Światło wypełniło pokój, sprowadzając mnie ze snu na jawę. Powoli otworzyłam oczy i zamrugałam parokrotnie, aby przystosować się do światła. Wciąż byłam wtulona w ciało Harry'ego, który smacznie spał. Jego usta były lekko rozchylone, a klatka piersiowa delikatnie unosiła się i opadała. Był taki piękny. Nie mogąc się powstrzymać delikatnie przejechałam palcem wskazującym po jego czerwonym policzku. Jego skóra była taka miękka i nieskazitelna. Spojrzałam w stronę drzwi słysząc ciche skrzypnięcie.
Uśmiechnęłam się szeroko widząc Lux, która była w samej pieluszce. W jednej dłoni trzymała małego misia, a w drugiej kawałek czekolady. Była cała wymazana czekoladą, wyglądała uroczo. Dziewczynka widząc mnie szybko opuściła misia i podbiegła do łóżka. Wdrapała się na łóżko i usiadła obok mnie wycierając przy tym swoje brudne łapki o białą pościel.
- Cześć, malutka - wyszeptałam całując ją w czoło. - Skąd masz czekoladę?
Blondyneczka wskazała palcem na drzwi, a ja domyśliłam się, że wzięła ją z pokoju Horana.
- Obudzimy wujka? - mocniej otuliłam się kołdrą, aby zasłonić swoje nagie ciało.
Lux zaczęła ciągnąć Harry'ego za włosy, które mówiły "właśnie uprawiałem seks".
Bo uprawiał - moje podświadomość zaczęła nabijać się z mojej głupoty, a ja zaczerwieniłam się.
Styles otworzył szeroko oczy krzywiąc się z bólu. Najwyraźniej nie takiej pobudki oczekiwał.
- Lux? - jego głos był ochrypły. - Czemu jesteś brudna?
Dziewczynka zachichotała i zaczęła skakać po łóżku. Z jakiegoś powodu była bardzo szczęśliwa. Harry chwycił jej małe ciałko i ułożył na poduszkach. Do moich uszu dobiegł jej śmiech, kiedy mój kochanek zaczął ja gilgotać. Mój kochanek czy to nie brzmi pięknie? Moja głowa opadła na miękką poduszkę, a oczy zamknęły się. Cały czas żyłam wczorajszą nocą. Dla mnie czas się zatrzymał. Chciałam zostać na zawsze w tym łóżku z Harrym u boku. Czy tak właśnie wygląda szczęście? Czułam euforię, która rozsadzała mnie od środka. Moje serce biło szybciej, a w brzuchu czułam dziwny uścisk i to wszystko dzięki chłopakowi w kręconych włosach. Zawładnął moim sercem jak nikt inny wcześniej.
Otworzyłam oczy czując ciepłe wargi na moim ramieniu. Uśmiechnęłam się leniwie do Harry’ego, który patrzył na mnie z dołu wciąż całując moją skórę.
- Pięknie wyglądasz – powiedział.
- Dziękuję – zaśmiałam się cicho. – Gdzie jest Lux? – spytałam, nie widząc nigdzie dziewczynki.
- Poszła się pobawić. Za to ja idę zrobić śniadanie. Masz jakieś specjalne życzenie?
- Zdam się na Ciebie, mistrzu.
- W takim razie czekaj tu grzecznie na mnie – pocałował mnie delikatnie w usta, po czym zszedł z łóżka.
Podziwiałam jego nagie pośladki, kiedy szedł do szafy, która stała naprzeciwko łoża. Nałożył na siebie czarne bokserki, które doskonale podkreślały jego atuty. Cholera, jest seksowny.
- A zapomniałby – spojrzał na mnie figlarnie. – Twój tatuaż bardzo mi się podoba. Te usta są bardzo seksowne, ale wolę twoje własne. W każdym razie możesz być pewna, że z chęcią lepiej zapoznam się z twoim nowym nabytkiem.
Zasłoniłam twarz poduszką i zaczęłam się śmiać. Był taki zboczony i nienasycony. Ale podobało mi się. W końcu byłam taka sama. Pierwszy raz zaczęłam cieszyć się, że tyle nas łączy. Myślałam, że to spowoduje, że będziemy niepokonani. Chciałabym, aby nam się udało. Kochałam go.
*
Miałam złe przeczucia. Czułam, że stanie się coś złego. Nie pytaj mnie skąd, to wiedziałam po prostu tak było. Ściskając w dłoniach kubek z zimną kawą, patrzyłam na Blake’a, który siedział naprzeciwko mnie. Beztrosko jadł chińskie jedzenie, które zamówiliśmy. Jego usta poruszały się i byłam pewna, że coś mi opowiada, ale nie słyszałam go. Wyłączyłam się. Toczyłam wewnętrzną walkę z moim umysłem. Przed oczami miała twarz Perrie, którą nieźle zmasakrowałam. Ale nie żałowałam. Jeżeli miałabym taką okazję, to zrobiłabym, to jeszcze raz. Chociaż z drugiej strony nie byłam pewna czy zniosłabym po raz kolejny ból, jaki zadała mi Naomi. Wiedziałam, że ją zraniłam, ale nie mogłam się powstrzymać. Perrie Edwards była dla mnie suką, która zabrała mi chłopaka, którego kochałam. Oczywiście los wynagrodził mi to wszystko i postawił Blake na mojej drodze, ale wciąż chciałam się zemścić. Nienawidziłam Zayna i Perrie. Pragnęłam, aby smażyli się w piekle.
- Słuchasz mnie? – otrząsnęłam się ze swoich myśli.
Mężczyzna patrzył na mnie troskliwie. Nie chciałam, aby tak na mnie patrzył.
- Przepraszam – powiedziałam ze skruchą.
- W porządku. Nie przejmuj się tą całą sytuacją z tą dziewczyną. Spróbuj zapomnieć.
- To nie takie łatwe – westchnęłam. – Nie jest mi przykro, po prostu pokłóciłam się z Naomi. Zawiodłam się na niej. Powinna trzymać moją stronę, a nie tej suki.
Podskoczyłam na krześle, kiedy ktoś trzasnął z całej siły drzwiami. Wstałam na równe nogi, kiedy w kuchni pojawił się Zayn Malik. Jego mina wskazywała na to, że był zły. Dłonie miał zaciśnięte w pięści, a jego oczy mnie zabijały.
- Co ty tu robisz? – warknęłam.
- Jak mogłaś ją uderzyć? Za kogo ty się uważasz? Jesteś zdzirą! Nic nie wartą zdzirą, wiesz? Brzydzę się tobą. Jak teraz pomyślę, że Cię dotykałem chce mi się rzygać!
Otworzyłam szeroko usta, słysząc słowa Malika. Brzydził się mną. A ja go kochałam. Głupia, głupia, głupia!
- Przystosuj trochę – odezwał się Blake, stając naprzeciwko złego mulata. Jego sylwetka mnie osłaniała. Bałam się jak cholera.
- Jesteś jej nowym fagasem? Jak miło. Uważaj na nią. Za tydzień będzie chciała już mieć z tobą dzieci – splunął, a w oczach stanęły mi łzy.
- Wyjdź. Teraz – Lanter był stanowczy i wściekły.
- Jeszcze nie teraz. Najpierw policzę się z tą suką.
I nagle wszystko ucichło, a czas zwolnił. Blake zamachnął się i wymierzył cios w twarz dla mulata. Zayn zachwiał się, ale po chwili odzyskał równowagę. Zaczęli się bić. To było straszne. Nie chciałam, aby doszło do rękoczynów. A to wszystko przeze mnie. Krzyczałam, ale oni wcale mnie nie słuchali. Chwyciłam kubek i rzuciłam go na podłogę. Huk sprowadził ich na ziemię. Patrzyli na mnie i na szkło. Czułam się strasznie.
- Policzmy się jeszcze, Kate. Od dziś śpij z otwartymi oczami – Zayn zagroził mi, po czym opuścił mój dom.
Usiadłam na krześle, bowiem czułam, że zaraz upadnę. Schowałam twarz w dłonie, szlochając cicho. Moja samoocena spadła na samo dno. Zayn mnie nienawidził i chciał zniszczyć. Chciał, abym była nikim i pożałowała tego wszystkiego. Ale to była jego wina!
- Nie płacz. Jestem przy tobie. Zawsze będę.
- Przepraszam – powiedziałam ze skruchą.
- W porządku. Nie przejmuj się tą całą sytuacją z tą dziewczyną. Spróbuj zapomnieć.
- To nie takie łatwe – westchnęłam. – Nie jest mi przykro, po prostu pokłóciłam się z Naomi. Zawiodłam się na niej. Powinna trzymać moją stronę, a nie tej suki.
Podskoczyłam na krześle, kiedy ktoś trzasnął z całej siły drzwiami. Wstałam na równe nogi, kiedy w kuchni pojawił się Zayn Malik. Jego mina wskazywała na to, że był zły. Dłonie miał zaciśnięte w pięści, a jego oczy mnie zabijały.
- Co ty tu robisz? – warknęłam.
- Jak mogłaś ją uderzyć? Za kogo ty się uważasz? Jesteś zdzirą! Nic nie wartą zdzirą, wiesz? Brzydzę się tobą. Jak teraz pomyślę, że Cię dotykałem chce mi się rzygać!
Otworzyłam szeroko usta, słysząc słowa Malika. Brzydził się mną. A ja go kochałam. Głupia, głupia, głupia!
- Przystosuj trochę – odezwał się Blake, stając naprzeciwko złego mulata. Jego sylwetka mnie osłaniała. Bałam się jak cholera.
- Jesteś jej nowym fagasem? Jak miło. Uważaj na nią. Za tydzień będzie chciała już mieć z tobą dzieci – splunął, a w oczach stanęły mi łzy.
- Wyjdź. Teraz – Lanter był stanowczy i wściekły.
- Jeszcze nie teraz. Najpierw policzę się z tą suką.
I nagle wszystko ucichło, a czas zwolnił. Blake zamachnął się i wymierzył cios w twarz dla mulata. Zayn zachwiał się, ale po chwili odzyskał równowagę. Zaczęli się bić. To było straszne. Nie chciałam, aby doszło do rękoczynów. A to wszystko przeze mnie. Krzyczałam, ale oni wcale mnie nie słuchali. Chwyciłam kubek i rzuciłam go na podłogę. Huk sprowadził ich na ziemię. Patrzyli na mnie i na szkło. Czułam się strasznie.
- Policzmy się jeszcze, Kate. Od dziś śpij z otwartymi oczami – Zayn zagroził mi, po czym opuścił mój dom.
Usiadłam na krześle, bowiem czułam, że zaraz upadnę. Schowałam twarz w dłonie, szlochając cicho. Moja samoocena spadła na samo dno. Zayn mnie nienawidził i chciał zniszczyć. Chciał, abym była nikim i pożałowała tego wszystkiego. Ale to była jego wina!
- Nie płacz. Jestem przy tobie. Zawsze będę.
*
- Nie!
Odżyj! Odżyj, słyszysz! Wstawiaj, lelaku! Machałam dżojstikiem na wszystkie strony świata, myśląc, że to sprawi, że moja postać odżyje. Grałam z Niallem w jedną z gier i cóż, ograł mnie. Byłam zła, ponieważ wygrał już piąty raz z rzędu. Byłam mistrzynią w tej grze póki Niall nie zaczął ze mną grać. Zawsze wygrywałam z Nao i Iris.
- To są jakieś żarty! Jesteś czarnoksiężnikiem! – popchnęłam lekko Horana.
Chłopak zaczął się śmiać tak głośno, że moja ciotka przyszła do salonu zaniepokojona, że coś nam się stało. Jęknęłam głośno, uderzając głową o kanapę.
- Szkoda, że to nie ściana – Niall od samego rana dokuczał mi. Lubił się ze mnie nabijać. – Aww, znowu jesteś czerwona ze złości.
Zła wstałam z podłogi i zaczęłam kierować się w stronę schodów. Wciągnęłam gwałtownie powietrze, gdy Niall chwycił mnie za ramię, tym samym zatrzymując.
- Czego? – warknęłam. Uwielbiałam Nialla, ale złościłam się, kiedy robił sobie ze mnie żarty. Lubiłam, kiedy się śmiał, ale nie chciałam być ofiarą jego żartów. Może i zachowywałam się jak obrażalska, pusta blondynka bez dystansu do siebie, ale nigdy nie pozowałam ludziom się ze mnie nabijać.
- Przepraszam, Ellie – spojrzał w moje oczy. – To nie moja wina, że wyglądasz śmiesznie, kiedy się złościsz.
- Boże! Jesteś okropny! Przychodzisz do mnie, nocujesz u mnie, flirtujesz z moją ciotką, ogry..
Niedane było mi dokończyć, ponieważ popchnął mnie
na ścianę i przycisnął swoje wargi do moich. Moje usta pozostawały bez ruchu,
kiedy on próbował mnie całować. Byłam zbyt oszołomiona, aby oddać ten
pocałunek. Lecz po chwili niepewnie zaczęłam oddawać pocałunek. Jego usta były
inne niż do tej pory całowałam. Były to męskie usta. Wahając się położyłam dłonie
na jego policzkach. Poczułam jego delikatny zarost, który był niewidoczny dla
ludzkiego oka. Nigdy wcześniej nie całowałam się z chłopakiem. Motyle tańczyły
swój taniec w moim brzuchu, a ja cała rozpływałam się jak masło. Byłam
szczęśliwa.
- Przeprosiłem już – wyszeptał wciąż trzymając usta przy moich.
- Przyjmuję przeprosiny.
Uśmiechnął się szeroko, a w jego niebieskich oczach błysnęły iskierki. Ponownie złączył nasze usta w całość. Z zapałem oddawałam pocałunek. Irlandzki chłopak całował Brytyjską lesbijkę, która już nie do końca była lesbijką. W takim razie, kim byłam? I co czułam do tego farbowanego Irlandczyka. Bo zdecydowanie zawładną moim sercem.
*
Siedząc na masce samochodu, wpatrywałam się w gwieździste niebo. Ramiona Harry’ego czule mnie obejmowały. Czułam się przy nim bezpieczna. Na chwilę szalona Naomi „poszła” do innego pokoju, a jej miejsce zastąpiła moja romantyczna strona. Nie wiedziałam nawet, że takową posiadam. Dopiero, kiedy pokochałam kogoś po raz pierwszy, poczułam to, czego nie czułam nigdy wcześniej. Chciałam poświęcić swoje całe życie tylko i wyłącznie dla niego. Byłam w stanie zrezygnować ze wszystkiego. Dla niego.
- Nigdy nie patrzyłam na gwiazdy z takim zafascynowaniem – powiedziałam.
- Naprawdę? Dlaczego? – spytał, pocierając moje ramiona dłońmi.
- Nie wiem – wzruszyłam ramionami. – Po prostu nigdy chyba nie miałam na to czasu, a one nie miały dla mnie znaczenia.
- A teraz mają?
- Przez Ciebie stałam się głupią romantyczką – zaśmiałam się.
- To słodkie – wyszeptał do mojego ucha.
- Nie chcę być słodka – skrzywiłam się. Kto normalny mając osiemnaście lat, chce być słodki? – Chcę być seksowna.
- Jesteś seksowna – jego nos delikatnie, ale zmysłowo pocierał mój policzek.
- Przeprosiłem już – wyszeptał wciąż trzymając usta przy moich.
- Przyjmuję przeprosiny.
Uśmiechnął się szeroko, a w jego niebieskich oczach błysnęły iskierki. Ponownie złączył nasze usta w całość. Z zapałem oddawałam pocałunek. Irlandzki chłopak całował Brytyjską lesbijkę, która już nie do końca była lesbijką. W takim razie, kim byłam? I co czułam do tego farbowanego Irlandczyka. Bo zdecydowanie zawładną moim sercem.
*
Siedząc na masce samochodu, wpatrywałam się w gwieździste niebo. Ramiona Harry’ego czule mnie obejmowały. Czułam się przy nim bezpieczna. Na chwilę szalona Naomi „poszła” do innego pokoju, a jej miejsce zastąpiła moja romantyczna strona. Nie wiedziałam nawet, że takową posiadam. Dopiero, kiedy pokochałam kogoś po raz pierwszy, poczułam to, czego nie czułam nigdy wcześniej. Chciałam poświęcić swoje całe życie tylko i wyłącznie dla niego. Byłam w stanie zrezygnować ze wszystkiego. Dla niego.
- Nigdy nie patrzyłam na gwiazdy z takim zafascynowaniem – powiedziałam.
- Naprawdę? Dlaczego? – spytał, pocierając moje ramiona dłońmi.
- Nie wiem – wzruszyłam ramionami. – Po prostu nigdy chyba nie miałam na to czasu, a one nie miały dla mnie znaczenia.
- A teraz mają?
- Przez Ciebie stałam się głupią romantyczką – zaśmiałam się.
- To słodkie – wyszeptał do mojego ucha.
- Nie chcę być słodka – skrzywiłam się. Kto normalny mając osiemnaście lat, chce być słodki? – Chcę być seksowna.
- Jesteś seksowna – jego nos delikatnie, ale zmysłowo pocierał mój policzek.
Położyłam zimne dłonie na jego rozgrzanych policzkach
i mocno pocałowałam. Stanął między moimi nogami, a ja położyłam się na masce
samochodu. Nasz pocałunek był zmysłowo-romantyczny. Były w nim nasze wszystkie
uczucia. Miłość, pasja, pożądanie i uwielbienie. Mieszanka, która sprawiała, że
płonęliśmy.
- Na Ziemi, jak i w niebie, na zawsze pozostanę twój.
Uśmiechnęłam się szeroko słysząc jego słowa. Moje serce biło zbyt szybko. Te słowa były obietnicą. Obiecał mi, że na zawsze pozostaniemy razem. Że nic nas nie rozdzieli. Nic nas nie poróżni. I może to śmieszne, ale wierzyłam mu. Możesz powiedzieć, że miłość jest ślepa, a on kłamie, ale ja tak nie uważałam. Może jeszcze parę miesięcy temu zgodziłabym się z tymi słowami, ale to się zmieniło. Ja się zmieniłam. Nie wiedziałam czy na lepsze czy gorsze. W każdym razie było mi dobrze. Chciałam podbijać świat z moich kochankiem.
- Na Ziemi, jak i w niebie, na zawsze pozostanę twój.
Uśmiechnęłam się szeroko słysząc jego słowa. Moje serce biło zbyt szybko. Te słowa były obietnicą. Obiecał mi, że na zawsze pozostaniemy razem. Że nic nas nie rozdzieli. Nic nas nie poróżni. I może to śmieszne, ale wierzyłam mu. Możesz powiedzieć, że miłość jest ślepa, a on kłamie, ale ja tak nie uważałam. Może jeszcze parę miesięcy temu zgodziłabym się z tymi słowami, ale to się zmieniło. Ja się zmieniłam. Nie wiedziałam czy na lepsze czy gorsze. W każdym razie było mi dobrze. Chciałam podbijać świat z moich kochankiem.
Witam! Przebyłam do Was z nowym rozdziałem! :D Jest
beznadziejny i wgl. Przepraszam. Chciałabym, abyście wyraziły swoją opinię,
ponieważ to wiele dla mnie znaczy. Podobno komentuje to dwadzieścia dwie osoby.
Nie widać tego. Po prostu chcę wiedzieć czego ode mnie oczekujecie. Może macie
jakieś pomysły, które mi pomogą. Liczę na Was.
Kocham Was, mocno <3
Kocham Was, mocno <3