Mała Lux biegała po pokoju trzymając w rączce duży pędzelek do makijażu. Czasami zastanawiałem się jak te małe nóżki potrafią tak szybko biegać. Jej malutki kucyk, który był już doszczętnie zniszczony podskakiwał za każdym jej ruchem. Wyglądała tak uroczo. Nigdy nie widziałem bardziej uroczego dziecka niż ona.
- O czym myślisz, Harry? – spytała Lou, która już od dłuższego czasu mi się przypatrywała. – Lux, zostaw to! Tak nie można! – szybko podeszła do dziewczynki i zabrała jej pędzelek.
- Nie słuchaj jej, Lux – powiedziałem, a dziewczynka słysząc mój głos podbiegła do mnie. – Mama jest niedobra, tak?
Lux pokiwała główką, przez co zacząłem się śmiać. Lux była cudowna. Kochałem ją jak własne dziecko. Za to Lou i Tom byli moim dobrymi przyjaciółmi. Ich mała rodzina była świetna. Oczywiście mieli też swoje wzloty i upadki. Przecież idealne rodziny nie istnieją. Pokręciłem rozbawiony głową widząc, że Lux próbuje wdrapać się na moje kolana. Wziąłem ją na ręce i posadziłem na swoich kolanach, co sprawiło, że zaczęła się śmiać. Dziwne dziecko.
- Nie odpowiedziałeś na moje pytanie – powiedziała Lou siadając obok mnie.
- Myślałem o mojej koleżance – wzruszyłem ramionami. Wciąż zastanawiałem się, co wytatuowała sobie Franky. Nie chciałam mi zdradzić, co to, ale za to wiedziałem gdzie znajduje się tatuaż.
- Tak? I co w związku z tym? – założyła nogę na nogę.
- Tak tylko sobie myślę – nie chciałem jej zwierzać się na temat Franky. Wolałem przemyśleć, to sam.
- Jest dla Ciebie dobra, Hazz? – spytała.
Czy była dla mnie dobra? Zdecydowanie nie. Franky nie była specjalnie miłą i troskliwą osobą. Troszczyła się tylko o swoich bliskich. Ale czy ja byłem dla niej wystarczająco bliski, aby się o mnie troszczyła? Wydaje mi się, że tak. Wiele razy poprzez swoje zachowanie uświadamiała mi, że jej na mnie zależy. Nao była wybuchowa i żyła tylko i wyłącznie zabawą. Ale mimo jej wszystkich wad, których było naprawdę dużo zależało mi na niej. I myślę, że to działa w dwie strony.
- Tak – uśmiechnąłem się. – Jest dla mnie bardzo dobra.
Ta odpowiedź zdawała się zadowolić kobietę, ponieważ uśmiechnęła się szeroko. Lux najwidoczniej również ucieszyła się z moich słów, bowiem zaczęła radośnie podskakiwać i klaskać.
- Przez Ciebie moje dziecko głupieje – zaśmiała się Lou.
- Nieprawda – zrobiłem oburzoną minę. – Lux, kochasz wujka Harry’ego?
Blondyneczka wpatrywała się we mnie ze zmarszczonymi brwiami. Wyglądała jednocześnie tak słodko i komicznie.
- Tak – odpowiedziała niewyraźnie i położyła swoją główkę i rączki na moim brzuchu.
- Aww – przeciągnęła jej mama. – Cholera, nie wierzę, że mam takie cudowne dziecko.
- Ja też nie – zaśmiałem się.
Zaskomlałem, gdy Louise uderzyła mnie w ramię. Wiedziałem, że martwiła się o mnie. Przypomniała mi moją siostrę, którą nie widzę zbyt często. Tęskniłem za moją rodziną i bardzo chciałem ich zobaczyć w najbliższym czasie. Zastanawiałem się czy Franky chciałaby poznać moją siostrę i mamę. Marzyłem o tym, aby miały dobre kontakty. Tak, chciałem, aby Franky pozostała w moim życiu na dłużej.
- Daj halo-halo – Lux zacisnęła w piąstce moje włosy.
- Nie tym razem, Księżniczko – uśmiechnąłem się. Mój uśmiech znikł, kiedy Lux pociągnęła mocno moje włosy, a ja zawyłem z bólu.
- Dobra, okay – szybko wyjąłem telefon z kieszeni obcisłych rurek i oddałem go dziewczynce. Jej oczy zaświeciły się widząc jej ulubioną „zabawkę”.
- Moje dziecko – Louise pisnęła.
- Właśnie widać – uniosłem jedną brew do góry. – Nie bij, mam dziecko na kolanach – powiedziałem, kiedy podniosła dłoń żeby mnie uderzyć.
- Masz szczęście – zaśmiała się.
Uśmiechnąłem się szeroko i delikatnie pocałowałem we włosy Lux. Uwielbiałem dzieci, a przede wszystkim moją małą księżniczkę. Kto by pomyślał, że taki flirciarz jak ja uwielbia dzieci?
*
Mój dzisiejszy poranek
nie był najlepszy. Dokuczał mi ból lewego pośladka, bowiem tam znajdował się
mój nowy tatuaż. Nie powiedziałam jeszcze Kate o tym, że go mam. Jedynymi
osobami, które o tym wiedziały był Harry i Charlie. Cieszyłam się z mojego nowego nabytku. Od
zawsze marzyłam o tatuażu. Pragnęłam ich coraz więcej i więcej. Tatuaże są
seksowne. Wyjęłam z kieszeni telefon,
kiedy zaczął wibrować. Zmarszczyłam brwi widząc, że Harry do mnie dzwoni. Czy była dla mnie dobra? Zdecydowanie nie. Franky nie była specjalnie miłą i troskliwą osobą. Troszczyła się tylko o swoich bliskich. Ale czy ja byłem dla niej wystarczająco bliski, aby się o mnie troszczyła? Wydaje mi się, że tak. Wiele razy poprzez swoje zachowanie uświadamiała mi, że jej na mnie zależy. Nao była wybuchowa i żyła tylko i wyłącznie zabawą. Ale mimo jej wszystkich wad, których było naprawdę dużo zależało mi na niej. I myślę, że to działa w dwie strony.
- Tak – uśmiechnąłem się. – Jest dla mnie bardzo dobra.
Ta odpowiedź zdawała się zadowolić kobietę, ponieważ uśmiechnęła się szeroko. Lux najwidoczniej również ucieszyła się z moich słów, bowiem zaczęła radośnie podskakiwać i klaskać.
- Przez Ciebie moje dziecko głupieje – zaśmiała się Lou.
- Nieprawda – zrobiłem oburzoną minę. – Lux, kochasz wujka Harry’ego?
Blondyneczka wpatrywała się we mnie ze zmarszczonymi brwiami. Wyglądała jednocześnie tak słodko i komicznie.
- Tak – odpowiedziała niewyraźnie i położyła swoją główkę i rączki na moim brzuchu.
- Aww – przeciągnęła jej mama. – Cholera, nie wierzę, że mam takie cudowne dziecko.
- Ja też nie – zaśmiałem się.
Zaskomlałem, gdy Louise uderzyła mnie w ramię. Wiedziałem, że martwiła się o mnie. Przypomniała mi moją siostrę, którą nie widzę zbyt często. Tęskniłem za moją rodziną i bardzo chciałem ich zobaczyć w najbliższym czasie. Zastanawiałem się czy Franky chciałaby poznać moją siostrę i mamę. Marzyłem o tym, aby miały dobre kontakty. Tak, chciałem, aby Franky pozostała w moim życiu na dłużej.
- Daj halo-halo – Lux zacisnęła w piąstce moje włosy.
- Nie tym razem, Księżniczko – uśmiechnąłem się. Mój uśmiech znikł, kiedy Lux pociągnęła mocno moje włosy, a ja zawyłem z bólu.
- Dobra, okay – szybko wyjąłem telefon z kieszeni obcisłych rurek i oddałem go dziewczynce. Jej oczy zaświeciły się widząc jej ulubioną „zabawkę”.
- Moje dziecko – Louise pisnęła.
- Właśnie widać – uniosłem jedną brew do góry. – Nie bij, mam dziecko na kolanach – powiedziałem, kiedy podniosła dłoń żeby mnie uderzyć.
- Masz szczęście – zaśmiała się.
Uśmiechnąłem się szeroko i delikatnie pocałowałem we włosy Lux. Uwielbiałem dzieci, a przede wszystkim moją małą księżniczkę. Kto by pomyślał, że taki flirciarz jak ja uwielbia dzieci?
*
- Halo? – przyłożyłam telefon do ucha.
- Lux, co robisz? – usłyszałam niewyraźny głos Harry’ego. Kto, to jest do cholery Lux?
- Halo- halo – w głośniku rozległ się dziecięcy głosik.
- Harry? Halo! – powiedziałam głośno.
- Słyszałaś coś? Księżniczko, daj mi telefon.
- Cholera, Harry jesteś tam? – spytałam.
- Franky? Cholera, przepraszam – powiedział na jednym tchu. – Lux bawiła się moim telefonem.
- Tak? Kto to? – poczułam dziwne ukucie w sercu. Chyba była zazdrosna.
- Wpadnij do nas, to ją poznasz, – mimo, że go nie widziałam, to byłam pewna, że się uśmiecha. – Zaraz wyślę Ci adres.
Zanim mogłam cokolwiek powiedzieć, Harry się rozłączył. Zdenerwowana cisnęłam telefonem na fotel, który stał naprzeciwko mnie. Nie miałam ochoty poznawać jakiejś idiotki, która pieprzy się z moim przyjacielem. Zapewne umawiał się z nią za moimi plecami. Nienawidzę go za to. Po chwili dostałam sms-a z adresem, pod którym mam się zjawić.
Z wielką niechęcią opuściłam dom i wpakowałam się do swojego nowego samochodu. Miesiąc temu zdałam prawko, więc mogłam lansować się na mieście moim czerwonym autem.
Wiele osób przechadzało się ulicami Londynu, ponieważ na dworze panowała idealna pogoda. Nie zorientowałam się nawet, kiedy znalazłam się pod ogromnym wieżowcem. Zaparkowałam na podziemnym parkingu, po czym windą wjechałam na odpowiednie piętro. Wahałam się przed zapukaniem do drzwi, za którymi znajdował się Harry i jego lafirynda. Ciekawa była czy to jej dziecko słyszałam w tle.
- Franky, w końcu – Harry otworzył drzwi chwilę po tym jak w końcu zdecydowałam się zapukać.
- Ano jestem – westchnęłam.
- Gdzie się podział twój piękny uśmiech? – przytulił mnie tak mocno, że nie mogłam oddychać. On mnie zaraz udusi!
- Cholera, Harry dusisz – wysapałam.
- Oh, przepraszam – zaśmiał się i puścił mnie. – Nie mogę doczekać się aż poznasz jedną z najważniejszych kobiet w moim życiu.
A ja nie mogę się doczekać, kiedy powyrywam jej kłaki z tej pustej głowy – powiedziałam sobie w myślach. Byłam zła. Jak on mógł się z kimś spotkać? Byłam zazdrosna, ale to, dlatego, że był moim przyjacielem i martwiłam się o niego, prawda?
- Chodź – chłopak chwycił mnie za rękę i wciągnął do mieszkania.
Apartament był utrzymany w ciepłych barwach, a dookoła walały się zabawki. Wiedziałam, że ta zdzira ma dziecko! Boże, oby nie było to dziecko Stylesa.
- Lux! – krzyknął, a po chwili po całym mieszkaniu rozszedł się dźwięk stóp uderzanych o panele.
Moje usta uformowały się w literę, „o”, kiedy podbiegła do nas mała dziewczynka. Widząc mnie schowała się za sylwetką Harry’ego i przytuliła się do jego nogi. To było takie urocze.
- Franky poznaj moją przyszywaną córkę – wziął dziewczynkę na ręce.
- Jest taka słodka – pisnęłam.
- Prawda? – uśmiechnął się szeroko. – Lux, to ciocia Nao.
Blondyneczka uśmiechnęła się i schowała twarz w ramieniu zielonookiego. Miałam ochotę ją przytulić. Jak teraz pomyślę, że myślałam, że to jakaś „koleżanka” Harry’ego, to chce mi się śmiać. Kamień spadł mi z serca.
- Cześć, jestem Lou.
Spojrzałam na kobietę, która podeszła do nas. Zacisnęłam szczęki, kiedy przytuliła się do pleców mojego przyjaciela. Chyba zaraz ją znokautuję.
- Naomi – posłałam jej ostrzegawcze spojrzenie, na co ona zmarszczyła brwi zdezorientowana. Wal się, idiotko!
- Skoro już się wszyscy znamy, to chodźmy do salonu – powiedział Harry.
Już miałam iść za nim, ale Lou zatrzymała mnie. Spojrzałam na nią pytająco i wysiliłam się na sztuczny uśmiech.
- Harry jest tylko moim przyjacielem – powiedziała, a mnie zatkało. – Mam męża, a ty nie musisz być zazdrosna – puściła mi oko.
Stałam tam oniemiała i nie mogłam wydobyć z siebie ani słowa. Czy to było tak oczywiste, że byłam o niego zazdrosna?
*
Czułem się niepewnie w towarzystwie Nao i Louise. Bałem się, że Lou może powiedzieć coś żenującego na mój temat. Nie mogłem do tego dopuścić, ponieważ Franky śmiałaby się ze mnie. Nie lubiłem, kiedy się ze mnie nabijała.
- Więc jesteś stylistką, prawda? – spytała Nao.
- Tak – kobieta uśmiechnęła się. – Mam dużo pracy z chłopakami.
- Wierzę Ci na słowo. Oni są totalnie szaleni.
- Kto jest twoją stylistką? – spytała Lou rozsiadając się wygodniej na kanapie.
- Właściwie wolę przygotowywać się sama – blondynka wzruszyła ramionami.
- Na galach zawsze wyglądasz niesamowicie, dlatego byłam ciekawa. Nigdy bym nie pomyślała, że sama się sobą zajmujesz.
- Wiecie ja wciąż tu jestem – odezwałem się.
- Naprawdę? A to szkoda – zaśmiała się Lou. – Idę zrobić coś do jedzenia. Jakieś szczególne zamówienia?
- Obojętnie – machnąłem na nią ręką, za co oczywiście dostałem mocny cios w ramię.
Po chwili zostałem sam na sam z Franky i oczywiście Lux.
- Jak wyglądam, Lux? – spytała Franky nakładając na głowę kapelusz, który leżał obok niej.
Zaśmiałem się, gdy dziewczynka klasnęła w dłonie i wydała z siebie radosny okrzyk. Lux zeszła z moich kolan i wtuliła się w moją przyjaciółkę. Byłem tak samo zdziwiony jak Franky. Lux zawsze wstydziła się nowopoznanych ludzi i potrzebowała dużo czasu, aby się do nich przyzwyczaić. Z ręką na serce mogę powiedzieć, że wyglądały uroczo.
- Chyba Cię lubi – szepnąłem przysuwając się bliżej dziewczyny.
- Chyba tak – uśmiechnęła się szeroko.
- Mam pytanie – przegryzłem nerwowo wargę. – Chciałabyś pójść ze mną na drugą randkę?
Witam moich najwspanialszych czytelników na całym świecie! Tęskniliście? Ja bardzo. Jesteście tacy wspaniali. Kocham Was całym swoim serce, naprawdę! Rozdział wstawiłam ponieważ największy bohater ma dzisiaj urodziny. Wszystkiego Najlepszego Liam! Mój bohater!
Jak wyobrażacie sobie randkę Nao i Harry’ego? Może domyślacie się, gdzie ją zabierze? Piszcie swoje pomysły w komentarzach. Mogę liczy na parę słów od Was? Proszę, to wiele dla mnie znaczy.
Kocham Was!
Polecam również bloga największej wariatki i utalentowanej dziewczyny Oli! Wpadajcie i komentujcie!
http://sacrifice-your-life.blogspot.com/