie wartego śmiecia. Przez niego praktycznie stoczyłam się na dno. Zastanawiałam się czy żałował tego wszystkiego. Czy coś w ogóle do mnie czuł. Bo ja zdecydowanie go kochałam.
- Nie zimno Ci?
Moje serce zabiło szybciej ze strachu, kiedy usłyszałam męski głos. Odetchnęłam z ulgą widząc, że to Blake.
- Hej, co ty tutaj robisz? – uśmiechnęłam się.
- Przechodziłem obok i Cię zobaczyłem. Masz piękny dom.
- Dzięki, może wejdziesz? – zaproponowałam.
- Z przyjemnością – uśmiechnął się.
Otworzyłam drzwi i razem weszliśmy do środka. Zadrżałam z zimna, bowiem na dworze było naprawdę zimno.
- Masz ochotę na piwo? – spytałam wyciągając z lodówki napój.
- Nie wiedziałem, że jesteś kobietą, która pije piwo – zaśmiał się – I tak, poproszę.
- Dlaczego tak uważasz? – zaczęłam się kierować w stronę salonu. Nie musiałam się obracać, aby wiedzieć, że mój nowy znajomy podąża za mną.
- Wydajesz się być elegancką kobietą – usiadł obok mnie na sofie. – Dzięki – powiedział, kiedy podałam mu butelkę z piwem.
- Naprawdę? – zaśmiałam się. – Jak widzisz lubię nosić sukienki i pić piwo.
- Podoba mi się to – uśmiechnął się.
- Pracujesz tylko i wyłącznie, jako model? – spytałam ciekawa.
- Dorabiam jeszcze w biurze mojego ojca – wzruszył ramionami. – Właściwie, to nigdy nie chciałem mieć styczności z modą.
- To, dlaczego pracujesz w takim zawodzie?
- Moja matka jest projektantką i postanowiła, że i ja również muszę pokochać modę. Nie lubię tych pokazów i robić te wszystkie rzeczy, to nie jest dla mnie.
- Może powinieneś zrezygnować?
- Zrobię to, ale jeszcze nie teraz – uśmiechnął się. – A ty pracujesz jako?
- Moja siostra podbija rynki muzyczne i jestem jej menadżerem.
- Ambitnie – upił łyk piwa. – Myślałem, że pracujesz w jakimś biurze.
- Znowu oceniasz mnie po wyglądzie? – powinnam być zła na niego, ale z jakiegoś powodu nie byłam.
- Przepraszam – westchnął. – Masz bardzo piękny dom.
- Dziękuję – oblizałam wargi czując na nich smak piwa. Chyba każdy w naszej rodzinie miał słabość do tego napoju.
Pogrążeni w rozmowie nie zauważyliśmy jak czas szybko płynie. Czuliśmy się dobrze w swoim towarzystwie. Jak zahipnotyzowana wpatrywałam się w jego szare oczy. Były takie piękne i skrywały tyle tajemnic, które chciałam poznać.
- Cieszę się, że wpadłem.
- Tak ja też – przegryzłam dolną wargę. Cholera, był taki seksowny.
Nie zorientowałam się nawet, kiedy nasze twarze zaczęły się do siebie przybliżać. Ledwo powstrzymałam się przed jęknięciem z zachwytu, kiedy jego usta naprały na moje. Całował mnie delikatnie i powoli. Nasze języki starannie poznawały siebie nawzajem. Czułam jak ciepło rozchodzi się po całym moim ciele.
- Cóż, jak już mówiłem, to cieszę się, że tu jestem – wyszeptał przyciskając swoje czoło do mojego.
- Jak już mówiła, ja również się cieszę – szepnęłam w jego rozwarte usta.
Mężczyzna uśmiechnął się szeroko i delikatnie mnie przytulił. Przyjemny dreszcz przeszedł przez całe moje ciało. Nie znałam go zbyt długo, ale czułam się tak jak wtedy z Zaynem. Tylko, że Zayn był bardziej brutalny i wymagający. Przy Blake’u czułam się inaczej. Wyczuwałam tą romantyczną atmosferę, która pomieszana była z odrobinką erotyki. To była dla mnie idealna mieszanka.
                                                                       *
            Ciemność, która mnie otaczała nie była taka straszna, ponieważ niedaleko stało auto, o które opierał się Styles. Wyglądał gorąco. Czarna koszulka opinała jego umięśnione ciało, a czarne rurki wyszczuplały i tak już chude nogi. Jego zaróżowione usta wygięły się w uśmiechu, kiedy zmierzył mnie od góry do dołu.
- Witaj, Franky - puścił do mnie oko i otworzył drzwiczki od strony pasażera.
- Nie wiedziałam, że jesteś takim gentlemanem, Harry - zaśmiałam się.
- Jeszcze dużo rzeczy nie wiesz o mnie - wyszeptał mi zmysłowo do ucha, a po moim ciele przeszedł dreszcz.
Przegryzłam nerwowo wargę i wsiałam do auta. Harry zamknął drzwi, a po chwili zajął miejsce kierowcy. Skrzywiłam się czując dziwne uczucie w moim brzuchu i klatce piersiowej. Serce biło mi tak szybko, że bałam się, że wyskoczy z mojej piersi. To było okropnie dziwne uczucie.
- Wszystko w porządku? - spytał Harry.
- Yeah, po prostu mi gorąco.
Nasze dłonie zderzyły się ze sobą, gdy wyciągnęłam rękę, aby zmniejszyć temperaturę panującą w samochodzie. Szybko zabrałam dłoń i oparłam skroń o zimną szybę modląc się, aby wypieki zniknęły z moich policzków. Czułam się niepewnie. Nigdy nie chodziłam na randki. Oczywiście dużo mężczyzn chciało się ze mną umówić, ale ja preferowałam seks bez zobowiązań. Co noc inny mężczyzna.
- Harry, gdzie jesteśmy? – spytałam, kiedy chłopak zatrzymał się na jakimś pustkowiu, na którym stał tylko ogromny magazyn.
- To niespodzianka – uśmiechnął się szeroko.
Wysiadłam z samochodu i zadrżałam z zimna. Do moich uszu dobiegło cykanie świerszczy i echo dochodzące ze starego magazynu. Dopiero teraz zauważyłam mnóstwo samochodów i motorów.
- Boisz się? – Harry objął mnie w pasie i zaczął prowadzić w kierunku budynku.
- Wiesz, jesteśmy na randce, a ty wywozisz mnie na jakieś odludzie – prychnęłam. – Myślałam, że jesteśmy przyjaciółmi, a ty chcesz mnie kurwa zabić – zaczęłam histeryzować.
- Kurde, przejrzałaś mnie, ale najpierw Cię zgwałcę – westchnął teatralnie. – To jest randka, Skarbie, a ja na randkach nie zabijam.
Przewróciłam oczami i zachichotałam cicho. Czasami zachowywał się jak dziecko. W sumie ja również się tak zachowywałam. Zdecydowanie jesteśmy do siebie zbyt podobni.
Przegryzłam ze zdenerwowania wargę, kiedy weszliśmy do magazynu. Czułam na sobie spojrzenia mężczyzn, którzy popijali jakiś alkohol i dyskutowali zawzięcie na jakiś temat. To było dziwne, ponieważ byłam jedyną dziewczyną w gronie setki mężczyzn. Moje oczy rozszerzyły się, gdy zobaczyłam ogromny ring. Adrenalina wystrzeliła w moich żyłach.
- Nie wierzę, że zabrałeś mnie na nielegalną walkę – uśmiechnęłam się szeroko.
- Taa, chciałem abyś zapamiętała tą randkę – podrapał się niezręcznie w kark. – Wiem, że nie lubisz tych wszystkich romantycznych pierdół tak samo jak ja.
- Dziękuję – wyszeptałam.
Delikatnie dotknęłam wargami ust chłopaka. Dziwne ciepło rozniosło się po moim ciele. Odsunęłam się zanim Harry mógł pogłębić pocałunek. Nie potrzebowałam w tej chwili widowiska.
Nagle wszystkie światła zgasły i zapaliły się dwie duże lampy, które oświetlały tylko i wyłącznie ring. Łysy mężczyzna zapowiedział walkę, a wszyscy łącznie ze mną zaczęli krzyczeć. Dwóch dobrze zbudowanych mężczyzn weszło na ring bokserski. Mieli na sobie tylko spodenki i rękawice. Ich mięśnie były naprawdę duże i wyraźnie zarysowane. Nie wyglądało to zbytnio seksowanie. Zdecydowanie wolałam umięśnienie Harry’ego. Był cholernie seksowny.
- Kogo obstawiasz? – spytał Harry.
- Hummela – odpowiedziałam nie odrywając wzroku od mężczyzn.
- Świetnie – mocniej zacisnął dłonie na mojej tali. – Jesteś strasznie spięta.
- Bo kibicuję – wzruszyłam ramionami.
Harry zaśmiał się i zaczął masować moje barki, kiedy ja z uwagą śledziłam wydarzenie. To był mój żywioł. Uwielbiam czuć adrenalinę w żyłach i ten dreszczyk emocji. Brakowało mi tego. Gwałtownie wciągnęłam powietrze, kiedy przeciwnik Hummela uderzył go z całej siły w brzuch, a on się zgiął z bólu. Byłam tak pochłonięta tym wszystkim, że nie zwracałam uwagi na Harry’ego, który szeptał coś mi do ucha i grupki mężczyzn, którzy wdali się w bójkę.
Zamknęłam oczy widząc, że bokser, na którego głosowałam upadł na matę.
- Co do cholery?! – krzyknęłam. – To kurwa nie fair! – byłam zbulwersowana, ponieważ Hummel przegrał walkę i miał złamany nos.
- Wczułaś się – zaśmiał się Styles ciągnąc mnie do wyjścia. – Lepiej już chodźmy, ludzie tutaj są niebezpieczni.
Moje mięśnie napięły się, gdy usłyszałam słowa chłopaka. Miał racje. Ludzie nie patrzyli na nas zbyt przyjaźnie. Miałam wrażenie, że zaraz pobiją Harry’ego, a mnie zgwałcą, po czym zabiją. Wzdrygnęłam się na samą tą myśli. Na mojej twarzy malowała się obojętność, chociaż w środku trzęsłam się ze strachu. Rzadko, kiedy się bałam, ale teraz wiedziałam, że oni mogą coś nam zrobić, a szczególnie Harry’emu. Bałam się o niego.
Odetchnęłam z ulgą, gdy wsiedliśmy do samochodu. Czułam się lepiej, ponieważ byliśmy z dala od tych gości.
- Jak się czujesz? – spytał Harry wpatrując się w drogę.
- Cudownie – uśmiechnęłam się szeroko. – Dziękuję, że mnie tu zabrałeś.
- Wiedziałem, że Ci się spodoba – zaśmiał się. – Musimy, to kiedyś powtórzyć.
O mój Boże, czy on znowu chce zabrać mnie na randkę? Momentalnie moje policzki stały się czerwone. Nie rozumiałam, co się ze mną dzieje. Nigdy tak się nie czułam. Ale kiedy widzę Harry’ego czuję się szczęśliwa i mam ochotę przytulać go i całować. Co to było?
Z moich rozmyślań wyrwała mnie dłoń Harry’ego na moim kolanie. Dopiero teraz zauważyłam, że stanęliśmy na poboczu. Wszędzie było ciemno i strasznie.
- Co się dzieje? – spytał patrząc na mnie zatroskany. – Widzę, że coś się stało.
- Po prostu mnie pocałuj – wyszeptałam. 
Brunet niepewnie spojrzał na moje usta, które marzyły o tym, aby na nie naparł. Moje ciało potrzebowało jego ciała. Zamknęłam oczy, gdy delikatnie musnął moje wargi. Objęłam dłońmi jego szyję, a on delikatnie pocierał moje uda. Chłopak wsunął niepewnie język w moje usta, a ja zamruczałam zadowolona. Rozchyliłam bardziej swoje wargi, dając mu tym samym pozwolenie do dalszych działań. Objął mnie w tali i zaczął badać moje wnętrze swoim sprawnym językiem. Milion motyli wystrzeliło w moim brzuchu. Teraz byłam pewna. Zakochałam się w swoim najlepszym przyjacielu.

Cześć i czołem! Co u Was słychać? Radzicie sobie w szkole? Bo ja w tym roku postanowiłam wziąć się za siebie i poprawić swoje wyniki w nauce oraz schudnąć parę kilo. Przydałoby się! 
W mojej wyobraźni ten rozdział wyglądał lepiej niż jest naprawdę. Nie wyszedł mi w ogóle. I tak, wiem, że obiecałam poprawę, ale staram się. Możecie mi wierzyć. 
Spodziewaliście się w ogóle, że Harry zabierze Nao na nielegalną walkę? Zaskoczyłam Was? Mam taką nadzieję. J
Prosiłabym wszystkich, którzy to czytając o skomentowanie. Czy mogę liczyć, chociaż na piętnaście mobilizujących komentarzy? Mam nadzieję, że zrobicie mi taką przyjemność. 
Dziękuję za wszystkie komentarze. Jesteście najlepszymi czytelnikami pod słońcem. 
Kocham Was <3
PS Postać Blake'a znajdziecie w zakładce "Bohaterowie" 



Czytelnicy